Liga Mistrzów: Top 5 trzeciej kolejki według Kowalskiego

Piłka nożna
Liga Mistrzów: Top 5 trzeciej kolejki według Kowalskiego
Fot. PAP

Liga Mistrzów coraz mocniej się rozkręca. Po trzeciej kolejce coraz wyraźniej widać, kto o co będzie walczył w tym sezonie, kilka zespołów choć jeszcze nie matematycznie, to praktycznie przesądziło o swoim awansie. Ale najważniejsze, że te rozgrywki wciąż nas zaskakują i wciąż kreują swoich bohaterów, do których niekoniecznie już jesteśmy przyzwyczajeni. Oto moje top 5 trzeciej kolejki.

Erling Haaland. 19-letni Norweg zwrócił na siebie uwagę w maju w Lublinie. Podczas mistrzostw świata juniorów wbił dziewięć goli Hondurasowi. Wtedy wydawało się, że to jakiś wyjątkowy zbieg okoliczności i efekt słabości rywala. Dziś widać, że potężny napastnik (191 cm, 91 kg) ma papiery na wielkie granie na każdym pułapie. W środę strzelił dwa gole dla Salzburga w meczu z Napoli i tym samym ma już sześć zdobytych bramek w trzech meczach Ligi Mistrzów, a tylko w dwóch wystąpił w pierwszym składzie.
 
Pobił tym samym rekord Didiera Drogby, który potrafił zdobyć pięć goli w dwóch pierwszych meczach LM. Norweg zwany Bestią jedenaście razy pokonał też bramkarzy rywali w dziewięciu meczach ligi austriackiej i dołożył trzy trafienia w jednym meczu krajowego pucharu. Nic dziwnego, że w kolejce po Haalanda jako pierwszy ustawił się Real Madryt.

 

Robert Lewandowski. Fakt, że napastnik z kraju, który kompletnie nie liczy się w rywalizacji klubowej, a jego przedstawiciele tylko trzy razy w historii zdołali w Lidze Mistrzów wystąpić, ma szansę być jednym z trzech najlepszych strzelców rozgrywek w jej dziejach, to prawdziwy paradoks. Tym bardziej, że nie wyjeżdżał z Polski jako dziecko, ale już ukształtowany zawodnik, król strzelców Ekstraklasy w barwach Lecha Poznań.

 

Po dwóch golach z Olympiakosem w Pireusie RL9 brakuje już tylko trzynastu trafień do zajmującego obecnie trzecią lokatę w klasyfikacji wszech czasów Raula Gonzaleza Blanco. Nie sposób dziś zakładać, że może ta sztuka mu się nie udać, skoro Polak osiągnął właśnie życiową formę. Pytanie tylko kiedy się to stanie i czy w barwach Bayernu, w którym koledzy coraz bardziej od niego odstają prezentowaną formą.

 

Młodzież Chelsea Londyn. W ubiegłym sezonie objawieniem i powiewem świeżości w LM był Ajax Amsterdam, który grał ofensywnie z polotem i wykorzystaniem wielu bardzo młodych zawodników. W tym sezonie tropem Holendrów poszła Chelsea Londyn przymuszona do stawiania na swoich wychowanków zakazem dokonywania transferów nałożonym przez UEFA.

 

Legenda klubu Frank Lampard, który dla wielu swoich dzisiejszych podopiecznych był prawdziwym idolem, a ich marzeniem było podawanie mu piłki wypadającej poza boisko podczas meczów na Stamford Bridge, tworzy drużynę, która pójdzie za nim w ogień. Przekonał się o tym w środę właśnie Ajax, który uległ Chelsea w Amsterdamie 0:1. A do nazwisk takich młodych Anglików z Londynu jak Abraham, Tomori, Mount, Hudson-Odoi, Loftus-Cheek, Guehi czy James należy się szybciutko przyzwyczajać.

 

Slavia Praga. Mimo, że Czesi znów nie wygrali, zaskarbili sobie sympatię nie tylko swojej publiczności. Potrafili postawić się wielkiej Barcelonie i ulegli minimalnie 1:2 po samobójczym trafieniu, mając pecha w wielu sytuacjach. Jak się okazało, przebiegli w tym meczu o piętnaście kilometrów więcej niż piłkarze Barcy, a słowa trenera Tripsovskiego sprzed meczu, który zapowiedział, że: „nie będziemy tańczyć, jak nam zagrają”, nie były rzucane na wiatr. W oczy rzucała się natomiast wyjątkowa w skali Ligi Mistrzów konstrukcja drużyny. W pierwszym składzie Slavii zagrało dziewięciu rodzimych graczy, a dwóch kolejnych weszło na zmiany.

 

Paris Saint Germain. Po raz kolejny okazuje się, że istnieje życie bez najdroższego piłkarza świata - Naymara. Bez Brazylijczyka w składzie drużyna z Paryża kwitnie, a wielu zawodników, którzy albo byli w jego cieniu, albo po prostu przerzucali odpowiedzialność na jego barki, odżyło.

 

Di Maria gra jak za dawnych lat, w starciu z Club Brugge popisał się dwiema kapitalnymi asystami, jego rodak Icardi świetnie wprowadził się do drużyny (2 gole), a Mbappe potrafił zdobyć trzy bramki wchodząc w drugiej połowie jako rezerwowy. Po trzech meczach milionerzy z Paryża mają dziewięć punktów, dziewięć strzelonych goli i ani jednego straconego. Wreszcie widać w ich grze radość i polot. Być może to jest ten sezon, w którym PSG dotrze do wymarzonego finału?

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie