Trener Arreoli przed walką z Kownackim: Ktoś wierzy, że walka potrwa więcej niż 7 rund?

Sporty walki
Trener Arreoli przed walką z Kownackim: Ktoś wierzy, że walka potrwa więcej niż 7 rund?
fot. youtube.com

- Ktoś wierzy, że walka w sobotę potrwa więcej niż siedem rund? Ja nie. Kownacki i Arreola, pewnie też nie, choć na pewno są przygotowani na to, żeby bić się dwanaście, ale wiedzą, że pewnie zadecyduje jeden moment - mówi legendarna postać amerykańskiego boksu, trener Chrisa Arreoli (38-5, 33 KO), Joe Goossen przed walką z Adamem Kownackim (19-0, 15 KO) - już w nocy z soboty na niedzielę, na żywo w Polsat i Polsat Sport.

W 2010 roku, kiedy Chris bił się z Tomkiem Adamkiem, byłeś w kalifornijskim Ontario jako współpromotor "Koszmaru". Dziewięć lat później staniesz w jego narożniku, w walce z innym Polakiem, Adamem Kownackim. Tym razem nie w roli faworyta. 

 

Joe Goossen: Kawał czasu w boksie, no nie? W tym sporcie dziewięć lat to wieczność. Teraz mogę się zastanawiać, co by było gdybym zaczął trenować Arreolę wcześniej. Ale to boks - tak samo mógłbym zacząć myśleć o karierze Azumaha Nelsona, którego trenowałem - jak się okazało - w tylko jednej walce - tej ostatniej. Zrobiliśmy wspólnie z Chrisem wszystko, żeby w sobotę było inaczej.


Skąd wyszedł pomysł wspólnej pracy z Arreolą?


Od Chrisa, jak grom z jasnego nieba. Trzy miesiące temu. Jadłem kolację, zadzwonił telefon. To był Chris z pytaniem, czy miałbym czas na wspólną pracę. Odpowiedziałem, że tak, pytając go od razu, czy zdaje sobie sprawę, co to dla niego oznacza. Odpowiedział, że tak, że dlatego dzwoni.


A co to oznacza, jak się dzwoni do Joe Goossena?


Wiesz chyba - że to będzie ciężka praca, a nie udawanie, że jesteś na obozie treningowym, bo trzeba zrobić dobry wizerunek przed zarobieniem dobrych pieniędzy. Zdarzało mi się kończyć z zawodnikami współpracę po kilku dniach, kiedy im się wydawało, że tak będzie udawanie. Zaimponował mi tym, że zadzwonił. Po tygodniu wiedziałem, że się w jego ocenie nie pomyliłem.


Wrócę na chwilę na tej nocy w Ontario: Arreola przyjeżdża do hotelu, gdzie mieszka Adamek, jego polscy kibice. Chce wypić piwo z Tomkiem, bawi się z fanami do chyba trzeciej nad ranem w hotelowym barze. Jestem pewien, że gdyby teraz w Nowym Jorku bił się z kimkolwiek innym, a nie z Adamem, Polacy by mu kibicowali. Jego nie można nie lubić.


Nie można, fakt. Taki fighter ze dawnej szkoły, której już prawie nie ma. Charakter na i poza ringiem. Nie znam Kownackiego prywatnie, ale z tego co słyszę, Adam jest taki sam.


Adam, o którym przez ostatnie półtora roku słyszałem od rywali, ich trenerów, że jest “prosty do walczenia”. Później oczywiście kończyło się na zdziwieniu, że nie taki prosty. Czego u Polaka rywale nie widzieli?

 

Wszystkiego, co wymyka się poza standard tzw. technicznego boksera - czyli tych rzeczy w wadze ciężkiej najważniejszych: serca, determinacji, pewności siebie, na pewno niedoceniania jego siły ciosu, mocnej szczęki. A nawet umiejętności, bo Kownacki wcale nie jest pięściarzem jednego ciosu. Bardzo dobrze składa swoje kombinacje: ciosy podbródkowe, proste, na głowę na tułów. Trudno się bronić, to wszystko dzieje się błyskawicznie, ale o tym przekonywali się rywali za późno. Adam i Chris walczą jak pięściarze wagi ciężkiej. Kiedyś George Foreman, zapytany, jaka jest recepta na sukces w jego kategorii wagowej odpowiedział: "Nie zapominać, że walczysz w ciężkiej. Więc walcz jak ktoś, kto ma 110 kilogramów, a nie udawaj kogoś ze średniej”. Miał rację. Słyszałeś kiedyś, żeby komuś z niższej kategorii wagowej powiedziano: walcz, jakbyś był w ciężkiej? No właśnie. Adam ma wady - nie jest demonem szybkości, ma luki w obronie… ale jeszcze raz to samo: to waga ciężka, więc to łatwo wybaczalne jak masz wszystko inne.


Podobnie jak Chris?


Dokładnie. Ja go nie chciałem zmieniać, bo nie można dodawać nowych rzeczy do sposobu walki kogoś, kto w ten sam sposób bije się całe życie. Kogoś, kto przegrywał tylko z mistrzami świata. Pomyśl o tym. Mam nadzieję, że dodałem obronę: więcej ruszania głową w momencie ataku, zmiana pozycji w wymianach, ale nie oszukujmy się - to będzie walka, którą wygra ten, który pierwszy raz mocno trafi rywala, bo obaj umieją przygotować atak i obaj umieją kończyć walki. Wiedzą, jak wykorzystać ten czasami jeden moment w całej walce. Pracowałem jako komentator FOX SPORTS podczas walki Adama z Geraldem Washingtonem. Byłem dwa metry od Adama: w ułamku sekundy zobaczył, że Gerald jest naruszony i już było po walce. Ten moment na ringu w Barclays się czuło. Nie wyobrażam sobie, żeby teraz było inaczej - z jednej lub z drugiej strony. Ktoś wierzy, że walka w sobotę potrwa więcej niż siedem rund? Ja nie. Kownacki i Arreola pewnie też nie, choć na pewno są przygotowani na to, żeby bić się 12 rund, ale wiedzą, ze pewnie zadecyduje jeden moment. To będzie wojna charakterów, tak samo jak wojna na pięści, Kto kogo pierwszy złamie, wygra. Czego chcieć więcej?

Transmisja gali z walką Kownacki - Arreola od 1.00 w nocy z soboty na niedzielę w Polsacie Sport.

Przemek Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie