Beach soccer: Gol strzelony śmieszną drewnianą nogą!
- Dla mnie ten mecz z Rosją był jednym z dwóch najważniejszych spotkań w karierze. W dodatku zapewnił nam awans do finałów mistrzostw świata! - mówi o turnieju eliminacyjnym w Jesolo w 2016 roku były reprezentant Polski w beach soccerze, Bogusław Saganowski. W piątek w Moskwie reprezentacja Polski rozpoczyna kwalifikacje do mundialu w Paragwaju. Transmisje meczów na sportowych kanałach Polsatu.
Grzegorz Michalewski: Przełom sierpnia i września 2016 roku to pamiętny dla nas turniej eliminacyjny do finałów mistrzostw świata. W Jesolo nie tylko zapewniliście sobie grę na Mundial, ale również wygraliście cały turniej kwalifikacyjny.
Bogusław "Sagan" Saganowski: To były dla wszystkich niezapomniane chwile, które na bardzo długo pozostaną w naszej pamięci. To właśnie tam wywalczyliśmy nominacje na turniej finałowy mistrzostw świata, a ja dzięki temu mogłem zagrać po raz drugi w karierze w turnieju tej rangi.
Dla Ciebie były to wyjątkowe zawody, bo dostałeś nagrodę MVP dla najbardziej wartościowego zawodnika całego turnieju.
Nie będę ukrywał, że tym wyróżnieniem byłem ogromnie zaskoczony. Ale było mi miło, że ktoś docenił moją grę i to, co razem z drużyną zrobiliśmy we Włoszech. Przecież również nagrodę dla najlepszego bramkarza dostał Szymon Gąsiński. To pokazuje, że w Jesolo dokonaliśmy naprawdę czegoś niezwykłego.
W decydujących o awansie meczach pokonaliście Ukrainę i Rosję, co było ogromnym wyczynem. Z Ukrainą przegrywaliście 1:3 po dwóch tercjach, by w ostatniej odsłonie odwrócić losy meczu i wygrać 4:3.
Z nimi zawsze grało nam się bardzo ciężko. Wyniki spotkań były na styku i wielokrotnie o wygranej jednej bądź drugiej drużyny decydować musiała dogrywka lub rzuty karne. Po drugiej tercji trener Marcin Stanisławski mówił nam, że mamy jeszcze dużo czasu, by odrobić straty. Pamiętam, że dokładnie rozrysowywał nam sposób rozegrania kilku akcji i przypomniał o dyscyplinie taktycznej. Nie było niepotrzebnej nerwówki, nikt wtedy nie spanikował i ta nasza konsekwentna gra dała nam ważne zwycięstwo.
Dzień później przyszło wam się zmierzyć z Rosją, czyli dwukrotnymi mistrzami świata. Ten mecz przeszedł do historii polskiego beach soccera. Gdyby ktoś nakręcił o tym film, to Ty byłbyś w nim głównym bohaterem.
Ja ten mecz porównuje do filmu „Gladiator”. Szybko wyszliśmy na prowadzenie 2:0, potem Rosjanie doprowadzili do wyniku 3:3. Na szczęście końcówka należała do nas, wygraliśmy 5:3 i to zwycięstwo dawało nam pewny awans do finałów mistrzostw świata bez względu na wyniki pozostałych spotkań. Po meczu długo jeszcze do nas nie docierało, że dokonaliśmy naprawdę wielkiej rzeczy.
W meczu z Rosją skompletowałeś hattricka, ale też nabawiłeś się bardzo poważnego urazu barku. Zresztą grałeś z kontuzją do samego końca i strzeliłeś tego trzeciego gola, który dał nam prowadzenie 4:3!
Ten mecz od samego początku ułożył się dla mnie fantastycznie. Wychodziło mi praktycznie wszystko. Pierwszy gol trochę szczęśliwy, ale doświadczony Leonow chyba do końca nie wierzył, że nie odpuszczę. A ja walczyłem do końca i piłka wpadła do bramki. Potem drugi gol, a później kontuzja barku po starciu z jednym z rywali. Ból był ogromny, ale zadziałała adrenalina. Wiedziałem, że muszę wrócić na boisko, aby pomóc kolegom. Teraz żartuję, że tego gola na 4:3 strzeliłem tą śmieszną drewnianą nogą, bo tę zdobytą bramkę okupiłem jeszcze większym bólem. Na szczęście kropkę nad „i” postawił jeszcze Karim Madani i nasza wygrana stała się faktem. Dla mnie ten mecz z Rosją był jednym z dwóch najważniejszych spotkań w karierze. W dodatku zapewnił nam awans do finałów mistrzostw świata! Ten drugi mecz to gra w zespole Reszty Europy przeciwko Brazylii, na który zaprosił mnie mój idol - Eric Cantona.
Przyznasz, że wtedy przed wyjazdem do Jesolo mało kto w Was wierzył. Tym bardziej że przed turniejem z kadry wypadło z różnych względów praktycznie ośmiu zawodników i ta drużyna była budowana praktycznie w ostatniej chwili.
Sam byłem w tej grupie, która przed wyjazdem nie dowierzała w końcowy sukces. W zasadzie z tych bardziej doświadczonych zawodników w tej kadrze byliśmy tylko ja i Witek Ziober oraz obaj nasi bramkarze. Pozostali zawodnicy tak naprawdę dopiero wchodzili do tej drużyny, a niektórzy pojawili się w niej praktycznie przed samym wylotem. Nie byłem optymistą, ale w samolocie głośno powiedziałem: Albo powieszą na nas psy, albo bomba wybuchnie. No i wybuchła!
W piątek w Moskwie rozpoczyna się turniej eliminacyjny strefy europejskiej. Uważasz, że jest szansa, aby reprezentacja Polski powtórzyła wynik z Jesolo?
Oczywiście! To jest sport. Tak samo, a może i nawet jeszcze gorzej było przed turniejem we Włoszech. Przecież w Jesolo w pierwszej rundzie też nie zachwyciliśmy. Wygraliśmy i to z problemami z Estonią i Danią, a na koniec przegraliśmy z Hiszpanią. Przed meczami z Ukrainą i Rosją wielkiego optymizmu nie było, ale w tych decydujących meczach pokazaliśmy charakter, a w dodatku szczęście było po naszej stronie. Trzymam kciuki za naszą drużynę i mam nadzieję, że ta nasza gra zatrybi w odpowiednim momencie.
Patrząc na zawodników powołanych przez trenera Marcina Stanisławskiego na ten turniej możemy być optymistami?
Jak najbardziej. Cieszę się, że do kadry po kontuzji wrócił Piotrek Klepczarek. Grałem niedawno przeciwko niemu w rozgrywkach Ekstraklasy i widać, że jest w świetnej formie. Takiej samej jak był właśnie w Jesolo. To zupełnie inny charakter i typ zawodnika w porównaniu choćby do Pawła Friszkemuta czy Konrada Kubiaka. Po przerwie w kadrze znalazł się również Daniel Baran. Jest to zawodnik, który świetnie gra na piachu zarówno lewą jak i prawą nogą. Do tego kapitalnie wykonuje stałe fragmenty gry. Wraz z Filipem Gacem mamy w tym momencie dwóch znakomitych bombardierów. To będzie jeden naszych największych atutów na turnieju w Moskwie.
Niestety, od czasów gdy zakończyłeś swoją przygodę w kadrze, nie możemy sie doczekać Twojego godnego następcy na pozycji piwota.
Beach soccer cały czas przechodzi ewolucje i obecnie widać, że czołowe reprezentacje odstępują od gry z klasycznym obrotowym. Nuno Belchior w Portugalii gra bardziej z tyłu. Podobnie jak i Szwajcar Dejan Stanković czy Hiszpan Llorenc Gomez. Kiedyś byli klasycznymi piwotami, a teraz widać że grają na całym boisku. Ten piękny sport zmienia się i idzie do przodu, więc już nikogo nie dziwi, że każdy zawodnik musi być bardziej uniwersalnym.
Co będzie naszą mocną bronią podczas turnieju eliminacyjnego w Moskwie?
Od zawsze naszym wielkim atutem jest taktyka. Nasz eksportowy zespół KP Łódż, którego zawodnicy w 70-80% stanowią o sile naszej reprezentacji, bazuje właśnie na zgraniu i taktyce. To doskonale widać, że pewne schematy czy rozegranie poszczególnych akcji zawodnicy mają doskonale opracowane i wyuczone. Jak zawsze naszym silnym punktem będą bramkarze. Dariusz Słowiński jest w tym sezonie w życiowej formie, podobnie jak i Maciej Marciniak, który znakomicie gra nogami. Zazdroszczę naszym kadrowiczom, że mogą zagrać w takim turnieju. Oby zakończył się dla nas szczęśliwym finałem.
Transmisje meczów turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw świata od piątku na sportowych kanałach Polsatu.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze