Kubot: Jedna szansa na przełamanie to zbyt mało. Nie jesteśmy w najwyższej formie

Tenis

Rozstawieni z numerem drugim Łukasz Kubot i Brazylijczyk Marcelo Melo przegrali z Meksykaninem Santiago Gonzalezem i Brytyjczykiem Kenem Skupskim 5:7, 6:7 (4-7) w drugiej rundzie debla turnieju tenisowego Australian Open. - Nie mieliśmy zbyt wiele szans na przełamanie. Nie jesteśmy w najwyższej formie, gratulacje dla rywali - powiedział Polak.

Tomasz Lorek: Zawsze trudno się z nimi gra. Był taki dziwny moment w tym meczu przy stanie 3:3. Ktoś z was uderzył, piłka odbiła się od pleców i wróciła na wasze pole.

 

Łukasz Kubot: Przeciwnik przyznał się, że tak zagrał. Nie gra się łatwo, tak jak wspomniałeś. Szczególnie w takich warunkach, jakie są w Australii, czyli boczny wiatr. Może w tym meczu tak nie wiało, ale dla obu par były takie same. Rywale nie byli pod presją, nie mieliśmy zbyt wiele szans na przełamanie. Jedna piłka na przełamanie to zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę dwa sety. Gonzalez wziął na siebie całą odpowiedzialność w najważniejszych momentach. Pod presją obaj dobrze serwowali. Mieli swój schemat i grali dobrze. Staraliśmy się grać po liniach, bo dobrze zamykali środek. To nie wystarczyło. Tak to jest w tenisie. W tym turnieju jest najwięcej niespodzianek, nie wszyscy są w gazie, co widać po wynikach pierwszych rund. Zrobiliśmy maksimum w tym turnieju. Nie da się ukryć - nie jesteśmy w najwyższej formie. Decydowały detale, rywale zagrali lepiej. Gratulacje.

 

Czyli return w męskim deblu jest kluczowym uderzeniem?

 

Oczywiście. Uważam, że return jest bardzo ważny. Tutaj też pokazuje, że coraz więcej singlistów gra w debla i tą szybkością sprowadzamy deblistów do defensywy. Dzisiaj każdy chce grać, jest coraz więcej pieniędzy i nikt nie chce zostawić tego na ziemi. Z tego robią się niespodzianki. Ta porażka boli, czegoś nam zabrakło. Trzeba jednak iść dalej. Przed nami ciekawy rok i musimy pomyśleć o jakości, a nie o ilości.

 

Zagracie w Rotterdamie?

 

Jeszcze nie wiem. Nie mamy planów. Oryginalny był taki, by grać w Rio de Janeiro i Acapulco, ale że przegraliśmy w I tygodniu, to może coś się zmieni. Na pewno minusem jest to, że nie mieszkamy na tych samych kontynentach. Najważniejsze jest to, by czekać na swoją szansę. Na pewno ją dostaniemy.

 

John Millman - lubisz tak pracusiów. To, co wczoraj pokazał w meczu z Rogerem Federerem, jest pochwałą ciężkiej pracy. Nawet taki mistrz jak Szwajcar musiał się liczyć z takim zawodnikiem.

 

Oczywiście. Ten charakter zawsze jest najważniejszy. John Millman to kapitalny wojownik. Uwielbiam australijską szkołę tenisa. Lleyton Hewitt do dzisiaj pokazuje, jak kocha ten sport. To daje mu motywację. Oni są pracusiami. Fajnie się na to patrzy. Oglądałem tylko dwa pierwsze sety meczu z Federerem, ale to musiało być wielkie show, zwłaszcza że sam Federer powiedział, że w tym meczu obaj zasłużyli na wygraną.

jb, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie