Zatówka: Priorytetem jest powrót do zdrowia, nie zagram w MP w Białymstoku
Priorytetem jest powrót do zdrowia, dlatego nie zagram w mistrzostwach Polski w Białymstoku. Muszę wystąpić w meczach drugiej ligi niemieckiej" – powiedział tenisista stołowy Patryk Zatówka, wicemistrz kraju z 2019 roku.
Wkrótce minie pół roku od ostatniego występu reprezentanta Biało-Czerwonych. Nasilające się bóle w kolanach sprawiły, że w sierpniu skreczował podczas turnieju World Tour w Bułgarii. Od tego czasu leczy się, ale kolejne terminy powrotu do gry są przesuwane.
"Skonsultowałem się z innymi lekarzami i gdybym trafił do nich na samym początku, to już bym grał od dłuższego czasu. Dostałem zestaw ćwiczeń, które wykonuję codziennie i jest lepiej. Jeśli chodzi o typowy trening na stole, ćwiczę maksymalnie raz dziennie. Jeśli zdrowie pozwala, gram godzinę, czasem dłużej. Ale ból kolana powraca” – stwierdził 22-letni Zatówka z FC Saarbruecken II (2. Bundesliga).
Do momentu odniesienia kontuzji, wraz z Jakubem Dyjasem i Markiem Badowskim, tworzył podstawowy skład reprezentacji Polski prowadzonej przez Tomasza Krzeszewskiego. Teraz priorytetem jest powrót do zdrowia.
"Małymi krokami wracam do treningów. Do pełnych obrotów jeszcze brakuje, ale idzie to w dobrym kierunku. Z mistrzostw kraju muszę zrezygnować. Stawiam na zdrowie i niestety nie przyjadę do Białegostoku” – dodał były zawodnik m.in. Dartomu Bogorii Grodzisk Mazowiecki.
W kolejny weekend (15-16 lutego) Zatówka musi wystąpić w spotkaniach drugiej ligi niemieckiej.
"Jesteśmy na spadkowej pozycji, dlatego muszę pomóc zespołowi i jestem przewidziany do gry w dwóch najbliższych spotkaniach” – przyznał.
Drużyna Polaka zajmuje przedostatnie, dziewiąte miejsce – w 11 spotkaniach zgromadziła 6 punktów za dwa zwycięstwa i tyle samo remisów. Rezerwy FC Saarbruecken wyprzedzają tylko TV Leiselheim – 1 pkt.
"Za tydzień zmierzymy się z TV Leiselheim i plasującym się na szóstej pozycji TV Hilpolstein. Nie wygraliśmy od końcówki września, dlatego zadaniem jest przełamanie złej serii” – dodał.
Na czele tabeli są kluby z innymi polskimi pingpongistami w składach: FSV Mainz (Maciej Kubik) - 18 pkt i TTC OE Bad Homburg (Samuel Kulczycki) - 17. Obaj zagrają w seniorskim czempionacie w stolicy Podlasia w dniach 28 lutego – 1 marca.
"Mam nadzieję, że ból będzie mały i od ligi zacznie się mój powrót do gry. Chciałbym grać już i natychmiast, ale wszystko muszę robić z głową. Jeśli będę pewny, że moje kolana dadzą radę, to chętnie zagram w jakimś turnieju. Oby nic złego już się nie wydarzyło" - przyznał Zatówka.
W ostatnich miesiącach z powodu kontuzji nie uczestniczył w zawodach Grand Prix Polski, będących kwalifikacjami do MP, wypadł także z "200" światowego rankingu, dlatego musiałby wystartować w mistrzostwach wojewódzkich, aby w ogóle ubiegać się o występ w Białymstoku.
"Mistrzostwa kraju to kilkudniowy turniej, a na takie nie jestem gotowy. Nie chcę sobie zrobić jeszcze większej krzywdy. Pojedyncze gry w lidze to co innego" - uważa.
Pod nieobecność wicemistrza Polski, wśród kandydatów do złota wymieniani są Dyjas, Badowski, broniący tytułu Chojnowski. Niespodziankę mogą sprawić inni, np. Piotr Chodorski czy juniorzy Samuel Kulczycki i Maciej Kubik.
"Na arenie międzynarodowej Kuba Dyjas i Marek Badowski są zdecydowanie numerami 1. i 2. z Polski, lecz mistrzostwa kraju - jak pokazywały wcześniejsze rozgrywki - są bardzo wyrównane i nieprzewidywalne. Na pewno jest to dwójka kandydatów do zwycięstwa i stawiałbym na nich w pierwszej kolejności. Ale nie można zapominać o Patryku Chojnowskim czy właśnie juniorach, którzy grają coraz lepiej. Może być niespodzianka ze strony Samuela czy Maćka" - podsumował Zatówka.(