Dlaczego przestał strzelać, czyli westchnienie za czasami, kiedy Piątek nie był… wynalazcą

Piłka nożna
Dlaczego przestał strzelać, czyli westchnienie za czasami, kiedy Piątek nie był… wynalazcą
fot. PAP/PA

Krzysztof Piątek zalicza spektakularny zjazd w stosunku do pierwszych miesięcy swojego wspaniałego we włoskiej Serie A. Nie strzela już nawet połowy goli, które zdobywał w poprzednim sezonie (wówczas 21 bramek w 37 meczach). Dziś, w dwunastu meczach dla Milanu wbił ledwie trzy, w tym dwie rzutów karnych. Ale nawet nie o same gole chodzi. Gołym okiem widać, że były piłkarz Lechii Dzierżoniów, Zagłębia Lubin, Cracovii i Genui, mocno spuścił z tonu, biorąc pod uwagę całokształt.

Włosi od stanów euforycznych w poprzednim sezonie błyskawicznie popadli w drugą skrajność i obecnie odsądzają naszego napastnika od czci i wiary, nazywając go nieudacznikiem, najbardziej przepłaconym graczem, niewdzięcznikiem czy w najdelikatniejszym ujęciu: wielkim rozczarowaniem. Zawsze w takich przypadkach należy być ostrożnym i przypomnieć sobie, jak choćby kiedyś pod Wezuwiuszem potrafiono zniszczyć najlepszego wówczas piłkarza świata Diego Maradonę. Tylko dlatego, że powinęła mu się noga. Od statusu piłkarskiego boga przebył błyskawiczną drogę do wyszydzanego zera. Taka jest specyfika tej piłkarskiej społeczności w Europie i warto brać to pod uwagę, zamiast bezrefleksyjnie cytować włoskie media, autorytety, internautów czy kibiców. Naturalny instynkt wejścia w obronę rodaka powinien dodatkowo włączać się automatycznie i tak też się dzieje.

 

Czepianie się tego, że piłkarz w wywiadzie dla polskiej telewizji powiedział, że jego celem jest to, aby kosztować 60-70 mln euro, jest przesadą. To nie jest jeszcze dowód na zadufanie i błyskawiczną chęć zmiany barw klubowych. A tak to zostało we Włoszech odebrane. Niestety, w dzisiejszym skomercjalizowanym świecie, także tym piłkarskim, to pieniądze jakie może człowiek wygenerować określają jego zawodową wartość. Piątek, mówiąc że chce kosztować tyle i tyle, w rzeczywistości miał na myśli: chcę być dwa razy lepszy (Milan wydał na niego 38 mln euro). Choć pewnie bardziej zręcznie byłoby powiedzieć: chciałbym strzelić dla Milanu pięćdziesiąt goli i zdobyć z nim Puchar Europy.

 

Przy wszystkich tych argumentach na obronę Krzysztofa, łącznie z tym kluczowym, że nie jest przecież maszyną, w nowym środowisku jest jeszcze stosunkowo krótko i wiadomo było, że kryzys musi przyjść, nie sposób zauważyć zmiany jego podejścia do siebie.

 

To nie jest już skromny pokorny chłopak z Niemczy, który przyjechał do Włoch robić karierę, ale jej konsument. Podczas meczów, znacznie częściej wymachuje rękoma (po włosku), okazuje gesty niezadowolenia, jakby chciał przekazać światu: patrzcie, to nie ja jestem winny tylko oni, to mnie nie podają piłki, napastnik żyje z podań... Do tego to uciszanie publiczności po tym, jak przełamał się i wreszcie gola zdobył, podbieganie do trybun i przykładanie palca do ust. No przejaw skromności to nie jest.

 

Piątek jest praktycznie niedostępny dla mediów, z jego środowiska wypływają jakieś komunikaty o polityce, którą zamierza kreować budując swój wizerunek, do Internetu wstawiane są zdjęcia w światłach stolicy mody z mediolańskimi kreatorami, spotkaniami z ludźmi ze świecznika.

 

Może jeszcze nie nie można nazwać tego festiwalem próżności, ale nienaturalnym wskazywaniem, że przynależy się do piłkarskiej i towarzyskiej elity, już na pewno.

 

I nie byłoby w tym nic złego, gdyby to było poparte ugruntowaną wielkością na boisku, albo z tej wielkości by wynikało. A patrząc na ostatnie miesiące, tak nie jest. Zamiast zachwycać się golami Polaka i jego dobrą grą, dostajemy kolejne komunikaty w stylu tego najnowszego: „Piątek opatentował swoją cieszynkę”. Tak jest, ni mniej ni więcej. Zawodnik korzystając z nowelizacji ustawy o wynalazkach zarejestrował swoje słynne pistolety, z których strzela po golach układając palce w charakterystyczny sposób, jako znak towarowy ruchomy. Dodajmy: znak towarowy ruchomy, w różnych wariantach…

 

Aż się ciśnie na usta: panie Piątek, weź się pan skup na piłce.

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie