Kliczko wraca na ring czy tylko trolluje?

Sporty walki
Kliczko wraca na ring czy tylko trolluje?

Czy Władimir Kliczko (64-5, 53 KO) "trolluje" w mediach społecznościowych czy ogłasza powrót na ring? Canelo Alvarez i Daniel Jacobs jak aktorzy - także w kinach oraz rekordowy anty-boks w Las Vegas. To tematy kolejnego odcinka cyklu "Z narożnika PG".

Władymir Kliczko: gotowy ogłosić powrót?

 

O tym, że 41-letni Władimir Kliczko od ponad 3 miesięcy słucha ofert stacji DAZN chcącej skusić go dziesiątkami milionów dolarów do powrotu na ring, wiadomo od dawna. Do tej pory, były mistrz świata wagi ciężkiej WBA, WBO oraz IBF, bardziej lub mniej zdecydowanie zaprzeczał, że to prawda. Do poniedziałkowego ranka - tak przynajmniej wynika z jego wpisu w mediach społecznościowych, w drugą rocznicę walki z Anthony Joshuą: “Choć nie zdobyłem tytułów 29 kwietnia 2017 roku, był to - do tej pory - najlepszy dzień mojej bokserskiej kariery. Dziękuję Anthony za to, że był idealnym rywalem i tego, że jest teraz częścią mojej obsesji, by ponownie zostać mistrzem świata” - pisze Władymir. Jeśli nie jest to trolling klasy mistrzowskiej, to wszystko wskazuje na to, że ogłoszenie powrotu Ukraińca na ringi jest tylko kwestią czasu.

 

Canelo kontra Jacobs: w USA także w kinach!

 

Już w sobotę w Las Vegas (transmisja w Polsat Sport) znakomicie zapowiadająca się walka o trzy pasy mistrzowskie wagi średniej - Canelo Alvarez (50-1-2, 34 KO), mistrz WBA i WBC kontra Daniel Jacobs (35-2, 29 KO), posiadacz pasa IBF. Pierwsza walka Meksykanina w nowym, wartym ponad 360 milionów kontrakcie z DAZN, będzie w USA kosztowała tyle samo w miesięcznej subskrypcji kanału (20 dolarów), co oglądana w sieci ponad 700 sal kinowych. “To wydarzenie światowego formatu, dlatego chcemy, żeby każdy mógł ten pojedynek zobaczyć” - mówią przedstawiciele promotora gali - “Golden Boy Promotions”.

 

W Las Vegas była kompromitacja boksu

 

Czy walka o pięściarskie mistrzostwo świata może jednocześnie być antyreklamą tego sportu? Może i to antyreklamą wielkiego kalibru. To, co się działo - a właściwie nie działo - w walce Robert Easter Jr kontra Rances Barthelemy w Las Vegas już jest w niechlubnej historii boksu. Przez dwanaście rund, Barthelemy i Easter trafili w sumie tylko 106 ciosów, były rundy, gdzie wynik trafionych ciosów był 3 do 1, zaś to statystyczne podsumowanie jednej z najbardziej nie nadających się do oglądania pojedynków ostatnich lat “wygrał” Easter - 54 do 52.

 

Sędziowie ogłosili remis, przegrał boks. Jak wielka była to kompromitacja dwóch pięściarzy, którzy zadowolili się w sobotę skakaniem po ringu i unikaniem nielicznych ciosów przeciwnika zamiast podjąć walkę? Ich 106 ciosów trafionych w ciągu dwunastu rund, to osiem mniej niż trafili pół roku temu Neeco Macias i Jesus Soto-Karass...w PIERWSZEJ RUNDZIE swojego pojedynku w Kalifornii.

 

Jest też przykład polski, z kategorii znacznie wyższej niż lekka. W 2015 roku w Chicago, bijący się w wadze półciężkiej Andrzej Fonfara i Nathan Cleverly trafili w sumie 936 ciosów (ponad dziewięć razy więcej niż Barthelemy i Easter Jr), a sam “Polski Książę” trafił ponad cztery razy więcej (474) ciosów niż obaj antybohaterowie gali w Las Vegas! Ich wytłumaczenia? Takie same, równie śmieszne - “rywal nie chciał walki”.

Przemek Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie