PKO BP Ekstraklasa: Pięć goli w Gdyni, kolejna porażka Korony

Piłka nożna
PKO BP Ekstraklasa: Pięć goli w Gdyni, kolejna porażka Korony
fot. PAP
Arka Gdynia miała we wtorek co świętować.

Działo się we wtorkowych meczach PKO BP Ekstraklasy, które rozpoczęły się o godzinie 18:00. W Gdyni miejscowa Arka po szalonym spotkaniu ograła 3:2 Zagłębie Lubin i wciąż pozostaje w walce o utrzymanie w ekstraklasie. Z kolei Korona Kielce przegrała u siebie 0:1 z Rakowem Częstochowa.

Obie drużyny rozpoczęły ze sporym animuszem, ale nie potrafiły wypracować sobie dogodnej sytuacji. Dopiero w 22. minucie arbiter przerwał grę i wrócił do sytuacji w polu karnym przyjezdnych. Po analizie VAR Paweł Raczkowski uznał, że Alan Czerwiński zblokował ręką zagranie Fabiana Serrarensa i podyktował rzut karny.

 

Pod nieobecność etatowego egzekutora „11”, kontuzjowanego holenderskiego pomocnika Marko Vejinovica, wynik otworzył Michał Nalepa.

 

Po stracie gola gra toczyła się pod dyktando zawodników Zagłębia, którym brakowało jednak zdecydowania, bo swoje akcje rozgrywali głównie w poprzek boiska. Najlepszą okazję zmarnował w 35. minucie Filip Starzyński, który po centrze z prawej strony Czerwińskiego główkował tuż obok słupka.

 

Tymczasem w 42. minucie Arka podwyższyła prowadzenie. Po stracie Dominika Jończego gospodarze wyprowadzili kontrę, w finale której Serrarens zagrał z prawego skrzydła, a zamykający akcję na drugiej flance Maciej Jankowski z bliska umieścił piłkę w siatce.

 

Wydawało się, że na przerwę zespoły zejdą przy stanie 2:0 dla gdynian, ale w drugiej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy Bartosz Białek strzelił kontaktowego gola. Po podaniu Starzyńskiego 18-letni napastnik wygrał pojedynek z Luką Maricem i z pola bramkowego pokonał golkipera rywali Marcina Staniszewskiego.

 

W 51. minucie powinno być 3:1 dla żółto-niebieskich. Po zamieszaniu po rzucie rożnym Adam Danch znalazł się sam przed Dominikiem Hładunem, jednak zwlekał z uderzeniem i bramkarz gości zażegnał niebezpieczeństwo.

 

W 59. minucie Oskar Zawada popisał się skutecznym uderzeniem z dystansu, ale arbiter gola nie uznał, bo wcześniej dopatrzył się faulu napastnika gospodarzy na Jończym. Tymczasem w 66. minucie zrobiło się 2:2, a autorem drugiego trafienia dla Zagłębia był Dejan Drazic, który ładnie przymierzył z 20. metra.

 

120 sekund później lubinianie nie wykorzystali znakomitej okazji do wyjścia na prowadzenie – Słoweniec Damjan Bohar trafił w słupek, a dobitka jego rodaka i drugiego skrzydłowego Sasy Zivca przeszła obok słupka.

 

Na ripostę Arki nie trzeba było długo czekać. W 69. minucie, po akcji Mateusza Młyńskiego, Jankowski ubiegł w polu karnym Jończego i zdobył swoją drugą bramkę.

 

 

Od 77. minuty goście musieli radzić sobie w „10”, bowiem drugą żółtą kartkę zobaczył Czerwiński. Pomimo osłabienia piłkarze z Dolnego Śląska starali się atakować, jednak rezultat nie zmienił się.

 

Arka Gdynia - Zagłębie Lubin 3:2 (2:1)
Bramki: Nalepa 22 (rzut karny), Jankowski 42, 69 - Białek 45, Drazic 66

 

Arka Gdynia: Marcin Staniszewski - Damian Zbozień, Luka Maric, Adam Danch, Adam Marciniak - Maciej Jankowski, Krzysztof Kopciński, Michał Nalepa, Fabian Serrarens (83. Marcus Vinicius), Mateusz Młyński (88. Kamil Antonik) - Oskar Zawada.

 

KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Alan Czerwiński, Bartosz Kopacz, Dominik Jończy, Jakub Tosik - Sasa Zivec (85. Patryk Szysz), Łukasz Poręba, Dejan Drazic, Filip Starzyński (89. Rok Sirk), Damjan Bohar (86. Dawid Pakulski) - Bartosz Białek.

***

 

Do meczu z zespołem z Częstochowy kielczanie przystąpili w mocno okrojonym składzie. Po przegranym (2:3) meczu z Górnikiem trener Korony odsunął od treningów z pierwszą drużyną trzech piłkarzy Mateja Pucko, Bojana Cecarica i Uros Duranovicia, a zarząd klubu podjął decyzję o nieprzedłużaniu z zawodnikami kontraktów, wygasających 30 czerwca 2020 roku. Na dodatek z powodu kartek nie mogli zagrać Jakub Żubrowski i Marcin Cebula.

 

W zespole Rakowa zabrakło Kostarykanina Felicio Brown Forbesa (umowa między klubami, piłkarz przeszedł do Rakowa z Korony) oraz kontuzjowanych Marko Poletanovicia, Miłosza Szczepańskiego i Andrzeja Niewulisa.

 

Znajdujących się w strefie spadkowej gospodarzy, w tym meczu interesowało tylko zwycięstwo. Każdy inny rezultat przybliżał kielczan do 1. ligi. Po raz pierwszy od wznowienia rozgrywek na kieleckim stadionie zasiedli kibice. Gospodarze od początku ruszyli do ataku. W drugiej minucie w pole karne Rakowa wpadł Jacek Kiełb, Andres Lioi uderzył głową, ale Jakub Szumski przeniósł piłkę nad porzeczką.

 

Zespół z Częstochowy przetrzymał początkowy szturm kielczan i trzy minuty później wyprowadził zabójczą kontrę. Fran Tudor dośrodkował w pole karne Korony, a Piotr Malinowski bez kłopotu pokonał Marka Kozioła. Po 120 sekundach akcja tych samych piłkarzy omal nie przyniosła drugiej bramki, ale tym razem strzał Malinowskiego obronił bramkarz Korony. Kielczanie starali się jak najszybciej odrobić straty i w 19. min. mógł tego dokonać Petteri Forsell. Fin uderzył z rzutu wolnego, ale Szumski i tym razem spisał się bez zarzutu.

 

Gospodarze dalej atakowali, ale ich akcjom brakowało wykończenia. W 32. min., po kolejnym rzucie wolnym wykonywanym przez Forsella, głową uderzył Themistoklis Tzimopoulos, ale bramkarz częstochowian pewnie złapał piłkę. W pozostałych sytuacjach defensywa gości nie pozwoliła piłkarzom Korony na dojście do pozycji strzeleckich.

 

Cztery minuty po wznowieniu gry zespół trenera Marka Papszuna przeprowadził szybką kontrę, po której Patryk Kun skierował piłkę do siatki. Na szczęście dla Korony pomocnik Rakowa znajdował się na spalonym. W 56. min., po kolejnej kontrze gości, piłka ponownie trafiła do siatki gospodarzy, ale dośrodkowujący piłkę w pole karne kielczan Malinowski też był na pozycji spalonej. Kilka minut później doskonałej sytuacji do wyrównania nie wykorzystał Michal Papadopulos. Jego strzał, oddany z kilku metrów, Szumski wybił na rzut rożny.

 

 

Kielczanie ambitnie atakowali do samego końca. W 81. min. w polu karnym gości upadł wprowadzony w drugiej połowie Jakub Górski, ale arbiter nie zareagował. Już w doliczonym czasie gry, po rzucie rożnym Forsella, Sebastian Musiolik wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Papadopulosa. W ostatniej akcji meczu fiński piłkarz uderzył precyzyjnie z rzutu wolnego, 40 metrów od bramki Szumskiego, ale częstochowski golkiper wybił piłkę na rzut rożny.

 

Raków odniósł trzecie kolejne zwycięstwo, które okupił siedmioma żółtymi kartkami, a ósmą otrzymał trener Papszun. Goście zapewnili sobie już utrzymanie, a kolejna porażka Korony stawia ten zespół w arcytrudnej sytuacji. 

 

Korona Kielce - Raków Częstochowa 0:1 (0:1)
Bramka: Malinowski 5

 

Korona Kielce: Marek Kozioł - Grzegorz Szymusik (83. Wiktor Długosz), Adnan Kovacevic, Themistoklis Tzimopoulos, Michael Gardawski - Andres Lioi (51. Dawid Lisowski), Milan Radin, Ognjen Gnjatic, Petteri Forsell, Jacek Kiełb (70. Jakub Górski) - Michal Papadopulos.

 

Raków Częstochowa: Jakub Szumski - Kamil Piątkowski, Kamil Kościelny, Tomas Petrasek - Fran Tudor (58. Daniel Bartl), Igor Sapała, Petr Schwarz, David Tijanic (77. Przemysław Oziębała), Patryk Kun - Piotr Malinowski (80. Jakub Bator), Sebastian Musiolik.

BS, Polsat Sport, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie