Kowalski: Legii brakuje czegoś, czym dysponuje Lechia

Piłka nożna
Kowalski: Legii brakuje czegoś, czym dysponuje Lechia
fot. CyfraSport

Dyrektor sportowy Legii Radosław Kucharski zdradził na łamach „Przeglądu Sportowego”, że klub zainwestował tego lata 1,8 mlm euro na zawodników (w tym wykupienie będącego już w drużynie Cafu). Celem oczywiście awans do fazy grupowej Ligi Europy, który może dać ponad 3 mln euro na sam początek. Jak na polskie warunki inwestycja Legii robi wrażenie. Gorzej, że dobrego wrażenia nie robią sami zawodnicy...

Po minimalnym zwycięstwie nad fińskim Kuopio, wcześniej porażce w lidze z Pogonią na klub spadła fala krytyki. Na przeciwległym biegunie, jeśli chodzi o wrażenia estetyczne, znajduje się nasz inny przedstawiciel w pucharach – Lechia Gdańsk. Tu z kolei po meczu z Broendby Kopenhaga panuje przekonanie, że zwycięstwo było zbyt niskie, a drużyna Piotra Stokowca momentami grała świetnie.
 
Przeciwstawienie Lechii i Legii na podstawie meczów tych drużyn na arenie europejskiej obrazuje sytuację w jakiej oba kluby się znajdują. Jednym zdaniem, tego co posiada w tej chwili Lechia brakuje jeszcze Legii. W drużynie Aleksandara Vukovica są zawodnicy, którzy potrafią grać w piłkę, widać od czasu do czasu ich błysk, ale niewiele z tego wynika. Nie ma drużyny, automatyzmów w taktyce, dobrze opracowanych stałych fragmentów gry, zrozumienia zawodników itd. W Lechii, która przez parę lat przypominała biało zielony tramwaj do którego bez przerwy wsiadali i wysiadali przede wszystkim trenerzy, ale także zawodnicy, czuć już stabilizację. 
 
Praca Stokowca jest usystematyzowana i kontynuowana w ściśle określonym kierunku. W skrócie: tu naprawdę wiadomo o co chodzi. Trener stara się wykorzystywać słabości innych, drużyna go rozumie i potrafi to robić. Transfery były po prostu sensownym uzupełnieniem organizmu, który już działał przyzwoicie w poprzednim sezonie. Dzięki temu ławka rezerwowych jest bardzo mocna, a każdy z wchodzących graczy stanowi autentyczną wartość dodaną. W Legii wciąż uzupełnia się skład na zasadzie „last minute”. Łapie się jakieś okazje, przeceny, nawet jak zawodnik jest ciekawy to nie od razu pasuje do gry. Wyczuwa się w tym jakąś nerwowość. I nie ma też żadnych gwarancji, że Aleksandar Vukovic podobnie jak Stokowiec, będzie w stanie potencjał, który ma do dyspozycji wykorzystać. Bo jednak wciąż jest trenerskim beniaminkiem.
 
Choć rzeczywiście gra Legii wygląda marnie, a właściciel klubu wielokrotnie pokazywał, że nie za bardzo wie, jak się na piłkarskim rynku poruszać, to… jeszcze bym wicemistrzów Polski nie przekreślał. Jasne, że ciężko dostrzec światełko w tunelu patrząc na kolejne mecze Legii z wicemistrzem Gibraltaru, Pogonią czy Finami z Kuopio, że absurdalnie brzmią zarzuty wobec poprzedniego trenera Sa Pinto, który miał niby drużynę „zarżnąć” fizycznie (od marca jednak można się było zregenerować), ale wypada temu zespołowi w tej konfiguracji dać jednak trochę czasu. Może właśnie spojrzeć na Lechię i zauważyć, że stabilizacja to w naszych realiach może być klucz do realnej poprawy (o sukcesie będziemy mówić, jak do Ligi Europy uda się awansować).
 
Swój pierwszy mecz w europejskich pucharach wygrał tez Piast. Z Rygą 3:2. Ale sam fakt, że tak słabej drużynie mistrzowie Polski dali sobie u siebie wbić dwa gole i suma błędów, jakie drużyna popełnia w defensywie świadczy o tym jak bardzo uszło powietrze z gliwickiej drużyny po pechowym odpadnięciu z BATE Borysów w eliminacjach Ligi Mistrzów. Nadzieja tylko w trenerze Waldemarze Fornaliku, który musi ten zespół kolejny raz pozbierać mentalnie i nie dopuścić do kompromitacji w stolicy Łotwy.
Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie