"Śmierć wisiała nad ringiem", czyli wielkie rewanże wagi ciężkiej. Czy Fury - Wilder II wejdzie do historii?

Sporty walki
"Śmierć wisiała nad ringiem", czyli wielkie rewanże wagi ciężkiej. Czy Fury - Wilder II wejdzie do historii?
Fot. PAP

Rewanże w wadze ciężkiej to sól zawodowego boksu. Sprzedają się znakomicie. Dochód z biletów za sobotni, rewanżowy pojedynek Tysona Fury’ego z Deontay’em Wilderem jest rekordowy, prawie 17 mln dolarów i wyprzedza nieznacznie walkę Lewis – Holyfield II z 1999 roku. Trzeci na tej liście jest pojedynek Tyson- Holyfield II z 1997 roku. Ale czy starcie Fury - Wilder przejdzie do historii również ze sportowego punktu widzenia?

Ale na pytanie, który z rewanżów w historii boksu był najgłośniejszy mam już inne odpowiedzi. W mojej prywatnej klasyfikacji na pierwsze miejsce zasługuje ten, gdy Joe Louis nokautował w pierwszej rundzie Maxa Schmelinga, a na drugim miejscu widzę krwawą wojnę w Las Vegas, podczas której Mike Tyson odgryzał ucho Evanderowi Holyfieldowi.

 

Nokaut, który w 1938 roku na Yankee Stadium w Nowym Jorku „Browne Bomber” zafundował Niemcowi był czymś więcej niż głośne wydarzenie sportowe. I choć nie było wtedy jeszcze bokserskich transmisji telewizyjnych, wiedział o tym cały świat. Aleksander Reksza w swojej książce „Słynne pojedynki” pisze, że relacji słuchał w niemieckim radio. Komentator nagle zamilkł i transmisję przerwano. Z prasowych informacji wiemy, że po pierwszym gongu Louis ruszył na Schmelinga jak szalony, w 2 minuty i 4 sekundy zadał mu ponad 50 ciosów. Schmeling nie przetrwał pierwszej rundy i mocno poturbowany został odwieziony do szpitala, gdzie stwierdzono liczne obrażenia.

 

Czarnoskóry Joe Louis bronił w tym pojedynku honoru Ameryki. Pamiętajmy, że dwa lata wcześniej, też na Yankee Stadium, został przez Schmelinga znokautowany w 12. starciu. Później został mistrzem świata i to on w starciu z Niemcem bronił tytułu. Jak napisała jedna z nowojorskich gazet po jego szybkim zwycięstwie: przez jedną noc wszystko było w porządku ze światem.

 

Mike'owi Tysonowi, ponad pół wieku później, w odróżnieniu od Louisa rewanż się nie udał, został zdyskwalifikowany za odgryzienie ucha Holyfieldowi, a właściwie za to, że próbował  zrobić to samo z drugim uchem mistrza świata.

 

Wydarzenie było jednak wyjątkowe, szczególnie z finansowego punktu widzenia. Ocenia się, że walka wygenerowała prawie 200 mln dolarów dochodu, a główni aktorzy tego widowiska mieli zagwarantowane rekordowe honoraria: Holyfield 35 mln dolarów, a Tyson 30 mln. Sam dochód z biletów przekroczył 14 mln USD (14,3 mln) i był to rekord na tamte czasy.

 

Skala emocji też była niezwykła, coś o tym wiem, bo siedząc przy ringu z Przemkiem Saletą, komentowałem ten pojedynek. Pamiętam też co działo się w nocy, w kasynie MGM Grand, największego wtedy hotelu na świecie. Emocje wciąż buzowały i niewiele brakowało, by skończyło się to wielką tragedią. Doszło bowiem do paniki wywołanej jakimś nieodpowiedzialnym wystrzałem (ponoć szampana) jednego z bywalców kasyna. Razem z Przemkiem byliśmy świadkami dantejskich scen. Na szczęście nikt nie zginął, ale poważnych urazów, zasłabnięć i zawałów serca nie brakowało. Kasyno zamknięto na kilka godzin, a straty liczono w milionach dolarów. Takie rzeczy tylko w boksie.

 

Właściwie każdy wielki rewanż ma swoją historię.

 

Bob Fitzsimmons w rewanżu z Jimem J. Jeffriesem, rozegranym w 1902 roku w San Francisco, połamał sobie na granitowej szczęce rywala obie pięści i cała walka była dla niego torturą. Dla Jeffriesa również. On z kolei miał złamany nos, rozbite oba łuki brwiowe, popękane kości policzkowe, głębokie rany na twarzy i naderwane ucho, ale sędziemu ringowemu chyba przez myśl nie przeszło, by walkę zatrzymać z powodu kontuzji. Jeffries przetrzymał nawałnicę Fitzsimmonsa i znokautował go w ósmej rundzie. Walka ta przeszła do historii jako pierwszy, wieki rewanż w wadze ciężkiej. A później były inne, mniej lub bardziej frapujące. 

 

Gdy Gene Tunney wypunktował w 1927 roku w Chicago Jacka Dempsey’a na widowni było wprawdzie mniej widzów niż rok wcześniej na ich pierwszej walce z Filadelfii (120 757), ale za to było znacznie więcej emocji. W siódmej rundzie Dempsey rzucił rywala na deski lewym sierpowym, ale nie zdołał go wykończyć. I znów przegrał.

 

Po wojnie trzeba koniecznie odnotować błyskawiczne rewanże, które były udziałem mistrzów olimpijskich,  Floyda Pattersona i Muhammada Alego. Na nokaut, który Szwed Ingemar Johansson zafundował Pattersonowi w ich pierwszym pojedynku w czerwcu 1959 roku, mistrz olimpijski wagi średniej z Helsinek (1952) odpowiedział podobnym w rewanżu, rok później. Zaś Ali (wcześniej Cassius Clay), złoty medalista igrzysk w Rzymie (1960) w wadze półciężkiej, tylko potwierdził, że czas Sonny’ego Listona, którego zatrzymał 15 miesięcy wcześniej w Miami kończy się bezpowrotnie. 25 maja 1965 roku w Lewiston znokautował go w pierwszej rundzie.

 

Co ciekawe, udany rewanż Alego z Joe Frazierem w nowojorskiej MSG w 1974 roku, nie wzbudził takiego zainteresowania, jak ich pierwsza walka trzy lata wcześniej, ani jak ich trzeci pojedynek w 1975 roku, znany jako Thrilla im Manila, rozegrany na Filipinach.

 

Z najnowszych czasów warto jeszcze wymienić zwycięski rewanż Lennoxa Lewisa z Holyfieldem w 1999 roku w Las Vegas, ten który przyniósł rekordowe wtedy wpływy za bilety, a wcześniej Riddicka Bowe’a z Holyfieldem w 1993 roku.

 

W grudniu minionego roku Anthony Joshua zrewanżował się w Arabii Saudyjskiej Andy Ruizowi Jr za porażkę przez nokaut w Nowym Jorku, odzyskał trzy mistrzowskie pasy i zarobił 85 mln dolarów, co jest największą wypłatą w tej kategorii. Dziś już mówi się o jego walce z Furym, która wydaje się nieunikniona.

 

Ale Wildera jeszcze bym nie skreślał. W rewanżu dostał lanie, ale pokazał charakter. Ta walka też przejdzie do historii. Fury nokautujący największego, współczesnego króla nokautu, to jest naprawdę wielkie wydarzenie. W starciu dwóch wielkoludów (206 cm i 201 cm – to też rekord w mistrzowskim pojedynku) mocniej bił ten, o którym mówiono, że owszem, boksersko jest lepszy, ale siła jego ciosu pozostawia sporo do życzenia. A przecież Wilder padał na deski dwukrotnie i prawdopodobnie zostałby wyniesiony z ringu, gdyby nie ręcznik rzucony przez jego trenera na znak poddania w siódmej rundzie. Fury zmienił w taktyce wszystko, od początku postawił na atak, na konsekwentną presję i  rozjechał „Bronze Bombera”. 

 

Rewanż ten zapełnił MGM Grand Garden Arena w Las Vegas przynosząc rekordowe zyski z biletów (16 916 440 USD) i przyniósł klęskę ostatniemu z amerykańskich mistrzów wagi ciężkiej. Takie są fakty. Teraz wszystkie cztery pasy należą do Brytyjczyków, to też pierwszy taki przypadek. Trzy z nich (IBF, WBA, WBO) do Anthony’ego Joshui, a pas WBC jest w posiadaniu „Króla Cyganów”. Kolejny ruch należy jednak do Wildera, gdyż zgodnie z kontraktem przysługuje mu prawo do trzeciej walki z Furym. Na podjęcie decyzji ma 30 dni. 

 

I jeszcze jedno, gdyby klasyfikacja największych rewanżów nie dotyczyła tylko walk mistrzowskich na podium byłby pojedynek z grudnia 1996 roku: Gołota – Bowe II rozegrany w Atlantic City. Mój pierwszy, skomentowany w USA. Śmierć podczas tej walki od pierwszego gongu wisiała nad ringiem, i nie ma w tym określeniu cienia przesady. Gołota przegrał, bo znokautował rywala ciosami poniżej pasa, ale niejako przy okazji zakończył mu karierę. Ci, którzy mieli wtedy możliwość być blisko tego wydarzenia na samo wspomnienie tej niezwykłej walki znów mają dreszcze. To był horror, który już na zawsze będzie straszył.

 

Największe rewanże wagi ciężkiej (według J. Pindery)

1/ Joe Louis – Max Schmeling . Czerwiec 1938, Nowy Jork.  Louis znokautował Schmelinga w 1. rundzie.

2/ Evander Holyfield – Mike Tyson. Czerwiec 1997. Las Vegas.  Tyson został zdyskwalifikowany po zakończeniu 3. rundy)

3/ Gene Tunney  – Jack Dempsey . Wrzesień 1927. Chicago. Tunney wygrał na punkty.

4/ Muhammad Ali – Sony Liston. Maj 1965. Lewiston.  Ali znokautował Listona w 1. rundzie)

5/ James J. Jeffries – Bob Fitzsimmons.  Lipiec 1902. Jeffries wygrał przez nokaut w 8. rundzie.   

     

 

 

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie