Magiera: Granko, sianko i dożynki...

Siatkówka
Magiera: Granko, sianko i dożynki...
fot. Cyfrasport

Siatkarski świat pełen jest różnych powiedzonek, które na stałe zapisały się w środowisku. W latach dziewięćdziesiątych do historii przeszło jedno z nich. Jeden z zawodników zapytany dlaczego nie po drodze mu z reprezentacją powiedział - tu cytat - „nie ma sianka, nie ma granka”. A gdyby tak sytuację odwrócić? „Nie ma granka, nie ma sianka” - może być?

Siatkarki i siatkarze narzekają na przeładowany kalendarz. Słychać to od wielu sezonów, głównie z chwilą, kiedy sezon klubowy dobiega końca i trzeba przepakować walizki i szykować się do sezonu reprezentacyjnego. Jedni swoje niezadowolenie z tego faktu manifestują poprzez delikatne zwrócenie uwagi na problem, inni - nazwijmy to - ci bardziej wyraziści nawet nie próbują gryźć się w język. Michał Kubiak powiedział ostatnio w jednym z wywiadów, że czuje się jak maszynka do zarabiania pieniędzy, maszynka w rękach działaczy międzynarodowej federacji. No ale, jak to w życiu, każdy kij ma dwa końce.


Tych najlepszych można zrozumieć, bo rzeczywiście są - jak mawia młode pokolenie - zarobieni, ale są jeszcze siatkarki i siatkarze wcale nie najlepsi, nie wybitni i nie tak dobrzy jak ich koleżanki i koledzy, aby trafić do kadry i reprezentować kraj, ale przecież też całkiem nieźli, można powiedzieć nawet, że bardzo dobrzy jak na nasze warunki, oczywiście patrząc na nich z perspektywy klubów, gdzie ich pozycja jest absolutnie niepodważalna. Wśród nich są gracze stanowiący bezpośrednie zaplecze dla reprezentantów, czy po prostu dobrze rokujący na przyszłość. Co z nimi wszystkimi? 


Skupmy się na panach (u pań jest podobnie). Na dzisiaj sezon dobiegł końca dla siatkarzy MKS-u Będzin, Chemika Bydgoszcz, Cuprum Lubin, Indykpolu AZS-u Olsztyn, Trefla Gdańsk, GKS-u Katowice i Asecco Resovii Rzeszów. Po części dotyczy to też PGE Skry (bardziej) i Cerradu Czarnych (mniej) bo dla nich sezon praktycznie też się skończył. Umówmy się, ale perspektywa gry o piąte miejsce, to tylko i wyłącznie - jak mówi się w środowisku, i tu drugie powszechnie znane powiedzonko - siatkarskie dożynki.


Ligi startują, albo na początku, albo w połowie października. No to policzmy. Mamy drugi tydzień kwietnia, dalej maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, dwa tygodnie października, no jakby nie liczyć wychodzi ponad pół roku... przerwy. Wręcz niewiarygodne, ale to prawda. Pół roku bez regularnej gry! 


Większość z nas za środek komunikacji wybiera samochód. Niezależnie od stanu technicznego pojazdu nie trudno sobie wyobrazić co się z nim stanie, kiedy po intensywnym użytkowaniu przez sześć miesięcy, na sześć kolejnych schowamy go do garażu, i przez pół roku w ogóle ani raz go nie odpalimy. Akumulator na bank będzie do wymiany, reszta w najlepszym przypadku będzie głośno skrzypieć. Obawiam się, że z siatkarkami i siatkarzami może być podobnie, bo choć to nie samochody tylko ludzie, to w zawodowym sporcie funkcjonują jednak trochę jak maszyny.

Marek Magiera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie