Ahonen ujawnił, że polscy kibice grozili mu śmiercią
Słynny fiński skoczek skoczek Janne Ahonen oznajmił, że przed laty, przed zawodami Pucharu Świata w Zakopanem, grożono mu śmiercią. Wiadomość miała być wysłana z polskiego adresu internetowego. - Gdybym w 2005 roku wygrał w Polsce z Adamem Małyszem, mogłoby być nieciekawie - wspomina słynny sportowiec.
42-letni obecnie Ahonen dominował w sezonie 2004/2005. Wygrał 10 z 11 początkowych konkursów Pucharu Świata, później bronił przewagi i ostatecznie zdobył Kryształową Kulę. Z kolei Małysz, po trzech latach sukcesów, miał słabszy okres w karierze. Nie oznacza to, że nie liczył się w walce o najwyższe cele, ale w Turnieju Czterech Skoczni zajął czwarte miejsce, w Oberstdorfie nie udało mu się obronić tytułów mistrza świata, wywalczonych dwa lata wcześniej w Predazzo. Na skoczni K-90 Polak był dopiero szósty, na obiekcie K-120 zajął 11. miejsce. Sezon zakończył na czwartej pozycji w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W Zakopanem Małysz jednak wygrać po prostu musiał.
Ahonen, pięciokrotny mistrz świata wspomina, że w styczniu 2005 roku, właśnie przed zawodami w polskich Tatrach, przysłano do niego mail z polskiego adresu. Skoczkowi z Finalndii grożono śmiercią. Fin zgłosił sprawę do FIS, działacze natychmiast zwrócili się do organizatorów z prośbą, a nawet nakazem zwiększenia ochrony na i wokół Wielkiej Krokwi.
29 stycznia konkurs w Zakopanem wygrał Małysz, ex aequo z Roarem Ljokelsoyem. Następnego dnia "Orzeł z Wisły" ponownie był najlepszy. Ahonen raz stanął na drugim stopniu podium.
O sprawie maila z pogróżkami obecny dyrektor sportowy Polskiego Związku Narciarskiego dowiedział się dopiero w miniony weekend, podczas zawodów PŚ w Kuusamo. Powiedzieli mu o tym dziennikarze "Ilta Sanomat", dziennika wydawanego w Helsinkach.
- Niewiarygodne! Chcę przeprosić Jane. Polacy mają tendencję do ślepego uwielbienia, to jest jego najgorszy możliwy przejaw - powiedział Małysz.
Później w rozmowie z dziennikarzami wspominał trudy życia wielkiej gwiazdy sportu.
- Gdy byłem z żoną na zakupy, to ona chodziła po sklepach, a ja godzinami rozdawałem autografy, a ludzie robili sobie ze mną zdjęcia. Chowanie się za okularami czy pod czapką z daszkiem nic nie dawało - mówił czterokrotny medalista igrzysk olimpijskich i sześciokrotny medalista mistrzostw świata.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze