Tokio 2020: Siatkarze niecierpliwie czekają na decyzję ws. składu na kwalifikacje

Siatkówka

Kilku polskich siatkarzy niecierpliwie czeka na decyzję trenera Vitala Heynena dotyczącą składu na sierpniowy turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Niewiadomą jest liczba i nazwiska przyjmujących oraz środkowych, choć niektórzy z nich podchodzą do tego ze spokojem.

Heynen praktycznie w każdej niedzielnej rozmowie z dziennikarzami podkreślał, jak trudno mu dokonać ostatecznego wyboru "14", którą zabierze do Gdańska. W miniony weekend podczas meczów towarzyskich z Holandią w Opolu miał do dyspozycji 16 zawodników.

 

- Czy miałem poczucie, że każda piłka może przesądzić o tym, czy będę w składzie na kwalifikacje? Oczywiście że tak. Każda piłka w meczu, każda piłka na treningu. Nie ma odpuszczania. Jest duża, ale i fajna rywalizacja. I gdzieś się czuje w kościach, że już zaraz trener poda ten skład - przyznał Artur Szalpuk.

 

Jest jednym z sześciu przyjmujących, którzy czekają na decyzję Belga. To właśnie na tej pozycji trwa największa rywalizacja. Gracz PGE Skry Bełchatów pokazał się z bardzo dobrej strony podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata. W sezonie klubowym jednak dłuższy czas zmagał się z kontuzją, a teraz na jego pozycji są też w kadrze uchodzący za jednego z najlepszych siatkarzy świata Wilfredo Leon i dobrze spisujący się ostatnio Bartosz Bednorz.

 

Zdaniem ekspertów pewniakami są właśnie Leon i kapitan Michał Kubiak. Drugi z nich ma świadomość, iż znajdzie się w "14", pierwszy wypowiada się nieco bardziej zachowawczo.

 

- Nikt nie może być z góry niczego pewny ze względu na samo nazwisko, nawet ja. Jesteśmy jedną drużyną i trener musi wybrać to, co najlepsze dla grupy, a nie patrzeć na indywidualności. To po pierwsze. Poza tym zawsze daję z siebie wszystko i tak będzie też teraz. Reszta jest poza mną - powiedział słynny zawodnik pochodzący z Kuby.

 

Jednocześnie w rozmowie z mediami, w której podsumowywał swój występ w Opolu, przyznał, że ma nadzieję, iż szczyt jego formy przyjdzie na imprezę w Gdańsku.

 

O miejsce w składzie na tej pozycji walczą jeszcze dwaj młodzi ubiegłoroczni mistrzowie świata - Aleksander Śliwka i Bartosz Kwolek. Pierwszego Heynen w niedzielę testował w roli atakującego. Drugi ze spokojem czeka zaś na decyzję Belga.

 

- Jeśli znajdę się w składzie, to będę się cieszył, a jeśli mnie zabraknie, to będę pierwszym, który będzie kibicował chłopakom w tym turnieju i śledził ich spotkania. Mam nadzieję, że dałem z siebie wszystko. Jeśli trener mnie widzi w tej "14", to bardzo mi miło, a jeśli nie, to będę pracował, by za rok się załapać na jakieś turnieje w reprezentacji. Ja na pewno nie będę miał jakieś wielkiej "załamki", jeśli nie dostanę teraz powołania - zapewnił Kwolek.

 

Kubiak w wywiadzie dla Polsatu Sport zaznaczył, że dla niektórych zawodników pominięcie w składzie na turniej w Gdańsku może być wielkim zawodem. Jednocześnie zwrócił uwagę, że to nie zamknie im drogi do znalezienia się w drużynie, która - w przypadku awansu - wystąpi później w Tokio.

 

Heynen podczas MŚ 2018 oparł grę zespołu na trzech środkowych. Jeszcze nie wie, czy teraz ponownie zdecyduje się na taki wariant, zostawiając miejsce dla dodatkowego przyjmującego. Obecnie ma do dyspozycji czterech blokujących, w tym trzech ubiegłorocznych mistrzów globu i Karola Kłosa, który w efektownym stylu wrócił do kadry po dwuletniej przerwie.

 

- Karol jest mistrzem świata z 2014 roku i do tego został wówczas wybrany do drużyny mundialu, więc nie uważam, bym miał nad nim przewagę. Co roku tak naprawdę jak się przyjeżdża na zgrupowanie, to od nowa trzeba sobie wywalczyć miejsce w tej drużynie. Zwłaszcza w maju nikt nie ma pewnego miejsca w reprezentacji i jak się będzie grało słabiej, to można z niej wypaść - powiedział Mateusz Bieniek.

 

Jak dodał, starał się nie myśleć o znaczeniu ostatnich meczów towarzyskich i treningów w kontekście walki o "14".

 

- Takie nastawienie i presja tylko przeszkadzają. Zobaczymy, co będzie. Ja czuję, że jestem w dobrej dyspozycji, a trener zdecyduje - zastrzegł.

 

Pewni miejsca w składzie są rozgrywający Fabian Drzyzga i Grzegorz Łomacz, libero Paweł Zatorski i Damian Wojtaszek oraz atakujący Dawid Konarski i Maciej Muzaj. Sytuacja z obsadą na tej ostatniej pozycji wyjaśniła się kilka dni temu, gdy szkoleniowiec podziękował jak na razie Łukaszowi Kaczmarkowi.

 

- Faktycznie jest nas dwóch i cieszy mnie to, że teraz w troszeczkę innej formie można pracować już na treningach i podczas sparingów. (...) Na pewno będziemy z Dawidem tworzyć dobry duet i nawzajem się uzupełniać - zadeklarował Muzaj.

 

Wydaje się on więc pogodzony z rolą rezerwowego. - Patrząc logicznie, to Dawid jest bardziej doświadczony, ma więcej rozegranych turniejów i meczów w reprezentacji. Ja nie mam z tym problemu, to jest naturalna kolej rzeczy. Ale wszystko zależy od trenera. Jestem pewny, że kogokolwiek nie wystawi na ataku, to staniemy na wysokości zadania. Będziemy sobie nawzajem pomagać i nie ma tu już jakiejś rywalizacji o pozycję pierwszego atakującego. Raczej wszyscy mamy jeden wspólny cel i nie ma znaczenia, kto z "14", która pojedzie do Gdańska, będzie na boisku. Po prostu chcemy się zakwalifikować na igrzyska - podsumował.

 

Biało-czerwoni mają się stawić w poniedziałkowy wieczór w Krakowie. Od wtorku będą się tam przygotowywać do rozpoczynającego się w dwa dni później Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Heynen zapewnił, że decyzję odnośnie składu podejmie przed tą imprezą.

IB, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie