Kowalski: A może jednak Piast?

Piłka nożna
Kowalski: A może jednak Piast?
fot. Cyfrasport

Mecz sezonu mamy już za sobą. Bo trudno przypuszczać, aby coś lepszego niż Legia z Piastem w minioną sobotę w tym sezonie w naszej Ekstraklasie jeszcze zagrano. Zwyciężyła drużyna prezentująca obecnie najlepszy i najbardziej atrakcyjny futbol w Polsce, ale co jest pewnym paradoksem, w dość powszechnej opinii ma dużo mniejsze szanse na mistrzowski tytuł niż zespół pokonany.

To przekonanie bazuje na dwóch przesłankach. Pierwsze, że... „Legia to jednak Legia” i drugie bardziej racjonalne: sytuacja w tabeli. Mimo porażki Legia ma punkt przewagi nad zespołem ze Śląska i pozostają trzy mecze do końca. U siebie z Pogonią, na wyjeździe z Jagiellonią i znów u siebie z Zagłębiem Lubin. Piast: Jagiellonia u siebie, Pogoń na wyjeździe i Lech u siebie. Mistrzowie Polski mają wszystkie karty w ręku. Jeśli wygrają trzy mecze, po raz kolejny obronią mistrzostwo Polski. Czy taka seria jest realna? Jak najbardziej, bo drużyna Aleksandara Vukovica nie zaprezentowała się w Warszawie źle, momentami mogła się nawet podobać, na pewno nie jest bez formy.

 

Warto jednak pochylić się nad Piastem, bo ekipa grająca bez żadnych obciążeń (nikt nie wymagał od niej nawet miejsca na podium) wydaje się być w jeszcze lepszej dyspozycji i patrząc na wcześniejsze „wygibasy” ekipy ze stolicy (jednak już pięć porażek w 2019 roku), może liczyć na jeszcze jedno jej potknięcie.

 

Występ Piasta przy Łazienkowskiej, w miejscu gdzie nigdy wcześniej nie wygrał, można, biorąc pod uwagę skalę naszej ligi, nazwać prawdziwym popisem. Piękna bramka, po znakomitym zagraniu już na początku spotkania i wiele kolejnych dobrych akcji, mogących zakończyć się golami (Hateley trafił w poprzeczkę, Valencia w słupek). Momentami gra bardzo otwarta, dominacja w środkowej strefie boiska, a jak trzeba defensywa, gra na przetrwanie, kontrola. Legia dwoiła się i troiła, aby coś zrobić, ale nie dawała rady. Nie tylko dlatego, że miała trochę pecha (poprzeczka Kucharczyka).

 

To paradoks, ale w Piaście było więcej indywidualności. Takiego asa, jakim wśród gliwiczan jest Joel Valencia, w Legii po prostu nie ma. Chyba nie będzie wielką przesadą jeśli uznanie Ekwadorczyka za najlepszej wyszkolonego technicznie zawodnika naszej ligi. Jego zwinne piłkarskie kocie ruchy, prowadzenie piłki przy nodze, szybkość, umiejętność wyprowadzenia piłki, utrzymania się na nogach będąc mocno atakowanym, wprost imponowały. Obok niego Patryk Dziczek, reprezentant młodzieżówki Czesława Michniewicza, jedno z największych odkryć obecnego sezonu, świetny skrzydłowy, ślący raz po raz dokładne dośrodkowania Martin Konczkowski (asysta przy golu), dwójka znakomitych środkowych obrońców Aleksandra Sedlar i niechciany w Legii Jakub Czerwiński, do tego kapitalny bramkarz Franciszek Plach. A trzeba pamiętać, że nie grali podstawowi zawodnicy Tomasz Jodłowiec i Jorge Felix.

 

Piast to naprawdę nie jest drużyna, która zamurowała bramkę, strzeliła gola „na farcie” i szczęśliwie dowiozła dobry wynik do końca.

 

Przeciwnie, widać tu rękę Waldemara Fornalika, widać styl i bardzo dobrych zawodników. Śmiem zaryzykować tezę, że nawet kolejni mistrzowie Polski w ostatnich latach nie mieli tak zmyślnie i dobrze ułożonych drużyn. Wydaje się, że ten zespół rozsądnie wzmocniony kilkoma zawodnikami ma szansę wreszcie nie skompromitować się na arenie międzynarodowej w pierwszych rundach europejskich pucharów.

 

Pytania są dwa, z którego miejsca na koniec sezonu Piast do tej pucharowej rozgrywki przystąpi i czy wzorem wielu wcześniejszych drużyn, które jakoś tam się w lidze wyróżniły, ekipa nie zostanie na pniu rozsprzedana? Już powiem słychać o odejściu Dziczka czy Valencii i innych, zatem pewnie sytuacja się powtórzy. Z drugiej strony trzeba też docenić za jaką kwotę udało się stworzyć drużynę, która do końca walczy o mistrzostwo Polski. Roczne wydatki Piasta wynoszą niepełna 30 mln złotych (Legii sześć razy tyle). Jasne, że pieniądze nie grają, ale jednak można się zastanowić co było, gdyby odpowiedzialny w Gliwicach za warstwę sportową trener Fornalik, uchodzący od lat za jednego z najlepszych warsztatowców w lidze, raz w życiu dostał budżet na miarę Legii i wtedy mógł porządzić?

 

PS. W rywalizacji o mistrzostwo została jeszcze Lechia Gdańsk, ale biorąc pod uwagę, że w niedzielnym meczu z Cracovią, mając ogromną szansę na pozycję lidera, nie oddała nawet celnego strzału na bramkę, można chyba uznać, że piłkarze Piotra Stokowca zadowolili się już Pucharem Polski.

 

WYNIKI I TABELA LOTTO EKSTRAKLASY

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie