Kobierecki: Najważniejsze, że Rosołek ma trenera, który nie boi się stawiać na młodzież

Piłka nożna
Kobierecki: Najważniejsze, że Rosołek ma trenera, który nie boi się stawiać na młodzież
fot. Cyfrasport

W niedzielę przy Łazienkowskiej w Warszawie Legia gości Wisłę Kraków, a stołeczni kibice znów chcieliby się delektować … Rosołkiem. Maciejem Rosołkiem. Osiemnastolatkiem, który w debiucie zaraz po wejściu z ławki zapewnił drużynie prestiżowe zwycięstwo nad Lechem.

Jaki będzie ciąg dalszy tej pięknie zaczynającej się historii? Czy chłopak z Siedlec zrobi w Legii karierę i stanie się wkrótce jej pierwszym napastnikiem? Co go wyróżnia od innych, czym się charakteryzuje i… co mu grozi? Na ten temat rozmawiamy z trenerem Piotrem Kobiereckim, który w znacznym stopniu wpłyną na rozwój jego talentu, od kilku lat mając go pod opieką w juniorach, a potem drugiej drużynie Legii.

  

– Docelowo to dla mnie typowa „dziewiątka” – zaczyna swą charakterystykę Kobierecki. – Ale grywał też na innych pozycjach: na skrzydle i jako „dziesiątka”, za napastnikiem. Wynikało to z jego wszechstronności. Zresztą nie waham się powiedzieć, że ma walory na kompletnego napastnika, spełnia szereg wymaganych do tego warunków. Dobra motoryka, technika, przygotowanie taktyczne, wie jak się zachować w danej sytuacji – mówi i dodaje: – Mental? Też bardzo dobry. Z konieczności grywał czasem i gdzieś indziej, ale głównie dlatego, że  sytuacja wymuszała takie rozwiązania. Ale to napastnik. Świetnie osłania piłkę, dobrze wychodzi na prostopadłą piłkę, gra zarówno prawą jak i lewą nogą, dlatego mógł spokojnie grać też na „11-stce”.

  

Dla niektórych Aleksandar Vuković podjął przed tygodniem dość odważną decyzję, wpuszczając debiutanta w tak ważnym meczu i tak trudnym momencie, ale będąc bliżej Legii ma się świadomość, że nie było w tym nic aż taj bardzo dziwnego. Rosołek od jakiegoś czasu zgłaszał akces do gry w pierwszej drużynie. – Tydzień przed Lechem Legia zagrała zamknięty sparing z Dynamem Mińsk – mówi Kobierecki. – Dał dobrą zmianę, miał mały procent strat. Później pewnie dobrze zaprezentował się w mikro-cyklu treningowym. Oczywiście, będzie miał jeszcze wzloty i upadki, to normalnie i to nie tylko w tak młodym wieku. Ale najistotniejsze dla niego jest to, że przede wszystkim ma trenera, który nie boi się stawiać na młodych chłopaków.

 

Vuković już w pierwszej ligowej kolejce w wyjściowym składzie na Pogoń dość zaskakująco wystawił w środku pola Mateusza Praszelika. Potem umiejętnie wprowadził Michała Karbownika, który jest dla mnie objawieniem sezonu, do tego zagra nie tylko na obu bokach obrony ale i w drugiej linii. Jego wszechstronność to jednak nie jedyny z jego atutów. Na razie trudno się w ogóle do jego gry przyczepić, zarówno tej defensywnej jak i jeśli chodzi wspieranie działań zaczepnych. Legia już dawno nie czerpała tak mocno ze swojej młodzieży. Owszem, przed laty Henning Berg w kolejkach po grze w europejskich pucharach często sięgał po zawodników z drugiego planu, ale zdarzało się, że wtedy wymieniał po 80 procent całej drużyny, czasem wychodząc i zupełnie inną jedenastką niż w środku tygodnia walcząc w Europie. Teraz okoliczności i sposób wprowadzania tych piłkarzy są inne.

 

Rosołkowi na pewno „przydała się” też sprzedaż Carlitosa i Sandro Kulenovića. Miejsce w składzie stało się bardziej realne. Gdyby Hiszpan i Chorwat zostali w Legii mogłoby być trudniej.

 

 – W piłce jest tak od zawsze – mówi Kobierecki. – Ktoś odchodzi, robi się szansa by wejść w jego miejsce. Życie nie znosi próżni, nie ma ludzi niezastąpionych. Potrzeba jest matką wynalazków i tak znalazł się w meczu z Lechem Rosołek.

 

Co będzie z nim dalej? – Wrócił do drugiego zespołu w środę na mecz trzeciej ligi Lechią Tomaszów Mazowiecki. Strzelił zwycięską bramkę. Zagrał bardzo solidnie, na swoim poziomie. Ani lepiej ani gorzej niż przed ekstraklasowym debiutem. Harował dla zespołu w defensywie, nie widziałem, by coś po tym golu Lechem zmieniło się w jego podejściu do pracy. „Sodówka” mu nie grozi.

 

 Wiadomo, że w Legii poza umiejętnościami liczy się charakter. Pamiętając krnąbrnych i młodych Wojciecha Kowalczyka czy Dawida Janczyka, którzy przed laty z przytupem weszli do drużyny z Łazienkowskiej słuchając Rosołka ma się wrażenie, że to inny typ. Dużo grzeczniejszy. Kobierecki: – Nie jest tak, że mówi: „przepraszam, że żyję”. Jest poukładany, wie, czego chce ale ma swój charakter. Nie boi się mówić o tym, co myśli. Ale problemów wychowawczych z nim nie miałem.

Bożydar Iwanow, seb, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie