Hidalgo Oliva wróci do PlusLigi? "To jedna z najlepszych lig, ale..."

Siatkówka
Hidalgo Oliva wróci do PlusLigi? "To jedna z najlepszych lig, ale..."
fot. Cyfrasport
Hidalgo Oliva wróci do PlusLigi? "To jedna z najlepszych lig, ale..."

Kubańczyk urodzony w Rosji, a dorastający w Niemczech. Siatkarz, który przebojem wdarł się do Plusligi w sezonie 2016/2017. Postać ekscentryczna, bardzo ekspresyjna, która dodała wiele kolorytu polskiej lidze. W specjalnej rozmowie z Polsat Sport przyznaje, że do dzisiaj dzięki aplikacji ipla.tv ogląda Plusligę i serce bije mocniej kiedy odtwarza spotkania Jastrzębskiego Węgla ze swoim udziałem.

Polska ma w jego sercu specjalne miejsce, a najmłodszej córce nadał drugie imię: Magdalena. Oczywiście ze względu na sentyment do naszego kraju.

 

Obecnie przebywa w Stambule, gdzie również przedwcześnie zakończono sezon ligowy z powodu pandemii. Przyjmujący Fenerbahce podzielił się z nami również opinią na temat powrotu do siatkarskich treningów w obecnej sytuacji.

 

Salvador Hidalgo Oliva: W Turcji sytuacja nie wygląda dobrze. Nie wiem dokładnie ilu jest zarażonych, ale nie są to niskie liczby. Staramy się być cały czas w domu. Tak szczerze, to nawet nie wiem, jak jest na zewnątrz. Spędzamy czas razem w domu, z dziećmi, wykorzystujemy ten moment na wspólną zabawę.

 

Tomasz Krochmal: A jakie są główne ograniczenia w Turcji?

 

W weekendy nie możemy opuszczać naszych domów. Musimy utrzymywać bezpieczny dystans między sobą, musimy nosić rękawiczki oraz maseczki. Staramy się zasięgać informacji na ten temat i chronić, jak najlepiej potrafimy. Musimy być świadomi zagrożenia.

 

Myślisz, że w tej sytuacji powrót do normalnych warunków treningowych jest możliwy?

 

Szczerze wątpię, że będziemy mieli okazję do takich samych treningów jak przed pandemią. Mowa oczywiście o obecnej sytuacji. Staram się ćwiczyć w domu, mam sprzęt, staram się wciągnąć do tego resztę rodziny. A powrót do normalności? Siatkówka to kontakt. Przybijanie piątek, poklepywanie się po udanej akcji nawet na treningu, gdzie grasz małą gierkę. Trening to także pady, gdzie zostawiasz trochę potu na parkiecie, zagrywka, blok czy rozegranie - wszędzie kontakt z piłką czy kolegami. Ciężko będzie tego uniknąć, ale jestem pozytywnej myśli, że w niedalekiej przyszłości wrócimy do normalności.

 

Niedawno zapadła oficjalna decyzja o zakończeniu ligi tureckiej bez wyłonienia mistrza kraju. Sprawiedliwie?

 

To bardzo smutne. Moim zdaniem decyzja całkowicie niesłuszna, ponieważ został rozegrany cały sezon zasadniczy. To był niesamowity sezon dla naszego teamu z naszym trenerem Mariuszem Sordylem i wspólnie uważamy, że zwyciężając w 20 spotkaniach na 22 możliwe, po prostu zasłużyliśmy na mistrzostwo. Kiedy dajesz z siebie tak dużo przez ostatnie 6 miesięcy, kiedy wyniki na parkiecie pokazują, że jesteś w najlepszej formie, nagle zapada decyzja o anulowaniu rozgrywek. To rozczarowujące. Oczywiście nie chodzi o przerwanie sezonu, bo zdrowie jest najważniejsze, tylko o brak wyłonienia zwycięzcy. Mieliśmy aż 8 punktów przewagi nad drugim zespołem i naszym zdaniem udowodniliśmy, że tytuł nam się należy.

 

A kwestie finansowe?

 

Na razie nie rozmawialiśmy na ten temat szerzej. Była rozmowa z moim menadżerem i z menadżerem klubu, ale nie rozmawialiśmy o konkretach. Wiemy, że gospodarka upada, widzimy co się dzieje, ile firm cierpi. Natomiast jeszcze za mało wiemy i nikt z nami oficjalnie o redukcji kontraktów nie rozmawiał.

 

Wielu kibiców w Polsce nadal bardzo tęskni za Tobą. Śledzisz nasze rozgrywki?

 

Zdecydowanie tak. Mam wykupiony dostęp do ipla.tv, gdzie oglądam naprawdę bardzo dużo spotkań Plusligi. Ale ja generalnie kocham oglądać siatkówkę. Polska natomiast jest miejscem, o którym marzysz w kontekście gry. Miałem taką możliwość i to było dla mnie niezwykle ważne. Kocham do dzisiaj polskich kibiców. Nawet jak mecze Plusligi są rozgrywane o tej samej porze co nasze mecze ligowe w Turcji, mam aplikację, odtwarzam sobie potem spotkania na tablecie czy telefonie. W Polsce mam również wielu znajomych wśród siatkarzy, z którymi utrzymuje kontakt do dzisiaj.

 

Czy zatem jest szansa na powrót do Polski?

 

Na chwilę obecną jestem zawodnikiem Fenerbahce i jest mi tu dobrze. Zostałem dobrze przyjęty do drużyny i jestem zadowolony. Mam jeszcze przez rok ważny kontrakt a jestem osobą, którą twierdzi, że nigdy nie wiesz co wydarzy się w przyszłości. Zresztą widać to po mojej karierze i po miejscach, w których grałem. Musiałaby się pojawić naprawdę dobra oferta, aby ją rozważyć, ale na chwilę obecną jestem szczęśliwy w Stambule, tutaj też urodziła się moja najmłodsza córka. Chociaż oczywiście nadal twierdzę, że Plusliga jest jedną z najlepszych lig świata.

 

Twoja najmłodsza córka ma polskie imię, skąd pomysł?

 

To interesująca historia. To dzięki jej matce chrzestnej, która podsunęła taki pomysł, bo bardzo podobało jej się to imię. Byliśmy w Polsce 2,5 roku z moją narzeczoną i też nam się podobało to imię. Pomyśleliśmy, że to dobry pomysł, żeby na co dzień mieć coś polskiego, coś co nawiązuje do kraju, który pokochaliśmy. Stąd Mia Magdalena.

 

Grałeś w wielu klubach z różnych państw. Zgodzisz się, że jednak to Polska dała Ci coś więcej? Pozytywny „kop” w swojej karierze? I oczywiście Ty dałeś bardzo dużo lidze grając w Polsce.

 

Po pierwsze chciałbym podziękować Mark’owi Lebedewowi, ponieważ to był jedyny człowiek, który powiedział, że muszę spróbować gry w Polsce, z którym znamy się jeszcze z czasów, kiedy był moim trenerem w Berlinie. W pewnym momencie grałem turniej w Arabii Saudyjskiej, kiedy Lebedew wysłał mi SMS. Zdzwoniliśmy się i mówi: „musisz tego spróbować, pokochasz to miejsce, kibice oszaleją na twoim punkcie, bo jesteś niezwykle emocjonalnym człowiekiem, a do tego potrafisz grać w siatkówkę. Jeśli się zgodzisz, to obiecuję, że poczujesz się tutaj jak w domu.” Po czasie powiedział również, że Lukas Kampa dołączy do zespołu, a moim marzeniem od zawsze była gra w reprezentacji Niemiec, w której nie grałem z kilku powodów. Porozmawiałem z menadżerem i pomyślałem: dlaczego nie?! Od pierwszego dnia byłem ciepło przyjęty, dodatkowo w Jastrzębiu był mój dobry znajomy z Berlina - Scott Touzinsky.

 

Wszystko co stworzył Mark w Jastrzębskim sprawiało, że czułem się świetnie. A jak dobrze czujesz się zespole, to nie czujesz, jakby to była twoja praca. Sprawia ci to ogromną przyjemność.

 

 

Pomimo że same treningi były bardzo intensywne, to dawały ogromną motywację i energię, a nie było traktowane jako przykry obowiązek. Wszystko to sprawiło, że grało się doskonale, wyniki zespołu, moja gra to odzwierciedlało. Jest wiele momentów, które zostaną ze mną z tego okresu na zawsze. Do dzisiaj mam nagrany praktycznie każdy mecz, a wracając do tamtych spotkań, serce bije zdecydowanie szybciej. Pełne hale w Polsce, niesamowici kibice, to jest bardzo ważne. Kiedy widzisz takich kibiców jak w Polsce, chcesz im dać wszystko co masz, motywują cię przy każdym zagraniu. Jestem „showmanem”, kocham uzewnętrzniać emocje. Im więcej ludzi widzę, tym bardziej mnie to motywuje. A w Polsce to było. Możemy rozmawiać o tym całą noc, a czasu i tak będzie za mało, a ja się nie znudzę rozmowami o Waszym kraju. Śledźcie moją karierę, pomimo tego, że jestem daleko, odczuwam Wasze wsparcie. Dzięki temu możemy nadal być razem!

 

Raport dotyczący koronawirusa TUTAJ

 

Raport dotyczący koronawirusa w sporcie TUTAJ

Tomasz Krochmal, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie