Michalak: Nie trafialiśmy rzutów spod kosza
- Nie trafialiśmy rzutów spod kosza – powiedział Michał Michalak po przegranym meczu reprezentacji Polski z Izraelem (71:75) na inaugurację kwalifikacji Eurobasketu 2021. - Przed Hiszpanią trzeba być nastawionym na walkę - dodał.
- Mecz nie należał do najpiękniejszych. Dużo było szarpaniny, nieskuteczności z obu stron. Szczególnie nam zabrakło celności. Nie trafiliśmy kilu rzutów spod kosza, które powinny wpaść – ocenił spotkanie w Arenie Gliwice.
Michalak, który wrócił do reprezentacji po długiej nieobecności, wyszedł do gry w pierwszej piątce zespołu i po innych podstawowych graczach A.J. Slaughterze, Damianie Kuligu i Aaronie Celu przebywał najdłużej na boisku – 23 minuty.
On także może mieć zastrzeżenia do swojej skuteczności – zdobył sześć punktów, trafiając po jednym z czterech rzutów za dwa i trzy punkty oraz jedyny wolny. Był natomiast najlepiej zbierającym spotkania – miał 11 zbiórek, a także trzy asysty. Fragment gdy z nim na boisku drużyna wygrała trzema punktami.
- Walczyliśmy do końca, ale to nie wystarczyło. Trzeba podkreślić bardzo energię zespołu. Naprawdę każdy dał z siebie wszystko na boisku - zaznaczył.
Były dwa ważne momenty z Michalakiem w głównej roli. W ostatniej sekundzie przed przerwą trafił z faulem rzut za trzy punkty i skutecznie wykonał wolny, dzięki czemu drużyna odzyskała prowadzenie i schodziła do szatni przy korzystnym wyniku 39:37.
Z kolei w połowie czwartej kwarty mógł dodać animuszu odrabiającej straty drużynie, gdy przy stanie 58:62 po przechwycie najlepszego na boisku A.J. Slaughtera pobiegł do kontrataku. Przy próbie wsadu, w której usiłował mu przeszkodzić przeciwnik, piłka odbiła się jednak od obręczy, a za chwilę Izraelczycy trafili za trzy, powiększając prowadzenie do siedmiu punktów.
- Uważam, że w tamtej sytuacji był kontakt z rywalem. Zostałem uderzony w rękę i piłka się odbiła. Sędziowie nie zareagowali. To był bardzo ważny moment, który mógł odmienić rywalizację. Tak się nie stało. Potem wracaliśmy ciągle. W końcówce odzyskaliśmy prowadzenie, byliśmy blisko sukcesu. Cóż, nie udało się - przyznał.
Już w niedzielę w Saragossie reprezentację Polski czeka teraz wyjazdowe spotkanie z mistrzem świata Hiszpanią, która na początek eliminacji pokonała na wyjeździe Rumunię 84:71.
- To dla mnie wyjątkowy mecz, bo mam okazję wrócić z reprezentacją Polski do Hiszpanii, gdzie grałem. Bardzo dobrze wspominam okres w ekipie z Saragossy, cały rok w lidze ACB. Pozostało dużo fajnych wspomnień, życiowych i koszykarskich – zaznaczył zawodnik, który w hiszpańskiej ekstraklasie w zespole Tecnyconta (obecnie Casademont) rozegrał 30 spotkań w sezonie 2017/18.
Spośród graczy Mike'a Taylora on najlepiej zna halę w Saragossie.
- Pabellon Principe Felipe na co dzień jest dostępna dla klubu, zawodnicy na co dzień trenują na głównym boisku. Mocno stoją w lidze, są trzecim miejscu. Śledzę na bieżąco. Po poprzednim sezonie, kiedy awansowali do półfinału ekstraklasy hiszpańskiej, teraz utrzymują tę pozycję. Mają silną drużynę, grają też w Lidze Mistrzów - przypomniał.
W składzie reprezentacji niedzielnych rywali Biało-Czerwonych powołanym przez trenera Sergio Scariolo jest tylko dwóch uczestników mistrzostw świata w Chinach i to tych z drugiego planu. Michalak nie uważa jednak, że rywale są przez to słabsi.
- Hiszpanie występują w podobnym składzie, w jakim wygrali ostatnio swoją grupę eliminacyjną MŚ, więc nie ma co patrzeć pod kątem nieobecności znanych nazwisk. Są to zawodnicy, którzy grają na co dzień w lidze hiszpańskiej, najlepszej w Europie. Trzeba być nastawionym na walkę, na ciężki mecz. Nie patrzeć na to, jakie są nazwiska, tylko że jest to reprezentacja Hiszpanii – podkreślił koszykarz Legii Warszawa, który łącznie z meczem w Gliwicach rozegrał w reprezentacji 12 spotkań i zdobył 66 punktów.
Niedzielny mecz Polaków z Hiszpanią w Saragossie w drugiej kolejce spotkań eliminacji ME w grupie A rozpocznie się o godz. 18.
WYNIKI I TABELE EL. EUROBASKETU
Przejdź na Polsatsport.pl