Niemczyk: Pierwszy raz w finale mogę kibicować Łodzi
Pierwszy raz w finale mogę kibicować Łodzi, bo złoto i srebro zostanie w moim mieście - powiedziała przed finałowymi meczami o mistrzostwo Polski siatkarek mistrzyni Europy z 2003 roku Małgorzata Niemczyk. O tytuł zagrają Grot Budowlani i ŁKS Commercecon.
Po raz pierwszy w historii o tytule mistrza Polski siatkarek zdecydują derby Łodzi. Awans do finału Grot Budowlanych i ŁKS Commercecon był dla pani zaskoczeniem?
Małgorzata Niemczyk: I tak, i nie. W końcu oba zespoły kolejny sezon należą do ligowej czołówki, bo ŁKS to aktualny wicemistrz kraju, a siatkarki Budowlanych w dwóch minionych sezonach były drugie i trzecie. Gra obu łódzkich klubów w finale jest więc pewną konsekwencją, choć przyznam szczerze, że przed sezonem nie typowałam takiego składu. Brak w meczu o złoto Chemika Police trzeba uznać co najmniej za niespodziankę. Jako łodzianka jestem jednak dumna, że mamy taki finał.
Niezależnie od rozstrzygnięcia finału, jedna z drużyn odzyska tytuł dla Łodzi po 36 latach, kiedy ostatni raz triumfował w lidze ŁKS (1983 rok). Jak wytłumaczyć, że pani rodzinne miasto po wielu latach ponownie stało się stolicą żeńskiej siatkówki?
Myślę, że zadziałał efekt bezpośredniej konkurencji. Oba kluby oddziałują na siebie i jeden chce być wyżej od drugiego. To dla nich ważne, ponieważ walczą na tym samym rynku o sponsorów i swój budżet. Wyższa lokata jest kartą przetargową do pozyskiwania środków finansowych. Przewrotnie można zastanawiać się, jak mocna byłaby łódzka siatkówka, gdyby połączyć budżety i kadry ŁKS oraz Budowlanych. Ale to tak nie działa, co widać po Chemiku, który w poprzednich latach budżetem znacznie przewyższał pozostałe kluby, ale w europejskich pucharach nie był znaczącą siłą.
Oba zespoły do finału dostały się z dalszych pozycji po sezonie zasadniczym - ŁKS był trzeci, Grot Budowlani startował z czwartej pozycji, a mimo to w półfinałach szybko poradziły sobie, odpowiednio, z drugim Developresem SkyRes Rzeszów i liderem Chemikiem Police. Wygląda na to, że łódzkie zespoły trafiły z formą na decydujący moment sezonu...
Chyba tak, bo na pewno w półfinałach prezentowały się lepiej. Nie ukrywam, że tak słaba postawa, szczególnie Chemika, była dla mnie dużym zaskoczeniem. Po Developresie też spodziewałam się więcej. U rywali łódzkich zespołów widziałam bardzo dużo błędów, ale nie chcę tym umniejszać sukcesu Budowlanych i ŁKS. Może trenerzy Chemika i Developresu szykowali szczyt formy na finał, co okazało się wielkim błędem, tym bardziej że obie ekipy miały więcej czasu na treningi i odpoczynek po rundzie zasadniczej.
Jak ocenia pani poziom półfinałów, bo wcześniej narzekała pani na sportową stronę obecnych rozgrywek ekstraklasy?
Już od kilku lat obserwuję spadek ligowego poziomu żeńskiej siatkówki, co mnie dość mocno niepokoi. Kiedy grają ze sobą zespoły z góry tabeli, można jeszcze popatrzeć, ale w rywalizacja na dole jest kiepsko. Nasza siatkówka jest obarczona zbyt dużą liczbą błędów własnych. W secie nie powinno oddawać się rywalowi więcej niż cztery, maksymalnie pięć punktów. Tymczasem u nas standardem jest siedem, osiem, a zdążają się mecze, kiedy jest ich 10 czy nawet 12. To nie pozwala nam odnosić sukcesów na międzynarodowej arenie. W półfinałach nie było jednak tak źle i mam nadzieję, że finał też będzie godbny tego miana.
W sezonie zasadniczym derby Łodzi wypadły na remis - ŁKS wygrał 3:1, a w rewanżu było 3:2 dla Budowlanych. Kto do finałowej rywalizację przystąpi w roli faworyta?
Nie podejmę się typowania. Potencjał kadrowy wydaje się zbliżony, ale obie drużyny charakteryzuje inny styl. Dziewczyny grają różną siatkówkę, co zapowiada ciekawy finał. W sezonie zasadniczym Budowlani prezentowali stabilniejsza formę, a ŁKS w kilku meczach się "prześlizgnął". W play off to nie ma jednak żadnego znaczenia.
Jakie dostrzega pani auty Grot Budowlanych, a co jest najmocniejszą stroną ŁKS?
Jedno jest pewne - odpada atut własnej hali, bo wszystkie mecze odbędą się w tym samym obiekcie. A mówiąc serio, jeśli chodzi o Budowlanych to ich atutem jest bardzo mocne prawe skrzydło w postaci serbskiej atakującej Jovany Brakocevic. To najlepiej punktująca zawodniczka ligi, choć uważam, że nie pokazuje jeszcze pełni swoich możliwości. W mojej ocenie też libero Maria Stenzel gra bardziej stabilnie i popełnia mniej błędów jej vis a vis. Z kolei ŁKS jest mocny z lewej strony, gdzie ma Brazylijkę Regiane Bidias. Ta drużyna bardzo dobrze wykorzystuje też środek z Zuzanną Efimienko i Klaudią Alagierską.
Siatkarki obu zespołów przewodzą też rankingowi zawodniczek, które najczęściej w tym sezonie były wybierane najlepszymi w meczu. Brakocevic otrzymała dziewięć statuetek MVP, a rozgrywająca ŁKS i jego kapitan Marta Wójcik - osiem.
Cieszę się, że obserwatorzy ligi doceniają Martę, z którą występowałam przed laty w Budowlanych. "Bouli" na pewno bardzo dużo daje swojej drużynie, dobrze wystawia, ma dobrą zagrywkę i potrafi czytać grę atakujących rywalek. Z kolei Jovana potrafi kończyć naprawdę trudne piłki, choć jak już wspomniałam widziałam ją w przeszłości w jeszcze lepszej formie.
Oba zespoły łączy dość młody wiek szkoleniowców Michała Maska z ŁKS i Błażeja Krzyształowicza z Budowlanych. Jak duża będzie rola trenerów w meczach o tytuł?
Obaj są młodzi, ale coś już udowodnili i mają na koncie sukcesy. Gra w siatkówkę nie jest taka prosta, jak wydaje się z boku i taktyka ma w niej duże znaczenie. Obie drużyny znają się doskonale, ale pytanie, czy mogą się jeszcze w jakiś sposób zaskoczyć. Myślę, że tak. Zobaczymy, jak zostaną zestawione przez szkoleniowców, czy np. Brakocevic będzie w pierwszej linii razem z Bidias i będą atakować nawzajem przez swój blok. A może zostaną ustawione tak, by na siebie nie wpadać?
Derby Łodzi zawsze wiążą się z dodatkowymi emocjami. W finale gra nerwów może zdecydować o zwycięstwie lub przesądzić o porażce?
Nie przeceniałabym tego aspektu. Wydaje mi się, że więcej emocji będzie na trybunach niż na boisku. Siatkarki obu drużyn chyba zdążyły się już przyzwyczaić do derbowej atmosfery i na tym poziomie emocje nie powinny decydować o końcowym wyniku. Sama lubiłam grać w meczach, w których był gorący doping. To pomagało mi wejść na wyższy poziom gry i nie miało dla mnie znaczenia, kogo mocniej wspierają fani. Wolałam takie spotkania niż mecze przy "teatralnej" publiczności.
Co zatem zdecyduje o końcowym triumfie?
To, który z zespołów będzie lepiej przygotowany pod względem fizycznym. Finały rozpoczną się we wtorek po świętach, a więc dziewczyny będą miały chwilę na złapanie oddechu. Zaczną zregenerowane, ale jeśli dojdzie do pięciu spotkań na wysokiej intensywności, wygra drużyna lepiej przygotowana do sezonu.
Jak długą serię pani przewiduje?
Z jednej strony chciałabym, żeby było pięć meczów, ale z drugiej boję się o kibiców i ich nerwy. To wróżenie z fusów i jeśli już mam coś wybrać, to wydaje mi się, że wszystko rozstrzygnie się w trzech lub czterech spotkaniach a mecze będą kończyły się bez tie-breaków.
A komu będzie kibicowała Małgorzata Niemczyk?
Pierwszy raz mogę kibicować Łodzi, bo złoto i srebro zostanie w moim mieście.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze