MŚ koszykarzy. Romański: Memento na mecz z USA

Koszykówka
MŚ koszykarzy. Romański: Memento na mecz z USA
fot. PAP/EPA

- Gramy z reprezentacją USA, w koszykówce zespołem symbolicznym, legendarnym. Bez względu na wynik to wielki sukces polskiej kadry koszykarzy - pisze przed ostatnim meczem mistrzostw świata koszykarzy w Chinach, sobotnim spotkaniem o siódme miejsce z USA, komentator Polsatu Sport Adam Romański.

W czwartek aż trudno było zebrać myśli po pierwszym meczu o miejsca 5-8 na mistrzostwach Świata w Chinach, w którym polscy koszykarze przegrali z reprezentacją Czech 84:94. Trudno było zebrać dlatego, że to był mecz zdecydowanie do wygrania. Także dlatego, że to był też mecz o to, aby ostatecznie udowodnić wszystkim dookoła, że reprezentacja Polski należy do czołówki. Czołówki europejskiej, czy też światowej, a nie tylko znalazła się w niej na skutek losowań i przypadków.

 

Polacy z Czechami przegrali, ale też oczywiście nie przekreśla tego co w tym turnieju osiągnęli. W pomeczowym #StudioAdRom na YouTube z Tomkiem Jankowskim czy Łukaszem Ceglińskim trudno nam było zrobić dobre podsumowanie, bo wszyscy byliśmy rozczarowani wynikiem i tym, że w końcówce reprezentacja Czech wyglądała dużo lepiej niż Polacy. A to zespół, w którym są tylko dwaj zawodnicy grający powyżej poziomu, na jakim jest większość drużyny Mike’a Taylora. Na pewno nie ekipa o klasę lepsza. Ale grała lepiej.

 

W sporcie dla mnie kluczowe w ocenie jest to, w jaki sposób wykorzystuje się własne możliwości, czasami może je nawet przekracza. Żeby to ocenić, trzeba oszacować fakty. Są one dość jasne. W najlepszej ósemce mistrzostw świata nie ma żadnego innego - poza Polakami - zespołu, w którym nie byłoby żadnego zawodnika z ligi NBA, byłego lub obecnego. Co więcej, wśród przeciwników reprezentacji USA, z którą zagramy o miejsce siódme w sobotę (o godz. 10 polskiego czasu), nie było w tym turnieju ani jednego zespołu w którym nie byłoby aktualnego zawodnika NBA. Dla drużyny słynnego trenera Gregga Popovicha, która dla odmiany składa się wyłącznie z zawodników najlepszej ligi świata, będzie to unikalne doświadczenie.

 

Co ciekawe, drugim zespołem ósemki, w którym nie ma żadnego aktualnego zawodnika NBA, jest Argentyna. A akurat ten zespół gra najpiękniejszą koszykówkę i ma duże szanse w niedzielę zdobyć tytuł mistrza świata. Mam wrażenie, że finale z Hiszpanią będą jej kibicować wszyscy neutralni kibice. To także przykład dla polskiej drużyny, że można, że warto.

 

Wracają do meczu Polska - USA. To spotkanie będzie wspaniałą demonstracją tego, gdzie wreszcie jesteśmy i co osiągnęła polska koszykówka. Przede wszystkim Polacy grają wreszcie cały czas z zespołami, które się liczą i które są w tym gronie od lat. Dla nas to ziemia nieznana. Trener Gregg Popovich z asystentem - nie mniej legendarnym Steve Kerrem - na sobotniej odprawie odpalą wideo i będzie musiał opowiadać o tym, jak grają Waczyński, Ponitka, Kulig, Hrycaniuk czy Balcerowski. Jestem w stanie się założyć, że jeszcze w piątek żaden z tych, którzy w sobotę będą opowiadać, i żaden z tych, którzy będą słuchać, nie miał zielonego pojęcia kim są ci koszykarze i że to w ogóle są koszykarze. W czerwcu 2020 roku będziemy grali w turnieju igrzyska olimpijskie, w którym także grać będą zespoły z którymi zmierzyliśmy się po raz pierwszy od lat właśnie tutaj w Chinach. Na tych salonach nas po prostu nie znają.

 

Powiedziawszy to warto zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, odwołać się do polskiej koszykarskiej mitologii, w której ważną rolę odgrywają mistrzostwa Europy w 1997 roku. Wtedy to reprezentacja Polski zagrała po raz ostatni - przed turniejem w Chinach oczywiście - osiem lub więcej meczów na turnieju międzynarodowym i po raz ostatni wygrała aż cztery. To był - i jest też teraz - ogromny bagaż doświadczeń dla wszystkich uczestniczących. Przez wiele lat po 1997 roku to było wspominane i oceniane, tak będzie i teraz.

 

Warto jednak jedną rzecz odróżnić. W tamtym turnieju wygraliśmy z Łotwą, Chorwacją, Niemcami i po dogrywce z Turcją, natomiast z prawdziwymi tuzami tamtych czasów, czyli Hiszpanią, Jugosławia, Włochami i Litwą przegrywaliśmy za każdym razem co najmniej różnicą 20 punktów. Oczywiście trzeba pamiętać, że to były w pewnym sensie porażki zaplanowane. Koncentrowaliśmy się na meczach z zespołami w naszym zasięgu i słusznie, ale nie da się też zaprzeczyć, że teraz w 2019 roku już takiej sytuacji nie było. Owszem, dostaliśmy lanie od Argentyny w ostatnim meczu grupowym, ale przygotowywaliśmy się na nią tak, jakbyśmy mieli z nią wygrać. Jeden taki mecz może być. Natomiast z Hiszpanią graliśmy 35 minut równo, podobnie jak z Czechami, którzy zajmą przecież piąte lub szóste miejsce w tym turnieju. Wygraliśmy z Rosją, pokonaliśmy najmocniejsze od lat w Azji Chiny. Okazało się, że żadne mocarstwo koszykarskie nie jest tam groźne, nie ma przepaści. To teraz są nasi znajomi z boiska. Oni wiedzą o nas, a my wiemy, jak z nimi grać.

 

Druga sprawa już nie jest tak optymistyczna. Od 2011 roku, kiedy to pokonaliśmy Turcję, omal jej nie wyrzucając z mistrzostw Europy tuż po tym jak zdobyła wicemistrzostwo świata, nie wygraliśmy ani jednego meczu z prawdziwą światową potęgą grając o stawkę. W 2013 roku było ogólnie słabo, w 2015 roku pokonały nas Francja i Hiszpania, w 2017 roku byliśmy słabsi od Francji, Grecji i Słowenii. Teraz także ograły nas Argentyna i Hiszpania - niedzielni finaliści mistrzostw świata, a nikogo z czołówki światowej nie pokonaliśmy. Każdy z zespołów, z którymi chcemy się porównywać, na przykład Czesi, jakieś sukcesy z tymi najlepszymi byli w stanie osiągnąć. Tutaj jest coś do zrobienia tutaj, to jest jakaś poprzeczka do przekroczenia, kolejny krok po tym, jak jesteśmy "w grze".

 

Zanim nadejdzie przyszłość czeka nas jednak bardzo przyjemna teraźniejszość. Mecz z USA w sobotę, drugi w historii naszej kadry w imprezach mistrzowskich, a pierwszy w erze telewizyjnej, to wielkie wydarzenie. Przed telewizorami będą wszyscy na całym świecie, także ci, którzy czekają na kolejne wpadki gwiazd NBA. Gramy z zespołem w koszykówce symbolicznym, legendarnym. Nawet jeśli jest w słabszym składzie, jeśli w Chinach jest tylko pięciu zawodników z 30, którzy byli na pierwszej liście kandydatów na ten turniej ogłoszonej przez amerykańską federację koszykówki. Bez względu na wynik w sobotę, to jest wielki sukces polskiej kadry koszykarzy. To mecz, o jakim marzyło nasze ulubione (do tej pory) pokolenie mistrzostw Europy 1997, kiedy to Adam Wójcik, Maciej Zieliński, Mariusz Bacik, Tomasz Jankowski, Andrzej Pluta i koledzy zdobyli siódme miejsce. Wtedy do awansu do elity i grania z takimi zespołami jak USA zabrakło jednego zwycięstwa więcej - szóste miejsce dawało udział w mistrzostwach świata 1998.

 

Zamiast tego były eliminacje kolejnego EuroBasketu, które pokazowo zawaliliśmy mimo nadal pełnego gwiazd polskiej ligi składu, podobnie jak kwalifikacje do turniejów w 2001 i 2003 roku. Kibice do dzisiaj pamiętają wstydliwe porażki - z Łotwą, Węgrami, Białorusią, Estonią, Macedonią. Było tego sporo. Teraz - w eliminacjach do kolejnej imprezy, czyli EuroBasketu 2021 - czeka nas konieczność przebudowy. W Chinach błysnął Aleksander Balcerowski, ale jest jedynym nowym grającym zawodnikiem. W rocznikach 1999-2003 mamy co najmniej kilku niesamowitych chłopców z talentem i odpowiednio pokierowanie ich już niedługo w kierunku reprezentacji Polski powinno być głównym zadaniem dla trenera, który będzie prowadził reprezentację w najbliższych latach, czy to będzie Mike Taylor, czy też ktoś inny.

 

Cieszmy się meczem z USA, a później zadbajmy o to, żeby ósemka mistrzostw świata przerodziła się w stałą obecność w ponadkontynentalnym towarzystwie. Żeby to pożegnanie z mistrzostwami świata, które dały wszystkim - koszykarzom, trenerom, kibicom, dziennikarzom, ekspertom - mnóstwo nowej wiedzy na temat koszykówki - nie było permanentne, albo znów na 22 lata.

 

Naprawdę jest taka szansa.

 

Cały program #StudioAdRom Max na YouTube omawiający mecz z Czechami, zapowiadający mecz z USA, z ocenami zawodników i rozmowami z obecnymi w Chinach Szymonem Zaworskim (Polsat Sport) i Markiem Popiołkiem (dyrektorem reprezentacji), a także z byłym reprezentantem Polski Tomaszem Jankowskim i dziennikarzem Polsatu Sport Łukaszem Ceglińskim pod tym linkiem.

Adam Romański, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie