Callum Smith – John Ryder w Liverpoolu: To będzie krótka wojna?
Czeka go ciężka noc ! – tak o Johnie Ryderze przed ich sobotnim pojedynkiem w Liverpoolu mówi Callum Smith, mistrz świata wagi superśredniej. Dla wielu ekspertów już wkrótce wielka gwiazda zawodowego boksu. Transmisja gali z Livepoolu w Polsacie Sport Fight.
29-letni Callum Smith (26-0, 19 KO) o swojej klasie i wielkich możliwościach przekonywał wielokrotnie. Efektownie wygrany turniej WBSS (Word Boxing Super Series) w ubiegłym roku jest tego najlepszym przykładem. W finale pokonał innego Anglika (odbierając mu pas WBA w wadze superśredniej) George’a Grovesa, który wcześniej wyeliminował Chrisa Eubanka Jr.
Na stadionie im. Króla Abdullaha w Jeddah w Arabii Saudyjskiej, mierzący 191 cm pięściarz z Liverpoolu pokazał jak należy skutecznie korzystać z przewagi warunków fizycznych zatrzymując Grovesa w siódmej rundzie. Nie był to przypadek, Smith był konsekwentny w swoich poczynaniach od pierwszego gongu i dopiął swego, choć dla wielu ekspertów faworytem był wtedy Groves. Warto dodać, że Smith wcześniej pewnie pokonał solidnego Szweda Erika Skoglunda i Holendra Nieky’ego Holzkena.
Callum jest najmłodszym z czwórki boksujących braci. Najstarszy, 37-letni Paul (38-7, 22), który zakończył już karierę, trzykrotnie, bez powodzenia walczył o mistrzostwo świata. Cztery lata starszy od Calluma, najlżejszy i najniższy Stephen (27-4, 15 KO), trzy lata temu przegrał na punkty walkę o pas WBA kategorii superpiórkowej z Jasonem Sosą, a dwa lata starszy Liam (28-2-1, 16 KO) to były mistrz świata wagi junior średniej. Trzy lata temu pas WBO odebrał mu Saul Alvarez. Nic dziwnego, że teraz Callum chętnie pomściłby brata za nokaut, który „Canelo” mu wtedy zafundował. I nie jest wykluczone, że do takiego pojedynku dojdzie, choć kolejka do rudowłosego Meksykanina jest długa.
W boksie olimpijskim Callum wygrywał mistrzostwa Anglii w wagach półśredniej i średniej próbując dorównać starszym braciom, którzy na amatorskich ringach radzili sobie całkiem nieźle. Najstarszy Paul w 2010 roku zdobył srebrny medal Igrzysk Wspólnoty Narodów w Manchesterze, a Stephen wygrał tę prestiżową imprezę cztery lata później w Melbourne. W kolejnych Commonwealth Games (2010), tym razem w New Delhi, Callum też stanął na podium, tak jak Paul osiem lat wcześniej ze srebrnym medalem, i też w wadze półśredniej. W finale pokonał go Irlandczyk Paddy Gallagher.
Największym marzeniem Calluma Smitha był start na igrzyskach olimpijskich w Londynie (2012), które jak pamiętamy zakończyły się wielkim sukcesem gospodarzy, ale los nie był dla niego łaskawy. Na turnieju kwalifikacyjnym w Turcji działy się dziwne rzeczy, decydowały układy a nie bokserskie umiejętności. Okradziony ze zwycięstwa w pojedynku z 19-letnim Azerem Vatanem Huseynlim (14:16) mógł tylko liczyć, że ten wygra finał wagi półciężkiej, a on zgodnie z regulaminem będzie trzeci, co da mu prawo startu na igrzyskach.
Azer mając już zapewniony udział w turnieju olimpijskim przegrał jednak (12:18) z przedstawicielem gospodarzy, Turkiem Bahramem Muzafferem, co oznaczało brak Smitha na igrzyskach. Anglik miał jeszcze nadzieję na tzw. dziką kartę, ale otrzymał ją ten, którego pokonał podczas kwalifikacji w Trabzonie, Czarnogórzec Bośko Draśkowić. W październiku tego, olimpijskiego roku, rozgoryczony Callum Smith był już zawodowcem, podpisał kontrakt z Matchroom Sport, idąc śladem swoich starszych braci.
Dziś już nie musi mieć żadnych kompleksów, jest mistrzem świata, wygrał ceniony turniej, zarobił sporo pieniędzy. Ale wciąż nie jest z siebie zadowolony, wciąż widzi ile ma do poprawy. Wie też, że ma ogromny potencjał i chciałby go jak najlepiej wykorzystać. Jako wielki fan piłkarskiej drużyny Liverpoolu chciałby zapełnić kiedyś Anfield i stoczyć tam historyczny pojedynek, jak też toczyć wielkie walki w Las Vegas. W nowojorskiej Madison Square Garden już się pokazał z jak najlepszej strony nokautując byłego mistrza Hassana N’Dam N’Jikama. Tyle, że po nim na ring wyszli Anthony Joshua i Andy Ruiz Jr, jego rodak doznał sensacyjnej porażki przed czasem i już tylko o tym pisano.
W sobotę wystąpi po raz pierwszy jako mistrz świata przed swoją publicznością w Liverpoolu. Wie oczywiście, że musi szanować 31-letniego, leworęcznego Johna Rydera (28-4, 16 KO), ale to on, nie Ryder, będzie w tym starciu faworytem. I jeśli myśli o wielkich wyzwaniach, to musi wygrać. Co więcej jego trener Joe Gallagher, chce brutalnej wygranej swojego zawodnika, takiej z przytupem. - Chciałbym żeby skończył Rydera tak jak Grovesa czy N’Dam N’Jikama – mówi Gallagher.
Ale doświadczony trener wie też, że „The Gorilla” z Islington nie będzie łatwym celem. Czterech ostatnich rywali, Patricka Nielsena, Jamie Coxa, Andrieja Sirotkina i Bilala Akkawy pokonał przecież przed czasem. Dwaj ostatni byli niepokonani, a Nielsen i Cox mieli na koncie tylko po jednej porażce. W walce z Bilalem Akkawy rozegranej 4 maja w Las Vegas (pojedynek wieczoru stoczyli wtedy Alvarez z Jacobsem) stawką był pas interim organizacji WBA.
W wadze superśredniej prawdziwymi mistrzami, obok Smitha, są Amerykanie: David Benavidez (IBF), Caleb Planta (WBA) oraz rodak Calluma, Billy Joe Saunders. Najmłodszy i najbardziej perspektywiczny jest 22-letni, mierzący 188 cm i mocno bijący Benavidez, ale najtrudniejszy do boksowania chyba Saunders. Callum Smith nie zamierza nikogo unikać, może walczyć z każdym i każdego jest w stanie pokonać. Jest też na liście potencjalnych rywali Saula Alvareza, mistrza czterech kategorii wagowych.
Najlepiej dziś zarabiający pięściarz na świecie kolejny pojedynek planuje 2 maja 2020 roku w Las Vegas. Wyjść z nim do ringu oznacza wypłatę życia. Taką (12,5 mln dolarów) dostał ostatni przeciwnik, Siergiej Kowaliow, mistrz wagi półciężkiej. Rosjanin został znokautowany tracąc pas WBO i przyznał, że wziął ten pojedynek tylko dla pieniędzy.
Ale Callum Smith jeśli dostanie taką szansę, z pewnością zrobi wszystko, by wygrać. O tym jestem przekonany. I nie będzie bez szans.
Nie mam tylko pewności, czy będzie megagwiazdą zawodowego boksu. Do tego potrzeba czegoś więcej niż tylko mistrzowskich umiejętności walki na pięści. Jego cele są jednak inne, chce wymazywać historię i ustanawiać nowe rekordy. Po to, by gdy przejdzie już na emeryturę mieć świadomość, że zrobił wszystko na co go było stać.
Między innymi dlatego Johna Rydera w najbliższą sobotę czeka ciężka noc.
Transmisja gali Callum Smith - John Ryder w sobotę od godz. 20.00 w Polsacie Sport Fight.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze