UFC 239: Błachowicz może uszczęśliwić wiele osób! Dlaczego jego rywal jest powszechnie nielubiany?

Sporty walki
UFC 239: Błachowicz może uszczęśliwić wiele osób! Dlaczego jego rywal jest powszechnie nielubiany?
fot. youtube.com/UFC

Najbliższy przeciwnik Jana Błachowicza zalicza się do tych, których się kocha albo nienawidzi. Znacznie więcej zwolenników mają ci drudzy, a w ostatnim czasie mieli mnóstwo okazji, by triumfować. Jeszcze niedawno Luke Rockhold wydawał się zawodnikiem mogącym przez lata zdominować wagę średnią. Teraz musi odbudować swoją karierę w wyższej kategorii wagowej.

W grudniu 2015 roku Amerykanin miał na koncie dwie porażki. Po raz pierwszy przegrał na początku kariery, a później otrzymał potężne uderzenia od mocnego w tamtym okresie Vitora Belforta. Później udało mu się wygrać cztery pojedynki z rzędu przed czasem, czym zapracował na walkę z niepokonanym mistrzem wagi średniej Chrisem Weidmanem. Nie był faworytem, ale też nikt nie zamierzał go skreślać. Wszyscy zdawali sobie sprawę z jego nieprzeciętnych umiejętności. Po trudnej pierwszej rundzie przejął inicjatywę, wygrywając przez techniczny nokaut w czwartej rundzie. Tak naprawdę sędzia Herb Dean mógł zakończyć to starcie znacznie wcześniej. Rockhold został mistrzem, a dla wielu był to mistrz na lata.

 

Przyszły czempion kategorii średniej przyszedł na świat 17 października 1984 roku w Santa Cruz (Stan Kalifornia). Miejscowość licząca ponad 60 tysięcy mieszkańców przyciągała turystów pięknymi widokami, nowoczesnym klimatem oraz była świetnym miejscem dla początkujących i tych nieco bardziej doświadczonych surferów. Miała też złe stronę - jak choćby wysoki procent przestępczości. W stanie Kalifornia spośród wszystkich podobnych miast to właśnie Santa Cruz było niechlubnym liderem wszystkich list, a to przecież dane z XXI wieku.

 

Rockhold pochodził ze sportowej rodziny. Jego ojciec był koszykarzem, a matka tenisistką. Jego brat postawił surfing, a w okolicy cieszył się wielkim szacunkiem. Luke od początku postawił na sporty walki. W wieku sześciu lat uczęszczał na zajęcia judo, ale przed dziesiątym rokiem życia z nich zrezygnował. - Dorastałem jako typowy dzieciak z Santa Cruz, jednak moi rodzice chcieli, bym wziął udział w rywalizacji sportowej, a nawet mnie do tego zmuszali. Wybrałem zapasy, chodziłem na nie do końca liceum. Spróbowałem pójść do lokalnego college'u, ale to nie było dla mnie - stwierdził.

 

Mało kto wie, ale już wtedy Amerykanin miał inną twarz. Świadczy o tym choćby wygranie jednego z. konkursów sztuki. Oceniającym spodobała się jego ceramiczna fajka wodna przedstawiająca głowy kosmitów. Jakkolwiek to brzmi...

 

W tym czasie spróbował sił w jiu-jitsu. Spodobało mu się, więc wziął udział w kilku prestiżowych turniejach. Szło mu bardzo dobrze, wygrywał, ale już myślał o kolejnym kroku, jakim były mieszane sztuki walki. Po radach przyjaciół postawił na przejście do klubu zwanego American Kickboxing Academy. Dzisiaj znamy go m.in. dzięki takim postaciom jak Daniel Cormier czy Cain Velasquez.

 

- Dostałem zaproszenie, przyszedłem, potrenowałem i od razu się zakochałem - powiedział. Od tego czasu ceni współpracę z Javierem Mendezem oraz innymi trenerami z AKA, choć nigdy nie bał się eksperymentowania. Przed jednym z pojedynków skorzystał z uwag... byłego futbolisty Herschela Walkera.

 

Jego fantastyczne warunki fizyczne pomagały w toczonych walkach. Dokładając to do tego kapitalne umiejętności w każdej płaszczyźnie nikt nie spodziewał się, że 4 czerwca 2016 roku może być początkiem zmierzchu jego kariery na samym szczycie. Na UFC 199 w Inglewood jego rywalem był Michael Bisping, którego łatwo pokonał dwa lata wcześniej. Dodatkowo Anglik wskoczył do karty walk praktycznie w ostatniej chwili. Mimo to wystarczył błąd popełniany przez Rockholda od zawsze, czyli opuszczenie prawej ręki po większości ataków. Bisping to wykorzystał, sensacyjnie wygrał przez nokaut i uciszył jednego z największych rywali.

 

To był szok dla całego świata MMA. To była również pożywka dla hejterów Amerykanina, których na świecie jest mnóstwo. Warto więc się zastanowić, dlaczego ludzie tak bardzo nie przepadają za tak świetnym zawodnikiem? Po raz kolejny umiejętności sportowe nie mają tu nic do rzeczy, bo tego nikt nigdy mu nie odbierał. Chodzi o zachowanie poza oktagonem. Rockhold szybko zyskał łatkę człowieka przesadnie przechwalającego się, obrażającego rywali w sposób zarozumiały. Tego fani raczej nie lubią. Bardzo szybko zyskał miano "króla snobów". Wiele komentarzy odnosi się do jego aroganckiego stylu, dlatego każda "lekcja" udzielana mu w oktagonie była tak bardzo pożądana przez kibiców. Czy nauczył się tej brakującej mu, wedle wielu, pokory?

 

Po porażce z Bispingiem walczył jeszcze dwa razy. Najpierw w kiepskim stylu pokonał przed czasem Davida Brancha, a następnie otrzymał szansę bicia się o tymczasowy pas wagi średniej. Mimo nieco lepszej dyspozycji został brutalnie znokautowany przez Yoela Romero. To sprawiło, że zdecydował się na ruch, o którym myślał od dawna. Zmienił kategorię wagową na wyższą, co może wyjść mu na dobre. Dywizji do 93 kilogramów jest znacznie słabiej obsadzona, więc łatwiej jest otrzymać pojedynek o pas mistrzowski. To decydujące starcie to jednak inna historia, bo na tronie zasiada jeden z najlepszych w historii bez podziału na kategorie wagowe Jon Jones.

Przystanek "Błachowicz" chce pokonać bardzo sprawnie. Czy mu się uda? Bije od niego wielka pewność siebie, która jednak może być traktowana jak lekceważenie rywala. - To najlepsze, co mogliśmy wynegocjować - przyznał, jakby pokazując, że gdyby mógł, to biłby się z kimś wyżej postawionym.

 

Czy Błachowicz będzie w stanie po raz kolejny uszczęśliwić licznych antyfanów Rockholda?

Transmisja gali UFC 239 w nocy z soboty na niedzielę od 04.00 w Polsacie Sport.

Jakub Baranowski/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie