Wichniarek ostro o otwarciu stadionów dla kibiców  

Piłka nożna
Wichniarek ostro o otwarciu stadionów dla kibiców  
fot. PAP
Wichniarek ostro o otwarciu stadionów dla kibiców  

Nie jestem politykiem i nie zajmuje się tą dziedziną. Ale coś mi tu nie gra z tą decyzją o wpuszczeniu kibiców na stadiony PKO Ekstraklasy. Jeszcze niedawno w Polsce nie można było wejść do lasu, a teraz od połowy czerwca 10 tysięcy ludzi będzie mogło wejść na stadion Lecha, niewiele mniej na Legię. Gdzie w tym wszystkim jest sens, gdzie logika – pyta Artur Wichniarek.

Mieszkający w Berlinie były napastnik m.in. Lecha, Herthy i reprezentacji Polski na wieść o decyzji premiera Morawieckiego, która zezwala na powrót kibiców na stadiony piłkarskie, choć mieszka na przedmieściach niemieckiej stolicy, specjalnie pojechał pod Stadion Olimpijski w Berlinie, na którym na co dzień swoje mecze rozgrywa Hertha i nagrał komentarz wideo, do tej decyzji.

Nie można było wejść do lasu, a teraz można na stadion?

 

- Nagrałem ten komentarz, bo delikatnie mówiąc, nie widzę logiki w tej decyzji. Jeszcze niedawno w Polsce nie można było wejść w pojedynkę do lasu. Krzywa zachorowań nie drgnęła, jest cały czas mniej więcej na tym samym poziomie, a u nas już za trzy tygodnie będzie można zapełniać stadiony w 25% pojemności. Dziś w Ekstraklasie większość obiektów ma po kilkanaście tysięcy miejsc. Na Lecha czy Lechię może wejść po 40 tysięcy, na Legię czy Wisłę niewiele mniej. A to oznacza, że w Poznaniu na stadionie może pojawić się 10 tysięcy kibiców. Ok. rozumiem, że można ich rozsadzić, ale jak zapanować nad taką liczbą ludzi przy bramkach, przejściach, czy toaletach – pyta Wichniarek.

 

- W Bundeslidze nikt nawet nie myśli, by wprowadzać kibiców na mecze do końca sezonu, mimo że w Niemczech krzywa zachorowań wyraźnie spada. Tutaj dziennie robi się 430 tysięcy testów. W Polsce jakieś 25 tysięcy. W Bundeslidze piłkarze są testowani trzy razy w tygodniu, w Polsce chyba raz. Gdzie w tym wszystkim sens, logika. Ja jej nie widzę. Nigdy nie byłem politykiem, ale coś mi to tu właśnie polityką zajeżdża – komentuje Wichniarek, którego przy okazji zapytaliśmy o dwie sprawy.

 

Co z tym Piątkiem?

 

Pierwsze dotyczy sytuacji Krzysztofa Piątka, który był bohaterem ostatniego meczu Herthy. Polak strzelił bramkę na 2:2 z rzutu karnego w spotkaniu z RB Lipsk, a więc zespołem, który teoretycznie wciąż walczy o mistrzostwo Niemiec. Warto też przypomnieć, że pierwszej rundzie, w Berlinie było 4:2 dla RB.

 

- Na pewno Krzysiek po tym meczu nie stanie się numerem jeden w oczach trenera Labbadii, jeśli chodzi o pozycję napastnika. Ale wszyscy doceniają to, że Piątek, mimo swej trudnej sytuacji, nie bał się wziąć odpowiedzialności na siebie. Bo to tylko łatwo się mówi – strzelić karnego, a ile było w historii piłki przypadków wielkich piłkarzy, którzy pudłowali z 11 metrów. Ile razy Anglia odpadała z mistrzostw świata właśnie po karnych. Piątek strzelił i dalej musi ciężko pracować. Ibisević w tym meczu już nie grał tak dobrze, jak w dwóch pierwszych. Nie utrzymywał się przy piłce, nie był tak aktywny, nie wyprzedzał obrońców. To na pewno był jego najsłabszy występ od wznowienia rozgrywek, co nie oznacza, że straci miejsce w pierwszym składzie na rzecz naszego rodaka. Szanse Piątka jednak rosną, musi być przygotowany, by je wykorzystać – dodaje Wichniarek. Najbliższa okazja dla „El Pistolero” w sobotę. Dziesiąta w tabeli Hertha podejmuje 12. ekipę Bundesligi – Augsburg.

 

Kto mistrzem Polski?

 

Drugi z tematów, o który zapytaliśmy naszego eksperta to oczywiście restart PKO Ekstraklasy i czy przewaga, jaką zbudowała sobie Legia, wystarczy jej do zdobycia mistrzostwa Polski.

 

- Legia na pewno jest faworytem, ale za dużo jeszcze jest kolejek do rozegrania, by mówić, że na 100% zdobędzie tytuł. Pierwsze punkty warszawiacy mogą stracić już w ten weekend. Legia jedzie do Poznania. Moim zdaniem w meczach Pucharu Polski „Kolejorz” wypadł lepiej w meczu ze Stalą niż „Wojskowi” z Miedzią. Legia końcówkę miała naprawdę nerwową – ocenia Wichniarek.

 

- Co dalej? Będzie ciekawie. Do pucharowych miejsc kandyduje kilka drużyn. Wierzę w Lecha, na pewno Cracovia bardzo będzie chciała być w trójce. Kto jeszcze? Dziś to trochę wróżenie z fusów, bo jednak pierwsze mecze będą sprawdzianem dla wszystkich ekip. Rozmawiałem o powrocie do gry z Łukaszem Piszczkiem i on mi powiedział, że przed pierwszym meczem z Schalke (wygranym przez Borussię 4:0 – przyp. red), równie dużo czasu piłkarze z Dortmundu poświęcili na trening fizyczny, co na przygotowanie mentalne. Bo te mecze na stadionach bez kibiców dużo bardziej rozgrywają się teraz w głowach piłkarzy – kończy Wichniarek.

Robert Małolepszy
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie