Lijewski: Chcemy bawić się grą i... wygrywać
Piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce sobotnim meczem z Telekomem Veszprem rozpoczną swój udział w Final Four Ligi Mistrzów. - Jedziemy nie tylko bawić się piłką ręczną, ale jak się uda, to wygrać – powiedział rozgrywający kielczan Krzysztof Lijewski.
Lijewski to jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w kieleckiej drużynie. Były reprezentant kraju w Final Four Ligi Mistrzów wystąpi już po raz piąty, a po raz czwarty w barwach VIVE. „Faktycznie ten bagaż doświadczenia po mojej stronie jest. Jeśli jakiś młodszy kolega będzie potrzebował jakiejś rady, to na pewno mu jej udzielę. Ale dotąd jeszcze żaden do mnie nie przyszedł, więc musimy poczekać do weekendu” – zaznaczył żartem rozgrywający mistrzów Polski, który w ostatnich tygodniach zmagał się z urazem lewej dłoni.
- Jeszcze nie do końca jest dobrze, ta ręka cały czas mi doskwiera, czasami czuję duży dyskomfort. Ale nie szukam wymówek, bo przed nami koniec sezonu. Jestem pod opieką lekarza. Dostaję pewne suplementy, które podczas meczu pozwalają zapomnieć o bólu – zapewnił szczypiornista.
W spotkaniach półfinałowych kielczanie zmierzą się z Telekomem Veszprem, a Barca Lassa z Vardarem Skopje. Za faworytów tych potyczek uznaje się drużyny z Hiszpanii i Węgier, ale w ostatnich edycjach nie brakowało niespodzianek. Tak było np. w 2016 roku, kiedy wygrywała ekipa ze stolicy regionu świętokrzyskiego, czy 12 miesięcy temu, kiedy triumf święcił francuski zespół z Montpellier.
- Jeżeli ktoś jest murowanym faworytem, to ma ciężki plecak do dźwigania. Czasami te drużyny mogą tej presji nie udźwignąć. Natomiast teoretycznie słabsze drużyny tego ciśnienia nie mają i występują na większym luzie. Kiedy nie ma tego dyskomfortu psychicznego, wtedy wychodzi więcej – wyjaśnił zawodnik, który ma nadzieję, że i w tegorocznym Final Four nie zabraknie niespodzianek.
- Fajnie jakby ta tendencja do zwycięstw, może nie kopciuszków, ale drużyn z drugiego planu się utrzymała. My też nie należymy do grona faworytów, ale już nie raz pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać te ważne mecze. Sam awans do Final Four jest dla nas sukcesem. Obroniliśmy już mistrzostwo i Puchar Polski. Jedziemy nie tylko bawić się piłką ręczną, ale jak się uda, to wygrać – dodał.
W tym roku Final Four LM rozegrany zostanie po raz dziesiąty. Od 2010 roku spotkania rozgrywane są w Kolonii, w mogącej pomieścić blisko 20 tys. widzów Lanxess Arena.
- Lepiej grać przy takiej publiczności, niż przy pustych trybunach. Zawsze powtarzam, że największą karą jest granie dla krzesełek. Przecież my przede wszystkim gramy dla kibiców. Dlatego cieszę się, że będziemy występować przed taką publicznością. Przyjedzie dużo kibiców z Kielc, więc będziemy mieli dla kogo grać – podkreślił Lijewski.
Sześciu zawodników z obecnej kadry PGE VIVE już grało w Final Four, a dziewięciu zadebiutuje przed niemiecką publicznością.
- Czy to będzie naszym atutem, czy obciążeniem, czas pokaże. Każdy reaguje na sytuacje stresowe inaczej. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Niektórzy mogą sobie z tą presją z trybun poradzić lepiej, inni gorzej. Jednak nasi młodzi zawodnicy już w tym sezonie niejednokrotnie pokazywali, że potrafią sobie radzić z tym ciśnieniem. To dlaczego nie mają tego powtórzyć w sobotę i w niedzielę – podkreślił rozgrywający PGE VIVE.
Program Final Four Ligi Mistrzów w Kolonii:
1 czerwca, sobota
Telekom Veszprem - PGE VIVE Kielce (godz. 15.15)
Barca Lassa - Vardar Skopje (godz. 18.00)
2 czerwca, niedziela
mecz o 3. miejsce (15.15)
finał (18.00)
WYNIKI I TERMINARZ LIGI MISTRZÓW PIŁKARZY RĘCZNYCH
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze