Magiera: Szacunek i wielka klasa mistrzów świata

Siatkówka

Zwycięstwa nad Czechami można było się spodziewać, ale takiego przebiegu spotkania na pewno nie. Trudno znaleźć jedno słowo, które oddałoby to wszystko, co działo się na boisku od stanu 4:8 w drugim secie. Demolka? Miazga? Może i tak, ale „po sportowemu” nie brzmi to najlepiej, szczególnie jeżeli dyskutujemy w kontekście występu mistrzów świata.

Najlepsze będą tu słowa Łukasza Kadziewicza z pomeczowego studia Polsatu Sport. - To była klasa mistrzów i szacunek do rywala. Nie było cwaniakowania, głupich uśmieszków, zbytniej celebracji potężnej siły. To była wygrana z wielką klasą.

 

Czesi chyba od początku nie do końca wierzyli, że będą mogli powalczyć o zwycięstwo. Może o tym świadczyć fakt, że trener Michał Nekola postanowił pozostawić w pierwszym secie swojego najlepszego gracza Jana Hadravę w kwadracie dla zawodników rezerwowych. Najwyraźniej szkoleniowiec czeskiej drużyny uznał, że jeszcze ma coś do ugrania na tym turnieju, ale akurat nie w meczu z Polską. I w sumie miał rację, bo jego zespół, nawet z Hadravą od drugiej partii na boisku był tylko tłem, i to bardzo bladym, dla Biało-Czerwonych.


Na początku drugiego seta wydawało się, że wcale tak nie musi być, bo Czesi prowadzili 8:4 i pokazali kilka naprawdę ciekawych zagrań. Wtedy jednak stało się coś, co nie zdarza się często. Przy zagrywce Piotra Nowakowskiego Polacy zdobyli siedem punktów z rzędu, a później dokładali następne wygrywając całą sekwencję 21:4. Coś niesamowitego! Trzeci set był już konsekwencją drugiego i wszystko poszło jak po maśle.


Na koniec rzut oka w statystyki. Czesi na zagrywce popełnili aż 18 błędów i niewykluczone, że pobiliby „rekord” Holendrów (ci zepsuli w meczu z nami 20 zagrywek w trzech setach), ale nie mieli zbyt wielu okazji do wprowadzania piłki do gry.

 

Teraz rywalizacja z udziałem Biało-Czerwonych przenosi się do Amsterdamu. We wtorek gramy z absolutnym debiutantem na mistrzostwach Europy Czarnogórą. To stosunkowo młoda federacja, która na własny rachunek działa zaledwie od października 2006 roku po geograficznym odłączeniu się od Serbii.


W historii występów mierzyliśmy się z Czarnogórą dwa razy, obydwa mecze odbyły się w ramach kwalifikacji do mistrzostw Europy 2009 roku. W pierwszym spotkaniu w Olsztynie wygraliśmy pewnie 3:0, natomiast w drugim, w estońskim Tallinie (kwalifikacje odbywały się na zasadach turniejów w którym oprócz Polski i Czarnogóry udział wzięły także Estonia i Węgry), lepsi okazali się Czarnogórcy, którzy wygrali mecz 3:2. Do dzisiaj jest to chyba jeden z ich największych sukcesów w historii, bo pokonali Polaków występujących w iście mistrzowskim wówczas składzie: Zagumny, Wlazły, Kadziewicz, Nowakowski, Winiarski, Świderski, Ignaczak oraz Pliński, Wika, Gierczyński, Woicki i Gruszka.

 

We wtorek ten wynik nie ma prawa się powtórzyć. Polacy grają znakomicie, choć cały czas powtarzają, że nie są jeszcze w najwyższej formie, a ta ma iść w górę z każdym kolejnym meczem. Aż do końca turnieju w Paryżu.

 

WYNIKI, TABELE I TERMINARZ ME SIATKARZY 2019

Marek Magiera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie