Jacek Matczak: „Przerwany sezon…”

Inne
Jacek Matczak: „Przerwany sezon…”
fot. Polsat Sport
Jacek Matczak

W ubiegłą niedzielę rano otworzyłem oczy i poczułem jakąś pustkę. Przecież wczoraj wieczorem, na wypełnionym po brzegi Stadionie Olimpijskim im. Atatürka w Stambule, miały rozstrzygnąć się losy tegorocznej edycji najważniejszych i najbardziej prestiżowych rozgrywek piłkarskich w Europie. Mieliśmy poznać triumfatora Ligi Mistrzów UEFA 2019/20.

Dla mnie w pewnym sensie w tym roku historia miała zatoczyć koło. Po tym, jak dołączyłem do zespołu Polsatu Sport w 2004 roku, „mój pierwszy sezon” Champions League w barwach redakcji kończył się finałem właśnie w Stambule. Tym szalonym meczem, w którym końcowy triumf odniósł Liverpool z naszym Jerzym Dudkiem w bramce. Do dziś pamiętam rollercoaster emocji, jaki towarzyszył nam wszystkim, dziennikarzom i ekspertom, pracującym przy realizacji studia LM w gościnnych progach jednego z warszawskich hoteli. Bez względu na sympatie kibicowskie, dało się poczuć atmosferę prawdziwego piłkarskiego święta.

 

Przez następne lata miałem okazję współtworzyć kolejne wielkie piłkarskie imprezy i wydarzenia – Mundial 2006, Euro 2008, Ligę Mistrzów czy Ligę Europy. Ostatnim dużym turniejem, który utkwił mi głęboko w pamięci, były mistrzostwa Europy we Francji w 2016 roku. Turniej, który na naszych antenach rozpoczął się od symbolicznego kopnięcia piłki przez kilkuletnią dziewczynkę gdzieś wśród wąskich brukowanych uliczek Paryża, a kończył się dla mnie dwukrotnie – najpierw po przegranych przez biało-czerwonych w dramatycznych okolicznościach karnych z Portugalią, a 10 lipca dość nieoczekiwanym triumfem zespołu trenera Fernando Santosa nad Francją. Na miejscu w Warszawie grupa wydawców została podzielona na trzy zespoły. Codziennie tworzyliśmy kilkugodzinne pasma studyjne z udziałem nie tylko ekspertów piłkarskich, ale też między innymi ludzi kultury. Przede wszystkim jednak emocjonowaliśmy się występami biało-czerwonych. Każdego dnia łączyliśmy się z bazą naszej kadry w La Baule, gdzie Polsat Sport również był godnie reprezentowany. Podążaliśmy za naszym zespołem, a także rywalami Polaków. Momentem z tamtego turnieju, który utkwił mi w pamięci najbardziej, była wypowiedź Łukasza Fabiańskiego, który na naszej antenie w emocjonalnej rozmowie łamiącym się głosem opowiadał o swoim rozczarowaniu po meczu z Portugalią.

 

Zobacz także: Szymon Rojek: Z Królem przy mikrofonie

 

Wtedy, w trakcie 30-dniowej przygody z francuskim turniejem, wypracowałem wraz z kolegami wiele ważnych elementów programu. Nie wiedzieliśmy, że już wkrótce dostaniemy nowe możliwości zastosowania ich i rozwinięcia w zupełnie nowej, również „rozszerzonej” rzeczywistości. Dwa lata po Euro 2016, z bagażem doświadczeń i pomysłów przekroczyliśmy próg studia przy ulicy Łubinowej w Warszawie. Tak rozpoczęliśmy przygodę z Ligą Mistrzów, Ligą Europy oraz Ligą Narodów i eliminacjami Euro 2020 w zupełnie nowej odsłonie, w jednym z najnowocześniejszych studiów telewizyjnych w Europie. Mnie powierzono funkcję jednego z wydawców studia Ligi Mistrzów. Od września 2018 roku swoją pasję mogłem rozwijać w nowej rzeczywistości.

 

Przygotowania do programu studyjnego Ligi Mistrzów w Polsacie Sport Premium rozpoczynają się przynajmniej kilka dni wcześniej. Każdorazowo, we wtorek czy też w środę, „zagospodarowania” wymaga prawie 180 minut. Już sam proces kreacji dawał mnóstwo możliwości. Gdy Barcelona grała z Liverpoolem, porównywaliśmy tercety ofensywne obu zespołów, prezentując sylwetki m.in. tria Salah–Firmino–Mane w technologii AR. Łączenia na żywo, analizy taktyczne, przegląd prasy i mediów społecznościowych to tylko kilka elementów, z których utkana jest sieć programu. Atrakcyjnym „gadżetem” jest możliwość łączenia na żywo z wykorzystaniem technologii green box. Dzięki niej dziennikarz prowadzący studio mógł „wejść” na stadion na przykład w Mediolanie i porozmawiać „twarzą w twarz” z przebywającym na San Siro naszym reporterem. Zresztą wyjazdy naszych korespondentów na mecze to temat na zupełnie inną opowieść, może nawet zbiór opowiadań. Jedną z bardziej pamiętnych delegacji była wizyta w Moskwie na meczu Lokomotiw – Juventus. Okazało się, że ekipa Polsatu Sport mieszkała w tym samym hotelu, w którym zakwaterowana była drużyna z Turynu. – Panowie – oświadczył menedżer hotelu – z uwagi na obecność piłkarzy Juventusu nie możecie odwiedzić restauracji hotelowej. Prosimy o wyrozumiałość. W ramach rekompensaty możecie dokonać dowolnego zamówienia z karty, wszystko dostarczymy każdemu z was do pokoju, oczywiście na koszt hotelu.

 

Liga Mistrzów w Polsacie Sport Premium to także znakomita Kuchnia Mistrzów i dyskusje ekspertów o wyższości wątróbki cielęcej po bawarsku nad turbotem z topinamburem. To także Muzyka Mistrzów, prezentowana przez Hirka Wronę, prawdziwą kopalnię wiedzy muzycznej i świetnego druha. Smaczku całej produkcji zawsze dodaje nasz tzw. 12. zawodnik, czyli publiczność zgromadzona na widowni naszego studia – to dzieci i młodzież ze szkółek i klubów piłkarskich. Ich obecność wyróżnia nasz program w skali całego świata. Między innymi za to Polsat Sport został w ubiegłym roku wyróżniony przez UEFA jako jeden z czterech najlepszych nadawców programów studyjnych Ligi Mistrzów.

 

Na koniec o tym, co najważniejsze – o ludziach. Polsat Sport to przede wszystkim zespół fantastycznych ludzi kierowany przez pana Mariana Kmitę, który w ciągu minionych bez mała 16 lat wielokrotnie dawał mi szansę próbowania swoich sił na różnych polach. To również możliwość obcowania z postaciami, które były moimi idolami z dzieciństwa. Wszyscy nie możemy doczekać się ponownego spotkania w naszym ulubionym studiu. Póki co systematycznie i z utęsknieniem spoglądam na kalendarz UEFA, czy nie pojawiły się w nim pozycję opatrzone symbolem UCL i ośmioma gwiazdkami. Wciąż żyję nadzieją, że uda się dokończyć przerwany sezon Champions League.

Jacek Matczak, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie