Kołtoń mówi nie "farbowanym lisom". "Drużyna narodowa wymaga patriotyzmu"

Piłka nożna

Roman Kołtoń w jednym ze swoich materiałów na kanale Prawda Futbolu, szuka odpowiedzi na pytanie o zawodników powoływanych do kadry. - Nie może być tak, że Polska jest drugim wyborem - zbulwersował się Kołtoń.

- Jacek Magiera do swojej kadry powołał Marcela Zyllę, zawodnika Bayernu Monachium, chociaż na razie tylko zespołów młodzieżowych. Zylla mówi, że jest dumny z gry dla Polski - zaczął enigmatycznie Roman Kołtoń.

 

- Marcel opisuje, że grał kiedyś w juniorskich reprezentacjach Niemiec, a z chwilą przyjęcia powołania z Polski, trener Kristen Wiig bardzo źle go potraktował. Po meczu o mistrzostwo juniorów U-17 Bayern Monachium - Werder Brema, szkoleniowiec Niemców nie podał mu ręki. Młodzian żali się, że pogratulował wszystkim, tylko nie jemu, a on strzelił w tym meczu gola - opowiedział prowadzący Prawdy Futbolu.

 

- Potomek polskich imigrantów chciał po prostu pojechać i zobaczyć, czy będzie mu się podobać na kadrze - przytoczył cytat Macieja Wąsowskiego z "Przeglądu Sportowego".

 

- Dla mnie to jest niemożliwe! Chłopak gra dla Niemiec, gra dla Polski, dostał szansę od Polski pojechać na mistrzostwa świata U-20. Magiera powołał go kosztem wielu młodych, ambitnych Polaków. Zylla powinien wyjść i dać z siebie wszystko, z Orłem na piersi. Aż mnie trzęsie, kiedy czytam, że on się zastanawia! Na jaki kolor on się zafarbuje?! - zirytował się Kołtoń.

 

- Jestem patriotą, nie ukrywam tego. Uważam, że patriotyzm jest czymś, co buduje i stanowi fundament. Patriotyzm pozwolił nam przetrwać w trudnych czasach. Skoro on się ma dopiero zdecydować, to będzie się farbował! Zastanawianie się dla kogo grać, w którą stronę pójść, nic nie daje. Rozumiem, że mając polskie korzenie można powiedzieć Polsce "nie". Zdarza się i to jest akceptowalne. Przykładem może być Łukasz Podolski, który jako nastolatek był pytany przez Jerzego Engela, ale zdecydował się jako rówieśnik Zylli na grę dla Niemiec. Podolski kocha Polskę, uwielbia przyjeżdżać tu do babci, kibicuje Górnikowi Zabrze, ale chciał grać dla Niemiec. Można to zrozumieć - podkreślił narrator.

 

- Zylla powinien się zadeklarować, czy chce grać dla Orła. Dostał miejsce kosztem wielu utalentowanych Polaków, wychowanych w polskich klubach, dla których marzeniem było zagrać na mundialu przed własną publicznością. Powinien znać odpowiedź na pytanie, czy jest Polakiem, co czuje, gdy staje do hymnu przed meczem. Polak powinien być uczony patriotyzmu, hymnu i historii! - wytknął Kołtoń.

 

- Dzisiaj był dzień polskiego bohatera narodowego rotmistrza Witolda Pileckiego, który dobrowolnie udał się do Auschwitz, żeby relacjonować zbrodnie niemieckie. Powinniśmy zaszczepiać tę odpowiedzialność, nie możemy być tylko w świecie zabawy! Orzeł na piersi to jest piękne uczucie, ile chłopaków marzyło, by być na jego miejscu. Życzę mu udanego występu z Tahiti, czy z Senegalem, ale życzę mu też jasnej deklaracji - powtórzył ekspert.

 

- Niełatwe są polsko-niemieckie losy, niełatwe są losy Ślązaków. Czasem zdarzało się tak, że z jednej rodziny, dwie osoby walczyły po różnych stronach. W reprezentacji nie ma miejsca na takie podziały. To nas zgubiło za Smudy, kiedy "Franz" zachęcał do gry "farbowane lisy". On przyciągnął Ludovica Obraniaka, Damiena Perquisa, Eugena Polanskiego i Sebastiana Boenischa. Wszyscy wiemy jak to się skończyło. Sam Boniek mówił, że nie może grać w kadrze ktokolwiek kto nie mówi po polsku - przypomniał Kołtoń.

 

- Nie można być za, a nawet przeciw. Można być za albo przeciw - zakończył pesymistycznie Roman Kołtoń.

 

Cały odcinek na oficjalnym kanale youtubowym "Prawdy Futbolu" dostępny pod tym LINKIEM.

Roman Kołtoń, mż, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie