0:6, 0:5 i piłka meczowa... Wielki powrót brytyjskiej tenisistki
Takie rzeczy nie zdarzają się zbyt często! W meczu pierwszej rundy turnieju ITF w Sunderlandzie Tara Moore znalazła się w katastrofalnej sytuacji, ale potrafiła odrobić wielką stratę!
Brytyjka zmierzyła się z reprezentantką Francji Jessiką Ponchet, która plasowała się blisko 300 miejsc wyżej w rankingu. Niespodzianka raczej nie wchodziła w grę. Ponchet wygrywała gema za gemem, a mecz powoli zbliżał się końcowi.
Francuzka wygrała pierwszego seta 6:0, a w drugim prowadziła już 5:0. Serwowała Moore, ale po chwili zrobiło się 30:40. Ponchet miała piłkę meczową, ale właśnie wtedy wydarzyła się rzecz, która odmieniła spotkanie. Brytyjce udało się doprowadzić do równowagi dzięki szczęśliwemu zagraniu, które odbiło się od taśmy i wpadło w linię.
Nie wiadomo, co zmieniło się po tym zagraniu, ale od tego momentu nastąpiła zmiana planów. Moore zaczęła grać jak natchniona. Teraz to ona wygrywała gema za gemem i w końcu doprowadziła najpierw do tie-breaka, a następnie do trzeciego seta.
W nim walka była nieco bardziej zacięta. Ostatecznie Moore wygrała 6:3 i w sensacyjny sposób awansowała do 1/16 finału.
- Nigdy nie przestawaj wierzyć - skomentowała na Twitterze szczęśliwa Brytyjka.
Lololol 🙂🙃🙂🙃 never in doubt #dontcallitacomeback
— Tara Moore (@TaraMoore92) 9 kwietnia 2019
WYNIKI I DRABINKA TURNIEJU ITF W SUNDERLANDZIE
Przejdź na Polsatsport.pl