Jan Błachowicz po powrocie do Polski: Wzruszyłem się, gdy zobaczyłem tylu kibiców

Sporty walki
Jan Błachowicz po powrocie do Polski: Wzruszyłem się, gdy zobaczyłem tylu kibiców
fot. PAP
"Wzruszyłem się, gdy zobaczyłem tylu kibiców"

- Przypuszczałem, że ktoś będzie, ale nie spodziewałem się, że aż tyle osób i że będą aż tak głośni. Wzruszyłem się - mówił świeżo upieczony mistrz świata wagi półciężkiej UFC Jan Błachowicz po przylocie do kraju.

Patrycja Zahorska: Jan Błachowicz, mistrz wagi półciężkiej UFC. Ogromny sukces, gratulujemy i pytamy jak to jest być najlepszą osobą na świecie?

 

Jan Błachowicz: Cudownie, polecam każdemu [śmiech]. Polecam walczyć o marzenia, spełniać się w tym.

 

A jakie to uczucie wylądować i być przywitanym przez tak wielką rzeszę fanów?

 

To też cudowne. Przypuszczałem, że ktoś będzie, ale nie spodziewałem się, że aż tyle osób i że będą aż tak głośni. Wzruszyłem się.

 

Czy emocje już opadły?

 

Teraz jest zmęczenie, bo od walki spałem dwie godziny. Myślę tylko o tym, żeby wziąć prysznic i odpocząć. To, co się wydarzyło, jeszcze do mnie nie dotarło.

 

Kiedy wracasz na trening i szykujesz się do kolejnego pojedynku?

 

Nie wiem, nie odpowiem na to pytanie. Zawsze odpoczywam około dwóch tygodni, potem będę pomagał innym kolegom. Wydaje mi się, że w tym roku nie zobaczymy się już w oktagonie.

 

Zobacz także: Jan Błachowicz wyzwał Jona Jonesa: Nie uciekaj, czekam na ciebie! (WIDEO)

 

Czy analizowałeś już ze swoimi trenerami walkę z Dominickiem Reyesem? Czy wszystko poszło tak, jak założyliście?

 

Najważniejszy jest wynik, jest idealny, tak jak wizualizowałem. Akcje, które szykowaliśmy, zadziałały. Rozpracowaliśmy go w teorii w 100%, w praktyce okazało się, że też, więc wszystko wyszło. Na spokojną analizę jeszcze przyjdzie czas.

 

Byliśmy pod wrażeniem obserwując ciosy i jeszcze mocniejsze middle-kicki. Na pewno twój rywal nie pozbędzie się szybko siniaków.

 

To taki sport, co zrobić. Ja lubię kopać lewą noga, zawsze to robię.

 

A czy mieliście okazję porozmawiać z Reyesem?

 

Nie, podziękowałem za walkę, on pogratulował i to wszystko. Ze złamanym nosem pewnie pojechał do szpitala.

 

Gratulował też Jon Jones, ale wyraża zainteresowanie powrotem i odbiorem tego, co zostawił.

 

On dużo mówi, ale nie wierzyłbym w to, co pisze, bo za dużo pisze. Zobaczymy co wymyśli. Jeżeli będzie kontrakt, jego internetowe akcje mnie nie interesują.

 

Zobacz także: Wzruszony Błachowicz po zdobyciu pasa UFC. "Wtedy wiedziałem, że będzie po nim"

 

Jak zareagowała twoja mama na tak olbrzymi sukces?

 

Od razu po walce pierwszy sms był od niej. Jeszcze nie dzwoniłem, na pewno będzie to pierwszy telefon, jak wyjdę z lotniska.

 

Pokazaliście całemu światu, że z Dorotą Jurkowską, twoją narzeczoną i menadżerką tworzycie wspaniały duet. Gratulujemy, czekamy na kolejne pojedynki. Naprawdę dopiero w przyszłym roku?

 

Nigdy nie mówi się nigdy i nie wiadomo, co się wydarzy, ale nie zakładam żebym w tym roku jeszcze walczył.

 

W tym roku planujecie powitać na świecie swojego syna, mam rację?

 

Tak i na tym będę się teraz skupiał. Teraz cała uwaga była zwrócona na mnie, więc pora, żebym się odwdzięczył i przygotował się na to wszystko.

 

Co trenerzy powiedzieli po zakończonym pojedynku?

 

Cieszyli się, gratulowali, że to zrobiliśmy, bo dokonaliśmy tego razem.

 

A czy dochodziły jakieś głosy z Warszawskiego Centrum Atletyki? Jak inni zareagowali na ten olbrzymi sukces?

 

To jest też ich sukces, bo dołożyli do tego ogromną cegiełkę i bardzo dziękuję im za to. Oglądali, gratulowali. Dziękuję za pomoc, przygotowania, nagroda jest.

 

A czy był problem z wniesieniem pasa na pokład samolotu?

 

Nie, raczej budził zainteresowanie.

 

Jak długo zamierzasz bronić pasa?

 

Na razie chcę odpocząć, nie myślę o walkach, obronach. Dziękuję za wsparcie i za doping.

 

Rozmowa w załączonym materiale wideo.

 

Patrycja Zahorska, agb, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie