PGE Stal Mielec: Między burzami. 

Piłka nożna
PGE Stal Mielec: Między burzami. 

Chaos, pożoga i obalanie pomników. Po jesiennych zawirowaniach, w Mielcu można nucić pod nosem o tym że „po burzy przychodzi spokój”. Sportowo jest najlepiej od lat - drugie miejsce w Fortuna 1 Lidze i ćwierćfinał Totolotek Pucharu Polski. W jakim kierunku pójdzie PGE Stal w najbliższym czasie? 

To miała być spokojna niedziela - niedziela do zapomnienia. Bo ani mecz z GKS Bełchatów porywający nie był, ani skromne zwycięstwo Stali po karnym jakoś wyobraźni nie rozpaliło. W takich sytuacjach wszyscy powtarzają truizmy o tym, że „najważniejsze są trzy punkty” itp. Ale tę niedzielę zapamiętano w Mielcu na długo. Taki był efekt szoku wywołany zwolnieniem trenera PGE Stali Artura Skowronka. Sytuacja bez precedensu: szkoleniowiec traci pracę po wygranym meczu, gdy drużyna jest na trzecim miejscu w tabeli. 

 

Klub potrzebował stabilizacji, a trener Skowronek stał się obiektem pożądania każdego ekstraklasowego klubu, u którego akurat zapanowało na ławce bezkrólewie. Były negocjacje z Wisłą Płock. Oficjalnie trener odmówił. Były negocjacje z Zagłębiem Lubin. Trener odmówić już nie chciał i nie mógł. Choć nie miał podpisanego kontraktu, pożegnał się z zespołem. Ostatecznie - po perturbacjach na najwyższych szczeblach w Lubinie -  szkoleniowcem Miedziowych został Martin Sevela.

 

I tak oto we wrześniu nastał czas Marca - Dariusza Marca. W czasie największego apogeum chaosu, po meczu z Radomiakiem, trener nazywał rzeczy po imieniu. Szokował niektórych jasnym przekazem. - Andreja Prokić nie gra, bo jest w słabej formie - mówił. Posadził na ławce nietykalnego - wydawałoby się - Josipa Šoljića. Przywrócił opaskę kapitana Krystianowi Getingerowi. Mimo zagadkowo słabych spotkań w Opolu i Głogowie drużyna rosła. To, że dziś Stal puka do bram Ekstraklasy - już nie tylko teoretycznie - to efekt długoletniej pracy wielu ludzi. Od trenerów po pion administracyjny, którzy w klubie przy Solskiego urządzili niemal swój drugi dom. 

 

Nikt nie jest jednak wolny o błędów. Te, szczególnie na polu transferów, aż nadto kują w oczy. Davi, Mendi, Peter Dungel, a ostatnio chociażby Josip Barišić. Te pomyłki zmuszają zarząd mieleckiego klubu do większej kontroli nad transferami. Rekomendacja trenera już nie wystarczy. -  W ostatnich meczach ligowych na ławce i trybunach siedziało 120 tysięcy brutto - mówi obrazowo Bartłomiej Jaskot, dyrektor klubu o kontraktach rezerwowych zawodników. Stąd opublikowana w tygodniu lista transferowa. Znaleźli się na niej zawodnicy kojarzeni do niedawna z pierwszym składem. Seweryn Kiełpin, Martin Dobrotka, Josip Šoljić, czy Łukasz Janoszka. Niektórzy z nich nie odnajdują się w nowych porządkach trenera Marca. 

 

Lista transferowa i zmiana polityki to także ucieczka do przodu na wypadek niekorzystnych dla klubu decyzji w mieście. Budowa hali i dziura budżetowa w miejskiej kasie podsuwają pomysły ograniczenia wydatków na sport. Jeśli te cięcia wejdą w życie PGE Stal straci milion złotych w skali roku. Pociągnie to za sobą m.in wzrost kosztów za użytkowanie obiektów. Uderzy to szczególnie w akademię. Być może konieczna będzie sprzedaż Bartosza Nowaka. Nikt jednak nie zapłaci miliona złotych (tyle wynosi suma odstępnego) za 27-letniego zawodnika z zaplecza Ekstraklasy. 

 

Pamięć bywa ulotna. Pamięć bywa wybiórcza. Być może w przeddzień obchodów 80-lecia FKS PGE Stal Mielec warto przypomnieć słowa wypowiedziane 10 lat temu przez legendę klubu Grzegorza Lato. - Chciałbym dożyć czasów, kiedy Stal będzie grała chociaż w 1 lidze. Sportowo tak dobrze nie było w Mielcu od ponad dwóch dekad. I gdy hasło „w drodze po dawny blask” przestaje być tylko sloganem, warto pamiętać o tym, że Stal to nie tylko klub. To drużyna wykraczająca poza mury obiektu przy Solskiego. Drużyna, która by się rozwijać musi grać do jednej bramki. 

Łukasz Wiejak, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie