Ekstraklasa: Lechia straciła zwycięstwo w doliczonym czasie gry

Piłka nożna
Ekstraklasa: Lechia straciła zwycięstwo w doliczonym czasie gry
fot. PAP

Lechia prowadziła już we Wrocławiu 2:0, ale wyjechała tylko z jednym punktem. Gospodarze gola dającego remis strzelili dopiero w doliczonym czasie gry.

Śląsk od pierwszej sekundy rzucił się do ataku, ale zamiast szybko zdobyć gola, to go stracił. Po błędzie obrony w polu karnym znalazł się Conrado, dograł do wbiegającego Flavio Paixao, a ten z bliska trafił do siatki. Boiskowy zegar wskazywał szóstą minutę i był to dopiero drugi wypad gości na połowę wrocławian.

 

Gra w kolejnych fragmentach meczu toczyła się głównie na połowie gdańszczan. Śląsk nacierał, miał zdecydowaną przewagę, a przyjezdni się bronili, wybijali piłkę i liczyli na kontrataki, ewentualnie stałe fragmenty gry.

Gospodarzom nie było łatwo przebić się przez gdański mur postawiony na 30. metrze od bramki, ale co pewien czas potrafili wypracować sobie sytuację. Gola wyrównującego mogli zdobyć m.in. Krzysztof Mączyński, Erik Exposito, a także Przemysław Płacheta. Dwóm pierwszym zabrakło precyzji, a po strzale tego trzeciego zmierzającą do bramki piłkę wybił Filip Mladenovic.

 

Lechia przetrwała oblężenie i z czasem mecz się wyrównał. Gra toczyła się głównie w środku pola, a sytuacji bramkowych nie było prawie w ogóle. Raz mocno zakotłowało się w polu karnym Śląska, ale ostatecznie sędzia odgwizdał pozycję spaloną jednego z zawodników gości.

 

Druga połowa zaczęła się od drugiego gola dla przyjezdnych. Filip Mladenovic doskonale dograł do Paixao, a ten z kilku metrów trafił do siatki. Ponownie nie popisała się defensywa wrocławian, która jesienią była mocną stroną zespołu trenera Vitezslava Lavicki.

 

Kilkadziesiąt sekund później Portugalczyk mógł mieć hat-tricka. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego obrońcy Śląska tak się ustawili, że napastnik gości był zupełnie sam i piłka o centymetry minęła bramkę.

 

Wrocławianie sprawiali wrażenie zupełnie rozbitych szybko straconą drugą bramką. Grali chaotycznie i nie potrafili przejąć inicjatywy, jak to miało miejsce w pierwszej połowie. Lechia kontrolowała wydarzenia na boisku i była znacznie groźniejsza w swoich atakach.

 

Dopiero po kwadransie Śląsk opanował sytuację i zepchnął gości do obrony. Gdańszczanie w defensywie spisywali się jeszcze lepiej niż w pierwszej połowie i gospodarzom trudno było wypracować sobie sytuację bramkową.

 

Ożywienie w ataki Śląska wniósł Filip Raicevic, który pierwszy poważniej zagroził bramce rywali, ale jego strzał ładną paradą obronił Dusan Kuciak. Kilka chwil potem w polu karnym gości powalony został Michał Chrapek i sędzia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Mączyński i było już tylko 1:2.

 

Do końca meczu pozostawało 20 minut i były to jego najciekawsze fragmenty. Śląsk rzucił się do ataków, a Lechia groźnie kontratakowała.

W ostatnich minutach trener Lavicka postawił wszystko na jedną kartę i zmienił ustawienie drużyny na trzech obrońców i dwóch napastników. Śląsk już nie rozgrywał piłki, tylko ją posyłał w pole karne gości. Po jednym z takich zagrań Raicevic zgrał do Michała Chrapka, a ten mocnym strzałem z kilku metrów nie dał szans Kuciakowi.

 

Bramkarz gości mocno jeszcze protestował sugerując przewinienie zawodnika Śląska, ale sędzia wskazał na środek boiska i mecz zakończył się remisem 2:2.

 

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 2:2 (0:1)

 

Bramki: Mączyński 70 (rz.k.), Chrapek 90+3 - Paixao 6, 46.

 

Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Lubambo Musonda (84. Sebastian Bergier), Diego Zivulic, Israel Puerto, Dino Stiglec - Robert Pich (71. Damian Gąska), Jakub Łabojko, Krzysztof Mączyński, Michał Chrapek, Przemysław Płacheta - Erik Exposito (58. Filip Raicevic).

 

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Rafał Kobryń, Michał Nalepa, Mario Maloca, Filip Mladenovic - Kristers Tobers, Maciej Gajos, Tomasz Makowski, Jaroslav Mihalik (87. Paweł Żuk), Conrado - Flavio Paixao.

 

Żółte kartki: Lubambo Musonda, Israel Puerto - Rafał Kobryń, Tomasz Makowski.

 

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 10 201.

jb, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie