Kamil Wilczek potrzebuje ochrony? "Musi oglądać się za siebie"
W czwartek Kamil Wilczek wprawił w osłupienie piłkarską Danię i podpisał kontrakt z FC Kopenhaga. Tym samym 3-krotny reprezentant Polski rozwścieczył kibiców jego dawnego klubu - Broendby. Fani byłej ekipy są wściekli i rozpoczęli nienawistne ataki w internecie oraz palenie koszulek z jego nazwiskiem. Duński dziennikarz - Johnny Kokborg z kopenhaskiego dziennika „BT” w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", skomentował transfer Wilczka.
FC Kopenhaga i Broendby to dwaj zażarci i odwieczni rywale. W zasadzie za każdym razem derby Kopenhagi kończą się zamieszkami. Wiadomość o podpisaniu kontraktu z FC Kopenhaga wywołała burzę hejtu i niewybrednych komentarzy w mediach społecznościowych, a nawet pogróżki. Wilczek znalazł się też na czarnej liście największych zdrajców, którzy dokonali tzw. "zabronionego transferu" obok takich nazwisk jak Brian Laudrup i Petter Moeller.
Kokborg, który pracuje dla dziennika "BT" w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" stwierdził, że Wilczek nie może do końca czuć się bezpiecznie po powrocie do stolicy Danii. - Troszeczkę martwię się o Kamila, czy naprawdę rozumie, że nie może spokojnie chodzić ulicami. Poprzednio mieszkał w pobliżu stadionu Bröndby. Wczoraj powiedział, pół żartem, że nie będzie już tam mieszkał, ale nie wiem, czy naprawdę rozumie, co zrobił i że musi uważać, dokąd chodzi - zaznaczył Duńczyk.
ZOBACZ TAKŻE: Kibice wściekli na Kamila Wilczka! Płoną koszulki, trwa burza hejtu
Dziennikarz zasugerował także, że nowy klub polskiego napastnika być może powinien zastanowić się nad wynajęciem ochrony Wilczkowi. - Oczywiście w centrum Kopenhagi to nie będzie problem, ale w Broendby musi oglądać się za siebie. Może władze FC Kopenhagi powinny zorganizować mu jakąś ochronę – zastanawia się Kokborg.
Wilczek grał w Broendby w latach 2016-2020 i rozegrał w barwach tego klubu 163 mecze strzelając aż 92 gole i stał się jego legendą. Po zakończeniu kontraktu, którego klub nie przedłużył, piłkarz w styczniu przeszedł do tureckiego Goeztepe. Tam jednak w 14 meczach strzelił zaledwie jedna bramkę.
Wilczek podczas wywiadów w mediach poprosił kibiców Broendby o wyrozumiałość i ostudzenie emocji. - Proszę, spójrzcie na to moimi oczami z mojej perspektywy. Jestem zawodowym piłkarzem i bardzo chciałem wrócić do Kopenhagi do miasta, które dzięki wam pokochałem i w którym zarówno ja jak i moja rodzina dobrze się czujemy. Mam już 32 lata i chcę grać w europejskich pucharach. To moja ostatnia szansa. Broendby i fantastyczny czas w tym klubie i tak będą zawsze zajmować ważne miejsce w moim sercu - powiedział Polak.
Przejdź na Polsatsport.pl