20 lat Polsatu Sport. Robert Małolepszy: Niespodziewany telefon od prezesa

Inne
20 lat Polsatu Sport. Robert Małolepszy: Niespodziewany telefon od prezesa
fot. Polsat Sport

20 lat Polsatu Sport to historia wielkich transmisji z siatkówki, boksu, MMA i oczywiście piłki nożnej. Ale niemal od początku istnienia stacji była w niej również piłka w trochę innym kształcie – jajowatym. Tak wiem, to jest tekst do „Piłki Nożnej” i o niej też będzie.

Z Polsatem Sport współpracuję niemal od początku istnienia stacji. Moje dziennikarskie specjalizacje to przede wszystkim rugby, które uprawiałem, boks, siatkówka, skoki narciarskie, kolarstwo i wiele innych dyscyplin…. tylko nie piłka nożna. Przez ponad 20 lat pracy w zawodzie oczywiście napisałem wiele tekstów poświęconych futbolowi – najwięcej chyba o korupcji, co nie tak dawno przypomniał ze sceny Teatru Kwadrat, podczas prezentacji swej książki trener Andrzej Strejlau. On wtedy był szefem sędziów w PZPN, ja tropicielem nieprawidłowości.

Telefon od prezesa Solorza

Często z Panem Trenerem więc rozmawiałem, co pamięta do dziś. Do ówczesnego prezesa Michała Listkiewicza wydzwaniałem w czasach, gdy na trybunach palono flagi, krzesełka i co tam jeszcze się dało. To były naprawdę „romantyczne” czasy. Szeregowy dziennikarz, nieodżałowanego „Życia Warszawy”, dzwoni do prezesa najpotężniejszego związku sportowego w Polsce, mówi mu, że na trybunach wisi obraźliwy transparent, a on – nie dość, że od razu odbierał, to z miejsca interweniował i obiecywał poprawę.

 

Ale miało być o Polsacie Sport. Zanim o moim debiucie w stacji, to jeszcze o jednym bardzo ważnym telefonie, który kiedyś odebrałem. Było to przed mistrzostwami świata w piłce nożnej w Korei i Japonii w 2002 roku. Jak pewnie wszyscy pamiętają, mundial trafił – pierwszy raz w historii – do stacji komercyjnej czyli do Polsatu. W mediach było wiele głosów o „zakodowaniu” mistrzostw. Sporo wtedy o tym pisałem. I nagle pewnego dnia zadzwonił do mnie szef Polsatu Sport – Marian Kmita, z którym wiele razy na ten temat wówczas rozmawiałem.

 

- Panie Robercie, prezes Zygmunt Solorz chce z Panem rozmawiać – usłyszałem w słuchawce. Zdębiałem. – Chwilę później właściciel stacji powiedział mi, że podjął decyzję, że Polsat podzieli się mistrzostwami z TVP. „Życie Warszawy”, dzięki tej rozmowie, jako pierwsze potwierdziło, że kibice będą mieli wybór. Polsat Sport pokazał wszystkie mecze mundialu, TVP te z udziałem Polaków plus mecz otwarcia, półfinały i finał. Polsat Sport zdał swoją telewizyjną maturę – dodajmy zdał na szóstkę, czy raczej piątkę, bo szóstek jeszcze wtedy nie było w szkołach.

Historyczny mecz Gibraltaru

Mój telewizyjny debiut w Polsacie to już oczywiście rugby, ale o tym za chwilę. Bo na antenie stacji miałem też piłkarski debiut. Gdy jesienią 2018 ruszała Liga Narodów skomentowałem kilka meczów Dywizji D. Może nie były to wydarzenia najważniejsze dla polskich kibiców, ale chociażby dla fanów Gibraltaru historyczne.

 

Skomentowałem m.in. mecz Gibraltar – Macedonia Północna. Dlaczego był historyczny? Gibraltar rozegrał wtedy pierwsze spotkanie na własnym obiekcie – Victoria Stadium. Wcześniej musiał grać w Portugalii, bo ich jedyny obiekt nie spełniał norm UEFA i FIFA. Gibraltar przegrał 0:2.

 

Komentowałem też takie hity jak Kosowo - Wyspy Owcze (2:0), czy Macedonia – Armenia (2:0). Świetna szkoła dziennikarska i komentatorska. Znaleźć informacje o Brazylii, czy Niemczech to nie jest żaden problem, ale już o Wyspach Owczych, nawet w dzisiejszych, internetowych czasach, to wciąż spora sztuka. Jakoś się udało.

 

ZOBACZ TAKŻE: Marian Kmita - w polski sport zainwestowaliśmy 1,5 mld złotych

 

Na szczęście dla mnie i dla piłki chyba też – od tamtej pory już nie dostałem podobnego zadania, choć oczywiście, jak każdy dziennikarz w Polsacie Sport, jestem gotów na kolejne wyzwanie. Wróciłem do swoich głównych dyscyplin – siatkówki, boksu i ukochanego rugby, które w Polsacie Sport robię niemal tak długo, jak długo istnieje stacja. I teraz będzie już tylko o rugby.

Po raz pierwszy jajo na antenie Polsatu Sport znalazło się w 2001 roku. W kwietniu, dokładnie w sobotę 28.04, dwie kamery pojechały do Gdyni, na stary, nieistniejący już stadion Arki. Reprezentacja Polski podejmowała tam Łotwę i był to ostatni sprawdzian przed rozpoczęciem eliminacji do Pucharu Świata 2003.

Krzyki Karoliny Szostak

Produkcja, jak wiele w tamtym okresie, była bardzo oszczędna. Dwie kamery, jedna na dachu głównej trybuny, druga przy linii bocznej, spięte tzw. time kodem, by potem można było montować ujęcia z obu urządzeń. Przed meczem kilka wywiadów, podobnie po zakończeniu starcia i w drogę do Warszawy. Dzień później od rana w stacji czekał już montażysta, który zarejestrowany w Gdyni obraz, wspólnie z piszącym te słowa, zmieniał w godzinny program. Wszystkie akcje, plus wywiady. Na koniec do tego wszystkiego dokładany był komentarz na żywo.

 

Pamiętam doskonale, jak w trakcie montażu do „dziupli” weszła Karolina Szostak i gdy zobaczyła formację autową krzyknęła „a czemu oni sobie tak skaczą na plecy”?

 

Mecz Polacy wygrali 16:0. Trenerem kadry był Jerzy Jumas, a jej największą, autentyczną gwiazdą, powracający do Polski po latach gry w najlepszych europejskich klubach, zwycięzca rugbowej Ligi Mistrzów – Grzegorz Kacała.

 

Od tamtej pory Polsat Sport pokazał wszystkie finały trzeciej po mundialu i igrzyskach olimpijskich sportowej imprezy na Kuli Ziemskiej – czyli Pucharu Świata w Rugby. Od 12 lat stacja pokazuje wszystkie mecze reprezentacji Polski. Od dwóch sezonów na antenie regularnie gości Ekstraliga Rugby. Była też rugbowa Liga Mistrzów. Mam ten honor i przyjemność, komentować te wydarzenia – tak jak mecze siatkówki i bokserskie gale. No i czekam na kolejną piłkarską szansę.

 

Tekst ukazał się na łamach tygodnika "Piłka Nożna" i powstał w porozumienia z tą redakcją.

 

Robert Małolepszy/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie