LSK. Prezes Wisły: Liczę, że nasz czas jeszcze nadejdzie

Siatkówka
LSK. Prezes Wisły: Liczę, że nasz czas jeszcze nadejdzie
fot. PAP

Wisła Warszawa debiutancki sezon w ekstraklasie siatkarek zaczęła od przegrania pięciu meczów z rzędu, a poza tym ma kłopoty z halą i blokadą występów zagranicznych zawodniczek. - Liczę, że nasz czas jeszcze nadejdzie - powiedział prezes klubu Grzegorz Kulikowski.

- Zaskoczenia czy rozczarowania bilansem 0-5 nie ma, bo na początek mieliśmy mecze z czołówką - Budowlani Łódź, Chemik Police, Developres Rzeszów. Trudno było zakładać, że w meczach z nimi będziemy zdobywali punkty. Szkoda spotkańz #VolleyWrocław i Pałacem Bydgoszcz, które przegraliśmy 0:3, a równie dobrze mogło być 3:0, bo sety były na przewagi. Liczę, że nasz czas jeszcze nadejdzie. W najbliższych tygodniach czeka nas jeszcze mecz z mistrzem Polski ŁKS-em Łódź, a w pozostałych zmierzymy się z drużynami, z którymi - jak sądzę - mamy szanse powalczyć. Te spotkania pokażą, czy nasz zespół powalczy o środek tabeli czy będzie się bronił przed utrzymaniem - zaznaczył Kulikowski.

 

Jak dodał, sytuację Wiśle utrudnia znacząco nałożona przez Europejską Konfederację Siatkówki (CEV) blokada na występy Ukrainki Eleny Nowgorodczenko oraz pozyskanych przed tym sezonem Brazylijek Nikolle Correy i Joyce Silvy. Sprawa dotyczy zaległości finansowych, jakie klub miał wobec Mirjany Duric-Bergendorff. Szef Wisły zapewnił, że już je uregulował.

 

- Zrobiłem przelew na konto w Niemczech wskazane przez Serbkę i wysłałem CEV oraz światowej federacji (FIVB), która dołączyła potem do sprawy, potwierdzenie. Uznano jednak, że to zawodniczka musi osobiście potwierdzić, że je otrzymała. Ona zaś zgłosiła, że nie może ich wypłacić... Potem dołączyła pismo, że nie chce zakładać konta w ojczyźnie, bo będzie musiała zapłacić od otrzymanej sumy podatek i chciałaby otrzymać pieniądze w gotówce. Mamy brać udział w oszustwie podatkowym? Poza tym nie sądzę, by przyjechała po nie sama, a gdyby kogoś przysłała, to potem pewnie powie, że jej ich nie przekazano - narzekał.

 

Zaznaczył, że w czwartkowy ranek wysłał pismo do CEV i FIVB, w którym domaga się odblokowania gry zagranicznych siatkarek.

 

- Zmagamy się z tą sprawą już od dwóch miesięcy. Mam trzy doświadczone siatkarki gotowe do gry, a nie możemy z nich skorzystać. Jestem pewien, że z nimi na boisku mielibyśmy na koncie teraz co najmniej sześć punktów. Jeśli sytuacja się nie zmieni, to wniosę pozew o odszkodowanie za poniesione straty. Straciliśmy punkty, a możemy też stracić sponsorów. Nie wiadomo, czy grając cały czas w osłabionym składzie damy radę się utrzymać - wyliczał.

 

Niemożność skorzystania z Nowgorodczenko, Correy i Silvy nie jest jedynym zmartwieniem Kulikowskiego. Stołeczna drużyna ma też spore kłopoty z dostępnością hali na mecze. Developres podejmowała ona... w Rzeszowie.

 

- Od kwietnia staram się o spotkanie w tej sprawie z prezydentem Rafałem Trzaskowskim, ale bez powodzenia. Dużym kłopotem jest też to, że w mieście jest tylko jedna wykładzina Taraflex, z której korzystają też siatkarze Vervy Warszawa Orlen Paliwa. Nieraz już musieliśmy przekładać mecze z powodu kłopotów z dostępnością hali lub Tarafleksu. Jak można robić promocję spotkania, kiedy niemal do końca nie wiadomo, kiedy się ono odbędzie i czy w ogóle się odbędzie. Spodziewam się, że jeszcze kilka razy będziemy mieli taki problem - podkreślił.

 

Z Wisłą podczas przygotowań do sezonu pracował Adam Grabowski. Tuż przed rozpoczęciem sezonu został on zastąpiony przez Agnieszkę Rabkę, która jeszcze w poprzednim sezonie była zawodniczką. W pełnieniu funkcji trenerki pomaga jej jako asystentka dwukrotna mistrzyni Europy Joanna Mirek.

 

- Z trenerem Grabowskim umówiliśmy się, że obie strony zobaczą, czy im ta współpraca będzie pasowała. Po dwóch miesiącach doszliśmy do wniosku, że lepiej poszukać innego rozwiązania. Rozstaliśmy się w zgodzie, bez żalu. Zdecydowałem się teraz na dwie dziewczyny w sztabie szkoleniowym, co się w polskiej lidze praktycznie w ogóle nie zdarza - zwrócił uwagę Kulikowski.

 

Jak dodał, rok temu też zaryzykował, gdy powierzył prowadzenie drużyny Ewie Cabajewskiej.

 

- Ona też wcześniej nie prowadziła samodzielnie żadnej drużyny, a z pomocą Mirek wywalczyła awans do ekstraklasy. Joasia pomaga mi we wszystkim w klubie i jestem z niej bardzo zadowolony. Miała wcześniej trochę doświadczenia trenerskiego. Rabka z kolei ma bardzo dużo doświadczenia siatkarskiego i postanowiłem postawić na ten duet. Z treningów jesteśmy zadowoleni. O wyniki nie można mieć pretensji, bo gramy w dziewiątkę i to młodymi siatkarkami. Jeśli dojdą wspomniane trzy doświadczone, to nie powinno być źle - ocenił.

 

Wisła w niedzielę podejmie BKS STAL Bielsko-Biała.

KK, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie