Premier League: Manchester United prawie jak za czasów Fergusona! Wielki comeback na nic

Gospodarze są rewelacją tego sezonu i napsuli już krwi wielu mocniejszym rywalom. Wielkie problemy na Bramall Lane mieli już Arsenal i Liverpool, a kolejną ofiarą beniaminka miał być Manchester United. Przez większość niedzielnego spotkania wszystko wskazywało na podobny scenariusz, bowiem podopieczni Chrisa Wildera prowadzili 2:0 po golach Johna Flecka oraz Lysa Mousseta i byli do bólu skuteczni.

 

Goście raz po raz okazywali swoją bezradność, a mina Solskjaera była jednoznaczna. Przełom nastąpił w 72. minucie, gdy po dośrodkowaniu Daniela Jamesa do siatki trafił młodziutki obrońca Brandon Williams. Był to sygnał do ataku dla Czerwonych Diabłów, którzy błyskawicznie poszli za ciosem. Do remisu już kilka chwil później doprowadził kolejny nastolatek, wprowadzony chwilę wcześniej przez norweskiego menedżera Mason Greenwood.

 

Goście wrócili do gry w stylu, do którego niegdyś przyzwyczaił nas sam Sir Alex Ferguson, obserwujący zresztą to spotkanie z trybun. Dwie minuty później do siatki trafił Marcus Rashford i goście byli na najlepszej drodze do zdobycia trzech punktów.

 

Ich radość nie potrwała jednak zbyt długo. Podrażnieni gospodarze rzucili się do ataków i to przyniosło pożądany efekt w 90. minucie gry. Po wielkim zamieszaniu w polu karnym, górna piłka trafiła pod nogi Olivera McBurnie, który wpakował ją do siatki. System VAR sprawdzał sytuację pod kątem zagrania ręką, ale sędziowie nie dopatrzyli się błędu napastnika Sheffield. Szalone spotkanie zakończyło się więc podziałem punktów i było kolejnym frustrującym wieczorem dla Czerwonych Diabłów.

 

Sheffield United - Manchester United 3:3 (1:0)
Bramki: Fleck 19, Mousset 52, McBurnie 90+1 - Williams 72, Greenwood 77, Rashford 79

 

WYNIKI I TABELA PREMIER LEAGUE

Przejdź na Polsatsport.pl