Sztuczna murawa na Narodowym? Wkrótce nowy przetarg. Znamy szczegóły!

Piłka nożna
Sztuczna murawa na Narodowym? Wkrótce nowy przetarg. Znamy szczegóły!
Fot. Cyfrasport

Władze Stadionu Narodowego zatrudniły specjalistę z Anglii, który ma doradzać w procesie wyłonienia nowego dostawcy murawy na najważniejszy polski obiekt piłkarski, a następnie pomagać w kontaktach ze zwycięzcą przetargu. Czy to wystarczy, by Robert Lewandowski i spółka wreszcie biegali po odpowiedniej nawierzchni?

Afera wokół jakości murawy na Stadionie Narodowym zmiotła ze stanowiska poprzednią prezes spółki zarządzającej obiektem. Alicja Omięcka została zdymisjonowana w grudniu. Kilka tygodni po meczu ze Słowenią, po którym do szatni polskich piłkarzy zszedł premier Mateusz Morawiecki. Kadrowa starszyzna zwróciła się wówczas do szefa rządu z prośbą o pomoc w sprawie murawy.

 

- Premier bardzo się przejął. Dał nam słowo, że sytuacja się nie powtórzy - mówi nam osoba ze ścisłego kierownictwa PZPN.

 

Efekt? Stadionem zarządza od grudnia Włodzimierz Dola.  Nowy prezes twierdzi, że śpi spokojnie. Niebawem chce ogłosić przetarg, który ma wyłonić wykonawcę murawy na kolejne mecze kadry. Doradza mu ściągnięty z Anglii specjalista. We wtorek, podczas śniadania prasowego z dziennikarzami, Dola ma zdradzić więcej szczegółów. Nam udało się jednak dowiedzieć co planuje spółka. Porozmawialiśmy też ze specjalistami co powinno zostać zrobione, by problem murawy zniknął raz na zawsze.

 

Sztuczna murawa najlepsza?

 

- Tak naprawdę najlepszym rozwiązaniem byłoby położenie na Narodowym sztucznej murawy – mówi nam osoba będąca w przeszłości ważną postacią we władzach spółki.  – Nie bylibyśmy jedyni na świecie. Przypomnę, że chociażby na Łużnikach, czy na niektórych dużych holenderskich stadionach gra się lub grało na murawach syntetycznych. Oczywiście na początku piłkarze pewnie by trochę narzekali, ale ta murawa byłaby tak naprawdę naszym atutem. Bo to my byśmy na niej więcej trenowali i z czasem mielibyśmy w związku z tym przewagę nad rywalami  – dodaje nasz rozmówca, który nie chce zdradzać nazwiska, bo wciąż działa w branży i nie chce się „narażać”.

 

- Sztuczna murawa na pewno byłaby o wiele tańsza od naturalnej. Można ją składać i rozkładać kilka razy, bez straty jakości. Obecnie na świecie są rozwiązania, które naprawdę się sprawdzają nawet na takich obiektach. Ale nie sądzę, by piłkarze się zgodzili. Zresztą z pełną odpowiedzialnością mówię, że da się na Narodowym położyć dobrą, naturalną murawę, której nikt nie będzie się wstydził – mówi Tomasz Bernat, szef Gardenii, czołowej obecnie firmy budującej w Polsce stadiony. – My byśmy się raczej tego nie podjęli, bo specjalizujemy się właśnie w sztucznych nawierzchniach i bieżniach, ale na boiskach lekkoatletycznych kładziemy też  trawę naturalną i mamy duże doświadczenie w tym temacie. 

 

- Murawa na Narodowym nie jest problemem pod warunkiem, że wykonawca zrobi wszystko jak należy – dodaje Robert Burzycki, wiceprezes Tamexu innej, czołowej polskiej firmy zajmującej się budową stadionów i wykonaniem nawierzchni na nich – zarówno tych naturalnych, jak i syntetycznych.

 

- Nasza firma położyła murawę m.in. na Stadionie Śląskim i z tego co wiem, piłkarze byli z niej zadowoleni – dodaje Burzycki. - Tak wiem, na Śląskim murawa leży cały czas. Narodowy to zupełnie inny obiekt, trawę rozkłada się ledwie na kilka, kilkanaście dni. Ale da się to zrobić tak, by wszyscy byli zadowoleni.

 

Jak?

 

- Najważniejsza jest jakość trawy, jaką się kładzie. Jeśli produkt jest słaby, to potem też słabo spisuje się, jako murawa – uważa Burzycki.

 

Trawa z Węgier?

 

Co to znaczy dobry produkt?

 

- Trawa musi być wycięta z dobrego podłoża, musi być w odpowiednim wieku i mieć odpowiednie zadarnienie. Jeśli gramy w marcu lub listopadzie, a to najczęstsze terminy kadry – trawa nie może pochodzić z polskiej plantacji, bo w tym okresie w Polsce już nie wegetuje. Jej jakość musi więc być dużo gorsza. Trzeba murawę ściągać np. Węgier, bo tam w tym okresie już jest wegetacja. Oczywiście to może być każdy inny kraj, w którym są plantacje z wegetującą w tym okresie trawą – opisuje Burzycki.

 

- Oby tylko władze Narodowego nie dały się namówić na jakieś wynalazki typu trawa w wielkich donicach, które po meczu wyjeżdżają na zewnątrz. Czy murawa hybrydowa (trawa naturalna siana na specjalnym syntetycznym podłożu, mająca część sztucznych włókien – rozwiązanie stosowane obecnie na wielu stadionach świata np. na słynnym, w pełni krytym stadionie w Cardiff – przyp. red). Donice to wynalazek, który na pewno się nie sprawdzi. Kosmicznie drogi. Hybryda byłaby ok, ale wtedy, gdyby trawa leżała na stadionie cały czas. Bo koszty tej murawy są bardzo wysokie (ok. 1.5-2 mln złotych za położenie – przyp. red). To byłoby wyrzucanie pieniędzy w błoto – mówi nam były menedżer z Narodowego.

 

- Trawa, którą dostarczał dotychczasowy wykonawca pochodzi z plantacji pod Szczecinkiem. Teren jest tam gliniasty, nie najlepszy do hodowli. Na dodatek właściciel firmy ma duże kłopoty finansowe (pisały o tym media - przyp. red). Z oczywistych względów stara się więc wydać jak najmniej na wykonanie murawy, by zarobić jak najwięcej. A że cena, jaką zaoferował w przetargu była dość niska (ok. 500 tys. złotych), no to pojawia się problem. Pół biedy, gdy mecz był rozgrywany w okresie wegetacyjnym od kwietnia do października, wtedy to jakoś wszystko trzymało się kupy, ale w listopadzie zawsze były większe lub mniejsze kłopoty – dodaje nasz informator.

 

- Moim zdaniem ta murawa nigdy nie była dobra tylko problem udawało się utrzymać w tajemnicy. Wiem co mówię, jestem w branży od lat, my się w niej wszyscy znamy. Na Narodowym byłem wiele razy, chodziłem po tej trawie – dodaje Burzycki.

 

Co na to władze Narodowego lub PZPN?

 

Gdy zapytaliśmy o sprawę murawy sekretarza generalnego futbolowej centrali Macieja Sawickiego, a było to w dniu ogłoszenia, że kadra zostaje na PGE Narodowym na kolejne lata, ten odpowiedział dość dyplomatycznie: -  Marka stadionu w dużej mierze zależy właśnie od jakości murawy. Mamy deklaracje, wierzymy w to, że wszystko w tym temacie będzie ok, że Stadion Narodowy będzie prawdziwym domem naszej kadry.

 

Gdy docinęliśmy pytaniem czy poza wiarą PZPN podejmuje jakieś działania, Sawicki odparł: - Specyfikacja jest prosto określona przez regulaminy FIFA i w tej kwestii za dużo nie da się zrobić. Wiemy jednak, że stadion przygotowuje pewne procedury, które mają wymóc na zwycięzcy przetargu, by prace zostały wykonane należycie, by murawa była ok. My jako federacja jesteśmy tylko gościem na stadionie. Przychodzimy dzień przed meczem, opuszczamy go dzień po. Wynajmujemy arenę na trzy dni. Nie mamy ani kompetencji ani wiedzy, abyśmy my tą murawę układali. Jesteśmy jednak w stanie, poprzez zaangażowanie ekspertów międzynarodowych, pomóc stadionowi w tym procesie.

 

Specyfikacjami FIFA i UEFA zasłaniała się też poprzednia prezes Narodowego. Wykonawca murawy firma "Trawnik Producent" też zawsze podkreślała, że spełnia wszelkie standardy. Że wszystko było wykonywane zgodnie "z przedmiotem zamówienia". Narodowy odpierał, że ma związane ręce - ogłosił przetarg, wykonawca go wygrał, wykonuje usługę. PZPN dodawał, że "tylko" wynajmuje obiekt. A problem był.

 

Do ostatniego przetargu stanął tylko „Trawnik Producent”, mimo że stadion rozszerzył specyfikację, by mogło się zgłosić więcej firm. We wcześniejszych ogłoszeniach przetargowych była mowa, że szerokość rolki trawy powinna wynosić 2 metry, a jak głosiła plotka w Polsce maszynę do wycinania murawy o takiej szerokości rolki miał tylko „Trawnik Producent”. W 2017 roku zmieniono jednak parametry – rolka mogła mieć mniej nawet 1.2 metra szerokości. Mimo to znów zgłosił się tylko jeden, wciąż ten sam producent.

 

Niedawno w mediach (pisała o tym Gazeta.pl) pojawiły się informacje, że ostatni przetarg, choć publiczny, to było mocno ukryty na stronie internetowej Narodowego. Teraz ma być wszystko w pełni jawny – świadczy o tym choćby śniadanie prasowe, na które prezes Dola zaprosił na wtorek dziennikarzy.

 

Kluczowe zapisy przetargowe

 

Tylko jak uniknąć sytuacji, by znów nie decydowała wyłącznie cena? Bo wszystko o czym mówili nasi specjaliści – czyli sprowadzanie trawy z innych krajów, gdy w Polsce nie ma już wegetacji, jest możliwe, ale musi kosztować więcej. Nikt za pół miliona złotych raczej nie zgodzi się wozić murawy z zagranicy. No i jak to wszystko ująć w publicznym przetargu?

 

- To proste. Trzeba w specyfikacji określić bardzo szczegółowo skąd, w jakim okresie roku, musi pochodzić trawa. Trzeba zastrzec, że zamawiający ma prawo wybrać bezpośrednio na plantacji wycinek trawy, jaki ma pojechać na Narodowy. Musi być określony wiek trawy, zadarnienie i parę innych szczegółów. No i na stadionie musi być ktoś, kto tę trawę będzie umiał wybrać. Wtedy nie powinno być problemów – uważa Burzycki.

 

- Mniej więcej takie zapisy znajdą się w nowym ogłoszeniu o przetargu – mówi nam osoba z otoczenia prezesa Stadionu Narodowego. – Ta osoba z Anglii, która ma nam pomagać jest właśnie po to, by m.in. wybierać trawę. To nawet nie jest klasyczny greenkeeper, a ground menedżer, czyli specjalista, która zarządzał całościowo sprawami murawy – dodaje nasz informator.

 

Czy rzeczywiście tak będzie? Czy nowy przetarg i nowy wykonawca rozwiąże problemy z murawą na Narodowym? Pierwsze odpowiedzi poznamy już we wtorek.

Robert Małolepszy, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie