Syrowatka: W piątek powinienem być w szpitalu, a nie na ringu
Michał Syrowatka (22-3, 7 KO) w piątek pokonał Atillę Kayabasiego (11-2, 7 KO) w walce wieczoru gali Ełk Boxing Show. 31-latek po wygranym pojedynku wyznał, że miał olbrzymie kłopoty ze zbijaniem wagi. - W czwartek powinienem udać się do szpitala. Prawda jest taka, że nie byłem w stanie samodzielnie dojść na ważenie... – wyznał.
W walce z Kayabasim Syrowatka odniósł jednogłośne zwycięstwo. Jak się okazało to nie pojedynek z rywalem, a z własnym ciałem okazał się najcięższy. 31-letni pięściarz poddał organizm ciężkiej próbie zbijania wagi tuż przed samym pojedynkiem. Jak sam przyznał, mogło się to skończyć tragicznie.
- W piątek powinienem być w szpitalu, a nie na ringu. Tak bardzo odwodniłem organizm, że nie byłem w stanie dojść na ważenie, musiałem przyjąć kroplówkę. Po tej ilości bólu i skurczy mięśni, jaką miałem przez zbijanie wagi, mogę ocenić swój występ na cztery i pół – powiedział.
- Jeśli są skurcze, to znaczy, że Michał zbija wagę, pijąc hektolitry wody. Jest to niebezpieczny eksperyment. Boks to nie MMA, walki są na dłuższym dystansie. Organizm potrzebuje elektrolitów. Ja również próbowałem tej metody i była to dla mnie nauczka na całe życie – dodał Grzegorz Proksa, ekspert Polsatu Sport.
- Czułem się ciężki, moje mięśnie były bardzo zmęczone. Rano poszedłem na masaż, by rozbić ten ból. Wiedziałem, że stan mojego ciała jest tragiczny – powiedział Syrowatka.
Komentarze