ME w short tracku. Maliszewska: Zawsze myślę o medalach
- Zawsze jadę z najlepszym nastawieniem i za każdym razem myślę tylko o tym, żeby znowu walczyć o medale i być z siebie zadowoloną - przyznała Natalia Maliszewska, która od piątku w Debreczynie bronić będzie tytułu mistrzyni Europy w short tracku na 500 m.
Na Węgrzech wystąpi dziesięcioro reprezentantów Polski, a największe szanse na miejsce na podium ma 24-letnia Maliszewska. Rok temu zwyciężyła w ME w holenderskim Dordrechcie, w tamtym sezonie wygrywała też zawody Pucharu Świata i ostatecznie triumfowała w klasyfikacji cyklu na tym dystansie. Z kolei w 2018 roku została wicemistrzynią globu.
- Zawsze jadę z najlepszym nastawieniem i za każdym razem myślę tylko o tym, żeby znowu walczyć o medale i być z siebie zadowoloną. Poziom europejski jest naprawdę wysoki. A co do medali, to jest ponad 40 zawodniczek, które przyjeżdżają z nastawieniem walki o nie, a tych jest tylko trzy, więc oczywiście jest trudno. Poświęcam wszystko, żeby tego jednego dnia stanąć na starcie i walczyć o krążek - powiedziała przyznała Maliszewska, cytowana w komunikacie PZŁS.
Do mistrzostw kontynentu Biało-Czerwoni przygotowywali się na zgrupowaniu w Opolu. Od dawna nie uczestniczyli w imprezach międzynarodowych, bowiem ostatnie zawody PŚ rozgrywane były w grudniu.
- Można powiedzieć, że w ogóle nie mieliśmy startów przez cały miesiąc. Dzięki temu mogliśmy mocniej potrenować, bo było wiadomo, że będzie czas na regenerację. W jakiej jestem formie? W takiej, w jakiej być powinnam w tym momencie. Do startu jest jeszcze trochę czasu, a nieraz odczuwałam, że forma potrafi się zmienić w ciągu kilku dni – zaznaczyła Maliszewska.
W tym sezonie najlepsza z polskich specjalistów od krótkiego toru startuje ze zmiennym szczęściem. Najwyżej, na trzeciej pozycji uplasowała się w Montrealu, a czwarte lokaty zajęła w Salt Lake City i Nagoi. W Szanghaju prowadziła w finale, lecz upadła na ostatnim wirażu i sklasyfikowano ją na piątym miejscu. Zdarzały się jej pechowe wyścigi - dyskwalifikacje i upadki.
Indywidualnie w wieloboju wystartuje w sumie pięcioro Polaków; poza Maliszewską, będą to: Kamila Stormowska, Nikola Mazur, Rafał Anikiej i Paweł Adamski. Z kolei Gabriela Topolska, Patrycja Maliszewska, Szymon Wilczyk, Łukasz Kuczyński i Karol Nieścier rywalizować będą tylko w sztafetach.
Zawody rozpoczną się w piątek, a pierwsze medale zostaną rozdane następnego dnia - na 500 m i 1500 m. W sobotę rozegrane zostaną także półfinały sztafet 3000 m kobiet i 5000 m mężczyzn. Na niedzielę z kolei zaplanowano finały na 1000 m, super finał 3000 m (z udziałem ośmiu najlepszych zawodniczek i zawodników) oraz decydujące zmagania sztafet.
- Cały czas powtarzam Natalii, że to, co wydarzyło się rok temu jest już historią. Nikt nie odbierze jej medalu, więc nie musi go bronić. Na Węgry jedzie po prostu walczyć o kolejny. Natalia podczas treningów udowadniała, iż jest w dobrej dyspozycji i miejmy nadzieję, że poradzi sobie z konkurencją. Zobaczymy, jak zaprezentuje się męska sztafeta po etapie odbudowy. Wierzymy, że znajdzie się ona w czołowej ósemce. W przypadku kobiecej sztafety liczę po cichu na finał – przyznała trenerka reprezentacji Urszula Kamińska.
W lutym odbędą się zawody Pucharu Świata w Dreźnie (7-9.2) oraz Dordrechcie (14-16.2). Główną imprezą będą MŚ w Seulu od 13 do 15 marca.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze