Sebastian Walukiewicz: Jadę na kadrę nie tylko po naukę

Piłka nożna
Sebastian Walukiewicz: Jadę na kadrę nie tylko po naukę
Fot. Cyfrasport
Sebastian Walukiewicz ma sobą dobry sezon we włoskiej Serie A.

Sebastian Walukiewicz udanie zakończył sezon Serie A w barwach Cagliari, a w ubiegłym tygodniu odebrał telefon od selekcjonera Jerzego Brzęczka, który przekazał mu informację o powołaniu na wrześniowe mecze Ligi Narodów. - Chcę jechać na kadrę nie tylko po naukę - przyznał polski pomocnik.

Na początek gratulacje z okazji pierwszego powołania do reprezentacji Polski. W jakich okolicznościach do tego doszło?


Sebastian Walukiewicz: Dziękuję, to naprawdę bardzo miła sprawa. Kiedy trener Brzęczek do mnie zadzwonił, przebywałem akurat w Polsce po długim sezonie we Włoszech. Selekcjoner pogratulował mi udanych występów w Cagliari i zaprosił na zgrupowanie kadry we wrześniu. Bardzo mnie ucieszył ten telefon, bo od dziecka marzyłem o takiej chwili. To wspaniałe uczucie, kiedy takie marzenie się spełnia. Dostałem szansę i teraz postaram się ją wykorzystać.


Powołanie było zapewne efektem udanej końcówki rozgrywek i regularnych występów w klubie. Jak oceniłby pan swój debiutancki sezon w Cagliari?


Przed sezonem założyłem sobie, że chciałbym wyjść na boisko w przynajmniej 15 meczach. Udało mi się ten cel zrealizować, bo wystąpiłem w sumie w 14 spotkaniach Serie A i dwóch Coppa Italia. Bardzo się z tego cieszę, ale to nie przyszło samo. Ciężko na to pracowałem, dlatego myślę, że swoją postawą zasłużyłem na to, co się teraz dzieje wokół mnie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Zagraniczne powołania Jerzego Brzęczka na mecze z Holandią oraz Bośnią i Hercegowiną


Co było największym plusem dotychczasowej przygody z Serie A?


Na pewno współpraca z trenerem Walterem Zengą, który - jako były reprezentacyjny bramkarz - jest przecież specjalistą od gry w defensywie. Nie miał łatwego zadania, bo przyszedł do nas tuż przed wybuchem pandemii koronawirusa. Przez całą kwarantannę nie mieliśmy praktycznie styczności, ale pokazał swój fach po restarcie, kiedy mieliśmy do rozegrania cały maraton meczów. To on nauczył mnie grać w systemie na trzech środkowych obrońców i myślę, że dzięki temu odnotowałem spory progres. Nie spoczywam jednak na laurach i mimo wielu nowych doświadczeń wiem, że przede mną dużo ciężkiej pracy.


Klamrą spinającą cały sezon były mecze z mistrzem Włoch Juventusem Turyn. W tym styczniowym doczekał się pan debiutu w pierwszym składzie, a w lipcu zaliczył najlepszy występ w sezonie, radząc sobie z Cristiano Ronaldo. Jak bardzo się pan zmienił jako piłkarz pomiędzy tymi dwoma meczami?


Myślę, że przede wszystkim nabrałem doświadczenia. To pierwsze starcie na wielkim stadionie w Turynie, przy komplecie publiczności, przeciwko gwiazdom światowego formatu było dla mnie chrztem bojowym. Staraliśmy się, ale zakończyło się porażką 0:4, a pierwsze skrzypce grał Ronaldo, który ustrzelił hat-tricka. Dlatego bardzo się cieszę się, że w rewanżu udało się pokonać "Starą Damę" i to bez straty gola. Takie momenty zostają w pamięci na zawsze. Zacząłem także chodzić na jogę i uważam, że to też mi bardzo pomaga.


Rok temu nie brakowało głosów, że w Cagliari będzie pan rezerwowym. Tymczasem rok później trafia pan do kadry, czyli tak źle z tym wyborem chyba jednak nie było?


Uważam, że trafiłem bardzo dobrze. Jestem zadowolony ze swojego wyboru. Gdyby ktoś rok temu w Gorzowie Wlkp. - kiedy przygotowywałem się do wyjazdu - powiedział mi, że w swoim pierwszym sezonie zagram 16 meczów w jednej z najlepszych lig w Europie to wziąłbym to w ciemno. Cieszy też to, że nie były to "ogony". Występowałem w pełnym wymiarze czasowym, choć szczególnie w końcówce, gdzie graliśmy bardzo często było naprawdę strasznie intensywnie.


Serie A: Remis w "polskim" meczu


W Lidze Mistrzów nie ma już jednak żadnych włoskich drużyn. Naszpikowany gwiazdami Juventus, który w cuglach wygrał Serie A, niespodziewanie odpadł z Olympique Lyon. Czy uważa pan, że to świadczy o obniżeniu się poziomu ligi włoskiej?


Ciężko mi powiedzieć, bo przecież we Włoszech jestem dopiero rok. Takie pytanie można zadać komuś, kto gra tutaj 8-10 lat. Zresztą angielskich czy hiszpańskich ekip też już nie ma w tych rozgrywkach, a te dwie ligi uważane są za topowe. Myślę, że o powodzeniu poszczególnych drużyn w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy stanowi przygotowanie fizyczne. W obecnej piłce nożnej to jeden z ważniejszych elementów.


Kto jest pana faworytem w Champions League?


Bayern. Z dwóch względów. Po pierwsze monachijczycy wyglądają świetnie zarówno fizycznie, jak i piłkarsko. Grają zespołowo, a ich mecze ogląda się bardzo dobrze. Po drugie, w ich składzie jest Robert Lewandowski, a my powinniśmy wspierać naszych.


Lewandowskiego niedługo będzie miał pan okazję spotkać na zgrupowaniu kadry. Czy będzie pan go podpatrywał, a może najpierw wypytywał o reprezentacyjne szczegóły?


Na pewno pojadę tam się uczyć, ale nie tylko od Roberta. Będę się starał patrzeć na wszystkich, m.in. Kamila Glika czy Janka Bednarka. To jest duży plus takiego powołania, bo każdy z chłopaków gra w dużych klubach i będzie okazja poobserwować ich warsztaty pracy. Ale nie jadę tam tylko po naukę. Zamierzam udowodnić swoją wartość i powalczyć o wyjazd z kadrą na przełożone mistrzostwa Europy.


Czyli cele reprezentacyjne już znamy. A jakie plany jeśli chodzi o następny sezon Serie A?


Zagrać przynajmniej 20 spotkań, powalczyć z Cagliari o jak najwyższą lokatę, być może nawet o miejsce w pucharach. Skoro Leicester City w Anglii może albo Atalanta Bergamo we Włoszech, to dlaczego nie my?

 

Liga włoska to ulubiony ostatnio kierunek wyjazdu polskich piłkarzy. W ubiegłym sezonie było ich tam aż 15. W tym nie będzie co prawda w Serie A już "polskiego" SPAL, ale do beniaminka z Benevento dołączył Kamil Glik. Co sprawia, że Polacy są cenieni w Italii?


Myślę, że Włosi postrzegają nas jako ludzi pracowitych. Włoscy trenerzy to doceniają i dlatego lubią sięgać po Polaków. Uważam też, że to także pokłosie sukcesów kadry na Euro 2016. Wreszcie, jesteśmy w miarę tani. Nie trzeba rozbijać banku, aby pozyskać talent znad Wisły.

 

Menedżer Walukiewicza: Na transfer do Borussii było za wcześnie. W Cagliari jego pozycja stale rośnie


Jakie są różnice pomiędzy ekstraklasą a Serie A?


Może zaskoczy to, co teraz powiem, ale organizacyjnie np. Pogoń i Cagliari są na takim samym poziomie. W Polsce piłkarzom nie brakuje niczego, a i stadiony mamy ładniejsze. Jedyne w czym odbiegamy, to sprawy kadrowe. Po boiskach w Italii biega mnóstwo świetnych piłkarzy i ta jakość jest widoczna podczas gry.


Jak się panu mieszka we Włoszech?


Ogólnie Sardynia to fajne miejsce. Jest ciepło, są piękne plaże. W związku z tym czasem w sklepie słyszę turystów mówiących po polsku. Podoba mi się tu, ale nie wiem, czy chciałbym tu zostać na stałe. Wolałbym wrócić do kraju.


Ostatnio spędził pan w Polsce 12 dni. Za czym pan tęsknił będąc we Włoszech i jak wyglądał pana pobyt w domu?


Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Cagliari tęskniłem dosłownie za wszystkim. To było zupełnie nowe doświadczenie, a ja wcześniej nigdy nie wyjeżdżałem z kraju na dłużej niż dwa tygodnie. Z czasem było coraz lepiej, ale bardzo ucieszyła mnie perspektywa powrotu do Gorzowa Wlkp. i Szczecina. W moim rodzinnym mieście oczywiście spędziłem mnóstwo czasu z rodzicami i ośmioletnią siostrą. Potem pojechałem na cztery dni z dziewczyną nad Bałtyk. W Szczecinie pojechałem na stadion Pogoni, gdzie odżyły miłe wspomnienia. Nie omieszkałem też wpaść do mojej ulubionej restauracji.


Z jakim numerem chciałby pan występować w reprezentacji?


To zupełnie obojętne, przyjmę z godnością każdy numer. Wiem tylko, że moją pierwszą reprezentacyjną koszulkę podaruję w prezencie tacie.

PI, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie