Trener BM Slam Stali: Wygraliśmy wytrwałością, sercem i wiarą
- Jestem niezwykle dumny z chłopaków. Mecz z Arką wygraliśmy wytrwałością, sercem i wiarą - powiedział po triumfie w Gdyni 71:69 trener BM Slam Stali Łukasz Majewski. Było to pierwsze zwycięstwo koszykarzy z Ostrowa Wielkopolskiego w tym sezonie ekstraklasy.
- Jestem dumny ze wszystkich moich zawodników, także tych, którzy dzisiaj nie zagrali, bo wszystkim od dwóch tygodni wpajam, że mamy być jednością i wszyscy mają się wspierać. Trochę kombinowaliśmy i wybiliśmy gdynian z rytmu obroną strefową, bo gospodarze nie trafili kilku otwartych rzutów, ale taktyka zeszła jednak na drugi plan, bo to spotkanie wygraliśmy głównie wytrwałością, sercem i wiarą – przyznał Majewski.
W pewnym momencie wydawało się, że zawodnicy Stali poniosą szóstą kolejną ligową porażkę, bo w 25. minucie przyjezdni przegrywali już różnicą 17 punktów - było 57:40 dla Arki.
- Najważniejsze, że w tym momencie chłopacy nie pękli. Nie lubię patrzeć na statystyki, bo czasami cyfra niesamowicie kłamie, ale po przerwie wróciliśmy do zbiórki. W pierwszej połowie była to nasza główna bolączka. Poprawiła się nam także skuteczność, a zwłaszcza mój ulubiony procent w rzutach za trzy. Mam nadzieję, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale cały czas podkreślam, że jesteśmy na etapie poznawanie się i przebudowy drużyny. Liczę, że nadal będziemy grali z takim zaangażowaniem i napsujemy jeszcze krwi innym zespołom” – dodał.
37-letni szkoleniowiec bardzo cieszył się z powrotu do drużyny Amerykanina Jay’a Threatta, który w meczu z Arką był najskuteczniejszym graczem Stali – zdobył 18 punktów, zanotował też osiem asyst i cztery zbiórki.
- Jako zawodnik lubiłem mieć u boku mądrego rozgrywającego, któremu z ławki nie trzeba nic podpowiadać, bo on czuje grę i sam lepiej to wykona. Jay jest takim koszykarzem i cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Amerykanin jest mały, ale inteligentny, a ja na pozycji numer jeden takiej cechy potrzebuję. Potrzebujemy także centymetrów, bo sam Nikola Jevtovic, chociaż w czwartej kwarcie, kiedy oddychał bokami, zebrał kilka ważnych piłek i trzymał deskę, to zdecydowanie za mało – zauważył.
Gospodarze fatalnie wypadli w drugiej połowie, a zwłaszcza w ostatniej kwarcie, w której zdobyli tylko siedem punktów. Szkoleniowiec gdynian podkreślił, że rywale zagrali bardzo ambitnie, natomiast jego drużyna miała spory problem ze skutecznością i nie potrafiła wykorzystać przewagi wzrostu pod koszem.
To druga niespodziewana ligowa porażka Arki we własnej hali – 13 października uległa GTK Gliwice 78:87.
- Taki klub jak Stal nie zasługuje, żeby być na dnie tabeli. Powtórzyła się jednak sytuacja z meczu z GKT, w którym wydawało się, że mamy wynik pod kontrolą, ale zawodnicy nie byli skoncentrowani. Na swoim poziomie zagrało dzisiaj tylko dwóch chłopaków. Mamy zespół, który potrafi wejść na wyżyny swoich możliwości, ale potrafi też psychicznie gdzieś odlecieć. Nie ujmuję ambitnej i bardzo fajnej postawie gości, ale niektórzy nasi koszykarze mają duże problemy z koncentracją, która wyraźnie im ucieka. Nastawiamy się na Puchar Europy, tymczasem u nas nie ma podziału na rozgrywki ważniejsze i mniej istotne – zapewnił Przemysław Frasunkiewicz.
WYNIKI, TERMINARZ I TABELA ENERGA BASKET LIGI
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze