Pazdan o tureckich ofertach: Miałem, ale żadnej ze Stambułu czy Izmiru. Wolałem zostać w Ankarze
Michał Pazdan był gościem niedzielnego Cafe Futbol. Reprezentant Polski opowiedział o grze i życiu w Turcji, a także zdradził dlaczego latem nie zmienił Ankaragucu na lokalnego rywala - Genclerbirligi.
- Potrzebowałem zmiany. Tak mówiłem w rozmowach nie tylko z mediami, ale także ze znajomymi czy innymi piłkarzami - powiedział w Cafe Futbol reprezentant Polski Michał Pazdan, który od pół roku jest obrońcą tureckiego Ankaragucu. - Może trochę późno ta zmiana nadeszła, bo w wieku 30-31 lat, ale patrząc z perspektywy stopera nie ma znaczenia czy ma się 30 lat czy 33. Najważniejsze jest to, co się czuje na boisku. Im człowiek jest starszy tym mniej się biega, a więcej się myśli, więc wydaje mi się, że mogę jeszcze trochę pograć - tłumaczył Pazdan, który w niedzielę był gościem Mateusza Borka.
W dużej mierze to dzięki polskiemu stoperowi w poprzednim sezonie drużynie z Ankary udało się wywalczyć utrzymanie w tureckiej ekstraklasie. Ankaragucu wciąż mierzy się jednak z problemami. Jednym z nich był zakaz transferowy nałożony na klub z powodu zaległości finansowych wobec piłkarzy. – Przed startem sezonu były różne zawirowania. Nie możemy jeszcze robić transferów, ale ci zawodnicy, którzy grali w poprzedniej rundzie, zostali. Bez zmian została obrona, a to najważniejsze, bramkarz też dobrze wygląda. Tył mamy więc stabilny – wyjaśniał Pazdan, którego drużyna po trzech kolejkach Super Lig zajmuje wysokie, szóste miejsce. Polski obrońca opowiedział także o specyfice gry nad Bosforem. – Często jest tak, że kluby płacą raz na cztery miesiące, a później są przerwy, gdy nie ma wypłat. Ale ważne jest to, że po meczach są bonusy, które wypłacane są na bieżąco. Problemy wynikają z braku stabilności finansowej i sportowej. Ankaragucu w tamtym sezonie awansowało, sprowadziło dwudziestu czy dwudziestu pięciu zawodników, później część została na kontraktach. Niektórym, którzy nie zmieścili się nawet w kadrze, wciąż trzeba było płacić – opowiadał 31-latek.
Niewiele brakowało, aby stoper reprezentacji Polski grał w drugim klubie z Ankary, Genclerbirligi. Część polskich mediów zdążyła nawet ogłosić ten transfer. – Było bardzo blisko. Pozostała kwestia rozwiązania kontraktu. Gdybym jednak go rozwiązał, musiałbym zgłosić sprawę do FIFA i poczekać cztery czy sześć tygodni. W tym momencie lepszym rozwiązaniem było dla mnie podpisanie nowego, dwuletniego kontraktu na bardzo dobrych warunkach. Miałem też kilka fajnych ofert z Turcji, ale nie ze Stambułu czy Izmiru, więc wolałem zostać w Ankarze – przyznał szczerze zawodnik Ankaragucu.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze