Geniusz z Harvardu rządzi światowym boksem i wciąż prawie nikt go nie zna

Sporty walki
Geniusz z Harvardu rządzi światowym boksem i wciąż prawie nikt go nie zna
Fot. PAP

Co ma wspólnego Floyd Mayweather Jr z Eddiem Murphym czy Janet Jackson? Mają lub mieli tego samego menedżera, wciąż najbardziej tajemniczego człowieka światowym w boksie -  Alana "Al" Haymona. Na palcach można policzyć ludzi, którzy mają z nim stały kontakt, niewielu widziało go na walkach, które finansował dziesiątkami milionów dolarów. Nie ma e-maila, nosi stary telefon, nie znosi zdjęć, nie lubi się jak się o nim mówi. Al Haymon: człowiek-duch, człowiek-legenda, którego wszyscy słuchają.

Geniusz z Harwardu

 

Al Haymon urodził się w 1955 roku w Cleveland, kończąc w 1973 roku Adams High School czyli to samo liceum, które w 1951 roku ukończył Don King. Doskonały uczeń, otrzymał stypendium do Harvard College, grając tam w drużynie koszykówki ale początku zainteresowany był nie sportem ale show-biznesem, organizowaniem imprez muzycznych. "Na drugim roku, w 1975, widziałem koncert Minnie Ripperton i Herbie Hancocka. Choć nie miałem ani grosza, a tylko pomysły, zacząłem dzwonić po różnych miejscach, po wytwórniach nagrań przedstawiając się jako promotor. Zaczynałem z nieznanymi jazzmanami, zbierając kasę gdzie się dało, żeby robić koncerty i skończyć studia" - mówił Haymon w jednym z kilku wywiadów, które udzielił przez ostatnie… trzydzieści lat. Po roku przerwy, by pomóc mamie, Haymon wraca do harwardzkiej Szkoły Biznesu, dostając dyplom administracji biznesowej. Kariera dostaje niesamowitego przyspieszenia...

 

Haymon to Whitney Houston, Janet Jackson i Eddie Murphy

 

Haymon zakłada kilkanaście firm koordynujących produkcję, reklamę i organizację wielkich koncertów. Staje się sławny, przygotowując i kontrolując trasy koncertowe takich mega-gwiazd jak Whitney Houston, Janet Jackson, MC Hammer, Boys II Men czy zostając współpromotorem Eddie Murphy'ego w legendarnej produkcji "Eddie Murphy Raw". Ciągle woli pozostawać jednak z daleka od kamer i dziennikarzy - w 1992 roku mówi, że rok wcześniej zorganizował 500 koncertów, z których dochód przekroczył 60 milionów dolarów. W 1999 roku, Haymon oficjalnie wycofuje się biznesu muzycznego, sprzedając biznes promocyjny firmie SFX Entertainment. Zaczyna się Era Haymona w boksie.

 

"Haymon tak samo nie znosi mediów jak wampir światła"

 

Nie można mówić o Al’u Haymonie i boksie, nie wspominając jego brata - Bobby'ego. Bobby Haymon był zawodowym pięściarzem w latach 1969-1978, kończąc karierę z dorobkiem 21 zwycięstw i 8 porażek. Ta ostatnia z nie byle kim: przegrana przez TKO z Sugarem Ray’em Leonardem, który miał wtedy dziewięć stoczonych walk. Po 18 miesiącach przygotowań związanych z zapewnieniem gotówki od funduszu inwestycyjnego, w 2015 roku, Haymon ogłosił działalność kontrolowanego przez cztery jego firmy Premier Boxing Champions. Zawsze jednak  - i wtedy i dziś - darzył zaufaniem tylko cztery osoby: Sylvię Browne, Brada Owensa, Sama Watsona i prawnika Mike Ring’a. Chcesz przekazać info do Al’a? Napisz e-mail do Sylvii Browne, która pracuje z Haymonem od końca lat siedemdziesiątych. Chcesz porozmawiać na temat reprezentowanych przez niego pięściarzy? Rozmawiasz z Samem Watsonem, którego postać widać od lat podczas prezentacji zawodników w ringu... i u boku tego, który zwyciężył.

 

Alan Haymon pozostaje niewidoczny. Nawet jeśli jest na sali, nikt go nie widzi, bo preferuje oglądanie walk nie siedząc obok ringu, ale gdzieś w loży, na ekranie monitora. Im mniej ludzi go widzi, im mniej ludzi wie, co się dzieje - tym lepiej. Wiem, że istnieje, bo widziałem go osobiście dwa razy: w hotelu w Montrealu, kiedy z nim i jego ochroniarzami spotkałem się w windzie przed pierwszą walką Stevenson-Fonfara oraz na gali w Nowym Jorku. Było "how are you?" i na tym się skończyło.

 

Trzymanie wszystkiego w tajemnicy dotyczy także... promotorów jego walk. "Al kontroluje wszystko, najmniejszy szczegół. Nie znosi niespodzianek, chce nadzorować najmniejsze szczegóły. Dostaje to, czego chce, zrobione tak, jak chce"  - mówił w rozmowie z Thomasem Hauserem, chcącym pozostać postacią anonimową, jeden z promotorów. Kilka innych, także anonimowych opinii, jest podobnych: "Al Haymon mówi ci tylko, to co chce, żebyś wiedział. Resztę potrafi skutecznie ukryć"; "Czasami jedyną osobą, która wie co się dzieje, jest Al. I zostawia za sobą zaskakująco mało śladów jak na człowieka o tej sile i wpływach"; "Jego nie interesuje, co myśli o nim reszta świata. Liczy się tylko kilku osób".

 

Pięściarze kochają Al’a Haymona. Nie może być inaczej

 

Od Floyda Mayweathera Juniora do Errola Spence’a Juniora: nie ma pięściarza, który powie złe słowo o Al’u Haymonie. Pewnie przesadzam z tym "nie ma", ale ZDECYDOWANA większość musi się czuć, jakby wygrywała kilka razy w roku los na loterii. Nikt nie płaci lepiej, nikt nie TRAKTUJE pięściarzy lepiej. Ile razy słyszeliśmy po walce pierwsze słowa brzmiące: "dziękuję Alowi Haymonowi"? Zaglądamy do standardowej umowy (zwykle na okres 5 lat), a właściwie "ekskluzywnego kontraktu menedżerskiego" (Exclusive Management Agreement) z "Duchem":

 

1. Zapewnia pięściarzom "pomoc w rozwoju kariery, zabezpiecza miejsca treningowe, zapewnia rozgłos medialny, pomaga w otrzymaniu lukratywnych kontraktów reklamowych".

2. Haymon pobiera zwykle tylko 10 do 15 procent od zarobków pięściarza - czyli mniej niż większość menedżerów. Czasami pożycza zawodnikom (bezprocentowo) pieniądze na przygotowania, zabierając swoje procenty tylko, jeśli suma kontraktu przekracza określoną (zwykle 150,000 tysięcy dolarów) sumę. To samo dotyczy pożyczki - jeśli wypłata od walki nie jest wystarczająco wysoka, pięściarz nie musi jej oddawać.

 

"Dla Al’a Haymona zawsze zawodnik jest najważniejszy. Nie ma nikogo, kto jest do Haymona porównywalny, nie znam ani jednego pięściarza, który mógłby na niego narzekać. O mnie zawsze bardzo dbał" - mówi były mistrz świata, Paulie Malignaggi. "Al Haymon wypełnił każdą z danych mi obietnic" - dodaje Floyd Mayweather. Było wielu, którzy próbowali rozbić związki pomiędzy Al’em i jego pięściarzami. Don King i 50 Cent próbowali z Floydem, Eddie Hearn z kilkoma obecnymi mistrzami świata, bijącymi się pod banderą Haymona. Nikomu się to nie udało.  Haymon to nie tylko Duch - to żyjąca legenda.   

Przemysław Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie