Liga Europy: Wynik 3:1 bywał zdradliwy. Czy Arsenal może czuć się bezpiecznie?

Piłka nożna
Liga Europy: Wynik 3:1 bywał zdradliwy. Czy Arsenal może czuć się bezpiecznie?
fot. PAP

Arsenal jest jednym z faworytów do triumfu w całej Lidze Europy 2018/2019, jednak miał w tym sezonie już spore kłopoty w fazie pucharowej. W pierwszym spotkaniu 1/8 finału przegrał w Rennes 1:3 i był o krok od odpadnięcia. Tym razem to Kanonierzy z bliźniaczą zaliczką pojadą na Estadio Mestalla: czy mają się czego obawiać, mając w zapasie dwie bramki po triumfie 3:1? Historia udowadnia, że owszem.

Bramka Pierre-Emericka Aubameyanga w 90. minucie pierwszego spotkania Arsenalu z Valencią znacznie przybliżyła Kanonierów do upragnionego finału Ligi Europy UEFA. Tym samym faworyt jest bliżej najważniejszego meczu rozgrywek niż w zeszłym sezonie. Wówczas po pechowym remisie 1:1 na The Emirates z Atletico Madryt to hiszpański rywal awansował dalej. Czy tym razem będzie inaczej?
 
Prześledziliśmy wszystkie spotkania fazy pucharowej w XXI wieku, kiedy gospodarz pierwszego spotkania wygrywał 3:1. Czy zawsze taka zaliczka oznaczała awans? Przykładu, że tak nie było, nie trzeba szukać zbyt daleko. Otóż losy takiego dwumeczu w tym sezonie odwrócił już... sam Arsenal. Kanonierzy nieoczekiwanie przegrali aż 1:3 w Rennes, mimo wyjścia na prowadzenie już w czwartej minucie. Później czerwoną kartkę ujrzał Sokratis i to gospodarze okazali się zespołem lepszym. Piękną bramkę zdobył wówczas Benjamin Bourigeaud. Do Londynu Francuzi jechali bronić zaliczki, jednak podopieczni Unaia Emery'ego potrafili odwrócić losy dwumeczu i awansowali po dwóch golach Aubameyanga i trafieniu Ainsleya Maitlanda-Nilesa.
 
Taki przypadek okazuje się ewenementem na przestrzeni ostatnich lat, bowiem po raz ostatni taki scenariusz zobaczyliśmy blisko dziesięć sezonów temu. Wówczas sensacyjny finalista rozgrywek, a więc inny angielski zespół - Fulham odrobił straty z Juventusem. W 1/16 finału Stara Dama triumfowała przed własną publicznością 3:1 po trafieniach Nicoli Legrottaglie, Jonathana Zebiny i Davida Trezegueta. Gol Dicksona Etuhu dał nadzieję, a jak okazało się w rewanżu - był na wagę złota. Mimo szybkiego gola Trezegueta, to gospodarze rozegrali koncert na Craven Cottage i wygrali aż 4:1, wyszarpując awans w 83. minucie. Bohaterami gospodarzy zostali wówczas autor dwóch bramek Zoltan Gera i strzelec decydującego trafienia: Clint Dempsey. The Cottagers byli już na krawędzi po porażce w Turynie, a później awansowali aż do finału. 12 maja 2010 roku w Hamburgu okazali się gorsi od Atletico Madryt: trofeum Rojiblancos zapewnił gol Diego Forlana w dogrywce.
 
W tym stuleciu był jeszcze tylko jeden przypadek udanej pogoni przy stanie 3:1 po pierwszym meczu. W sezonie 2007/2008 zespół Olympique Marsylia pokonał Zenit St. Petersburg w 1/16 finału na Stade Velodrome, jednak w Rosji uległ późniejszemu triumfatorowi rozgrywek 0:2. Gol zdobyty na wyjeździe zapewnił wówczas Rosjanom awans w końcowym rozrachunku, a jego autorem był późniejszy piłkarz Arsenalu, Andrey Arshavin.
 
Okazuje się więc, że po wygraniu pierwszego spotkania 3:1 przed własną publicznością można mówić o postawieniu solidnego kroku w kierunku gry w następnej rundzie. Po 2000 roku były tylko trzy przypadki na 22 próby, kiedy taka zaliczka nie gwarantował awansu. Z kolei dwa poprzednie zespoły, które tego dokonały - grały później w finale Pucharu UEFA, czy w kolejnych latach - Ligi Europy UEFA. Trzecim jest właśnie Arsenal, który dokonał tego kilka tygodni temu. Nie należy oczywiście odbierać szans Valencii, ale statystyki są w tym wypadku przeciwko Nietoperzom.
 
Zespół z La Liga może z pewnością czerpać inspiracje z bohaterskiej postawy Anderlechtu z 2010 roku oraz Rubina Kazań trzy lata później. Te zespoły były najbliżej odwrócenia rezultatu 1:3 "przywiezionego" ze stadionu rywala w fazie pucharowej.
 
HSV triumfował wówczas przed własną publicznością i jechał bronić do Belgii dwubramkowej zaliczki. Dla zespołu z Bundesligi trafiał wówczas legendarny Ruud van Nistelrooy. Tydzień później rywale narobili im wiele strachu, bowiem przez dziewięć minut byli całkiem blisko odrobienia strat. W 66. minucie na prowadzenie 4:2 gospodarzy wyprowadził Mbark Boussoufa i brakowało zaledwie jednej bramki, aby to Fiołki zbliżyły się do kolejnej fazy. Na kwadrans przed końcem bramkę zdobył jednak Mladen Petrić i "zabił" dwumecz. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem HSV 4:3.
 
Inny zespół z Londynu także miał trochę kłopotów przez straconą bramkę przed własną publicznością. Chelsea broniła wyniku 3:1 w Kazaniu i wszystko szło po myśli The Blues. W piątej minucie wynik otworzył Fernando Torres i wydawało się, że Rosjanie nie mają już najmniejszych szans nawiązać walki. Na kwadrans przed końcem zrobiło się jednak 3:2 i przez kilka minut Rubin miał nadzieje na odrobienie strat: potrzebował jednak wówczas aż dwóch goli przez zasadę goli zdobytych na wyjeździe, a ostatecznie nie udało im się pokonać Petra Cecha ani razu. The Blues awansowali do kolejnej fazy i koniec końców wygrali edycję 2012/2013 po finale z Benfiką.
 
Wracając do teraźniejszości: przed tygodniem Valencia została zdominowana na The Emirates, polegając głównie na kontratakach. Kilka z nich sprawiło wiele problemów Kanonierom, jednak na Mestalla to Nietoperze będą musiały poprowadzić grę i dwukrotnie pokonać wspomnianego wcześniej Cecha. To właśnie reprezentant Czech broni dostępu do bramki Arsenalu w ostatnich meczach Ligi Europy. Kanonierzy ostatnio nie zachwycali, a triumf nad Nietoperzami był jedynym zwycięstwem Arsenalu od 18 kwietnia.
 

Transmisja meczu Ligi Europy: Valencia - Arsenal w Polsacie Sport Premium 2. Początek od godziny 20:15.

 

WYNIKI I TERMINARZ LIGI EUROPY

 

Oglądaj na żywo największe europejskie gwiazdy piłki nożnej i ekscytujące zmagania najlepszych europejskich drużyn – fazy pucharowe Ligi Mistrzów UEFA i Ligi Europy UEFA 2018/2019 na kanałach Polsat Sport Premium 1 i Polsat Sport Premium 2, w Cyfrowym Polsacie, Plusie i IPLI. Prestiżowe rozgrywki dostępne są w telewizji, na komputerach, smartfonach i tabletach.

Hubert Chmielewski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie