Michał Kwiatkowski - maszyna na wszystkie tereny
Po 11. etapach zajmuje dalekie 50. miejsce w klasyfikacji 106 Tour de France ze stratą 32. minut i 58. sekund. Strata praktycznie nie do odrobienia. Jednak to właśnie dzięki naszemu rodakowi dzisiejsza l'Equipe poświęca portret na całej kolumnie zatytułowany "Michał Kwiatkowski - maszyna na wszystkie tereny".
Wielki dziennik przypomina wszystkie osiągnięcia "Kwiato" od początku zawodowej kariery, którą rozpoczął w 2010 roku.
Od dzisiaj, kiedy zaczynają się pirenejskie wspinaczki, zadaniem Kwiatkowskiego będzie pomoc swoim liderom, Geraintowi Thomasowi, zeszłorocznemu zwycięzcy Wielkiej Pętli oraz młodemu, obiecującemu Kolumbijczykowi, Eganowi Bernalowi, kolejno drugi i trzeci w generalce.
- Michał jest wielkim kolarzem, to nadzwyczajny partner. Ze swoją inteligencją i atutami fizycznymi może kontrolować wyścig w każdej fazie - mówi o nim z zachwytem Tom Steels, jego dawny dyrektor sportowy w Quick-Step.
Czy w płaskich etapach, czy przy początkach wspinaczek lub niebezpiecznego końcówkach etapów, Kwiatkowski znajduje się zawsze w czołówce. Ma szalony talent, który pozwolił mu rywalizować od początku kariery z Peterem Saganem, swoim rówieśnikiem. W 2014 roku został mistrzem świata i wielu widziało w nim kandydata do wielkich tourów.
Jednak w Sky, później w Ineosie jego rola polegała na pomaganiu kolegom z zespołu, bo liczy się zespół. Kwiatkowskiemu, nie da się ukryć, brakuje trochę siły w górach. Nie ma do nikogo pretensji, że musi spełniać rolę posłusznego żołnierza. W jego wypowiedziach nie ma cienia zazdrości i ta rola nawet mu pasuje. - Jestem bardzo zmęczony - mówi pogodnym głosem Kwiato, udzielając wywiadów jak Thomas czy Bernal, pod presją. - Jestem szczęśliwy w swojej roli. To oczywiste, że chcę być ważnym, nagroda przyjdzie w swoim czasie. Jesteś w cieniu przez 80% wyścigu, zastanawiasz się, co możesz zrobić dla ekipy, bo kiedy stajesz się liderem, potrzebujesz wsparcia sześciu czy siedmiu partnerów. Jeżdzić dla najlepszych to duch naszego zespołu, a celujemy w największe zwycięstwa. Wygrywamy monumenty wielkich tourów i mam również okazję, aby mnie wyróżniono - mówi Kwiato w dzisiejszym l'Equipe. Kiedy opuszczał Etixx-Quick Step dla Sky, nie zrobił tego tylko dla pieniędzy, bo wtedy został również jedynym liderem klasyków. W 2017 rok u wygrał Milan-San Remo i Clasico San Sebastien. Rozwinął się na wyścigach jednotygodniowych, zwyciężając Tirreno Adriatico czy Tour de Pologne w 2018 roku. Jego pracodawcy są świadomi, że Michał potrzebuje wielkich wyzwań, kiedy są ustalana cele na nowy sezon.
L'equipe przypomina, że podczas Vuelty w 2016 roku przez trzy dni nosił czerwoną koszulkę. Ale zmęczenie w lipcowym tourze i Tour de Pologne okazało się nie do przezwyciężenia.
- Chciałbym być liderem zespołu, ale muszę do tego dojść krok po kroku. Mam 29 lat, chciałbym, aby to nastąpiło w miarę szybko. Ale może się to również nigdy nie zdarzyć, ale to moje marzenie, jak również wygrać Tour. Te cele "noszą" mnie na treningach, które z przyjemnością wykonuje na Wyspach Kanaryjskich na wysokogórskich szosach.
Przyjemnie się czyta artykuł poświęcony rodakowi w l'Equipe. Szkoda, że kolarz klasy światowej ma tylko rolę pomocniczą w górach, bo na pewno w innym zespole mógłby spełniać rolę lidera. W Ineosie liczą, że tak jak w poprzednich latach Kwiato będzie widoczny na czele czołówki przez długi okres, a później zniknie po dobrze wykonanej pracy.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze