Salas: Na początku gry w Policach ważny był język ciała

Siatkówka
Salas: Na początku gry w Policach ważny był język ciała
fot. Materiały prasowe
Przed sezonem 2019/2020 do Grupy Azoty Chemika Police dołączyła Wilma Salas.

Przed sezonem 2019/2020 do Grupy Azoty Chemika Police dołączyła Wilma Salas. Doświadczona przyjmującą z Kuby, która przeniosła się z włoskiego Cuneo Volley, szybko stała się ważnym ogniwem zespołu i zdobyła z nim Mistrzostwo Polski, Puchar Polski i Superpuchar Polski. Sama przyznaje jednak, że początki w Policach nie były łatwe, bo… siatkarka słabo mówi po angielsku.

Jak podsumuje Pani pierwszy sezon w Polsce?


Bardzo dobrze. Od początku udało się zbudować zespół, którego czułam się częścią. Mogłam mu pomagać, ale i rozwijać się. Byłam bardzo zaskoczona liczbą interakcji ze środowiska siatkarskiego. W zasadzie po każdym meczu otrzymywałam wiadomości. Gratulacje, uwagi odnośnie gry, spotkań. To ciekawe, zupełnie się tego nie spodziewałam.


Pandemia pokrzyżowała jednak plany.


Tak. Niestety, trudno stwierdzić, kiedy się to skończy. Nikt nie jest w stanie dać gwarancji, że zakończy się niebawem, że w jakimś określonym terminie mogłybyśmy wrócić do treningów. Dlatego uważam, że zakończenie rozgrywek LSK po rundzie zasadniczej było rozsądnym i jedynym wyjściem.


Przed rozpoczęciem sezonu miała Pani pewne obawy, ponieważ nie czuła się Pani pewnie w posługiwaniu się językiem angielskim. Jak dała sobie Pani radę?


Początki były trudne. Sporo domyślałam się z gestów i mimiki. To zaskakujące, jak wiele można zrozumieć z samego języka ciała. Ważne jest, że dziewczyny i członkowie sztabu chcieli się komunikować, nie machnęli ręką z rezygnacją. Zaczęła się interakcja i z czasem było coraz lepiej.


Finałowe spotkanie Pucharu Polski było dla Pani najtrudniejszym w barwach Chemika?


Zdecydowanie tak. Czasem tak jest, że po prostu nie ma się dnia. Czułam się gotowa fizycznie, taktycznie. Wiedziałam, co robić, ale zwyczajnie nie wychodziło. Byłam trochę zła, bo w sezonie prezentowałam się dobrze, byłam ważną postacią poprzednich meczów pucharowych, które doprowadziły nas do finału, ale decydujący mecz mi nie wyszedł. Cieszę się, że dziewczyny potrafiły zagrać bardzo dobrze, trener dokonał rozsądnych zmian i finalnie to my cieszymy się z trofeum.


Jak Pani sobie radzi w dniach walki z koronawirusem?


Jakoś. Na co dzień jestem aktywną osobą, mam sporo planów. Staram się wykorzystać czas na rozwój osobisty, pasje i odpoczynek. Teraz momentami mam wrażenie, że wszystko sprowadza się do niekończących dni w domu. Rozwiązaniem jest oglądanie filmów i moje druga pasja, czyli eksperymenty kulinarne. Wolałabym pierwszą pasję, ale na razie została wstrzymana.

 

Jest jakaś szansa na wznowienie Pucharu CEV?


Nie wydaje mi się, aby było to realne. Zespoły nie trenują, raczej skończyły sezony, więc moim zdaniem mówienie o rozegraniu Pucharu CEV byłoby sztucznym podsycaniem nadziei.

Informacja prasowa, WŁ, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie