Liga Europy: Mecz Legia Warszawa - Karabach Agdam zagrożony przez wojnę? "Azerowie będą dodatkowo zmobilizowani sytuacją w kraju"

Piłka nożna
Liga Europy: Mecz Legia Warszawa - Karabach Agdam zagrożony przez wojnę? "Azerowie będą dodatkowo zmobilizowani sytuacją w kraju"
Fot. Cyfrasport
Piłkarze Legii Warszawa podejmą u siebie azerski Karabach Agdam. Czy wobec konfliktu Azerbejdżanu i Armenii mecz się odbędzie?

W ostatnich dniach spór o Górski Karabach pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem gwałtownie przybrał na sile. Sytuacja rozwija się dynamicznie, co stawia pod znakiem zapytania czwartkowy mecz kwalifikacji Ligi Europy, w którym Legia Warszawa podejmie azerski Karabach Agdam. Czy wobec narastającego konfliktu Azerowie przyjadą do Warszawy oraz o co walczą zwaśnione kraje, także poprzez sport i dyplomację, zapytaliśmy Annę Marię Dyner - analityczkę Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Piotr Iwańczyk: Na 1 października zaplanowano w Warszawie mecz Legii Warszawa z Karabachem Agdam - drużyną z Azerbejdżanu, który jest w stanie konfliktu z Armenią. W ostatnich dniach spór obu państw o teren Górskiego Karabachu przybrał na sile. Czy w takich warunkach Karabach Agdam w ogóle przyjedzie do Polski?


Anna Maria Dyner: Obecna sytuacja związana z zaostrzeniem konfliktu o Górski Karabach rozwija się dynamicznie. W niedzielę i poniedziałek najpierw Armenia, a potem Azerbejdżan ogłosiły stan wojenny oraz częściową mobilizację. Mimo to na razie nic nie wskazuje, żeby azerbejdżańska drużyna miała nie przylecieć do Warszawy (choć tak może się stać, jeśli pomiędzy tymi państwami wybuchnie regularna wojna i np. przestrzeń powietrzna Azerbejdżanu zostanie zamknięta dla lotów cywilnych). Przeciwnie, Karabach Agdam może być podwójnie zmobilizowany licząc, że zwycięstwo podniesie morale narodu. 


Jak można określić to co się aktualnie dzieje w Górskim Karabachu? Mamy do czynienia z regularną wojną, czy może póki co to pokaz sił obu stron?


Obecnie mamy do czynienia z gwałtownym zaostrzeniem konfliktu pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem o Górski Karabach. Jak dotąd Azerbejdżan, mimo że od lat jest państwem o wiele od Armenii bogatszym i lepiej uzbrojonym, nie zdecydował się na zbrojne zajęcie tej prowincji. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze obszar ten jest silnie ufortyfikowany, a ukształtowanie terenu sprzyja broniącym go siłom armeńskim. Po drugie Armenia jest sojusznikiem Rosji i członkiem Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ). Jeśli zatem Azerbejdżan zdecydowałby się na atak na terytorium Armenii, oznaczałoby to włączenie do gry OUBZ, w tym jej najważniejszego państwa - czyli Rosji. A warto tu podkreślić, że traktat o OUBZ zawiera przepis o automatycznym zastosowaniu kolektywnej obrony, jeśli jeden (lub kilku) z członków tej organizacji zostanie zaatakowany. Działania Azerbejdżanu są jednak podyktowane presją społeczeństwa, które coraz mocniej domaga się definitywnego zakończenia konfliktu poprzez odbicie Karabachu.


Armeńczycy ogłosili pełną mobilizację, premier kraju wprost mówi o wypowiedzeniu przez Azerbejdżan wojny. Na podobny krok jakim jest wprowadzenie stanu wojennego zdecydował się w niedzielę Ilham Aljew - prezydent Azerbejdżanu. Możemy spodziewać się eskalacji tego konfliktu?


Działania Armenii i Azerbejdżanu można uznać za zmierzające do wojny. Jednak obie strony zdają sobie sprawę ze złożoności sytuacji międzynarodowej wokół regionu. Armenia liczy na wsparcie Rosji, z kolei Azerbejdżan dostał wsparcie od Turcji. Tym samym w konflikt mogą zostać zaangażowane państwa trzecie, które jednak nie mają interesu w prowadzeniu działań przeciw sobie - Rosja i Turcja współpracują m.in. w Syrii. W rosyjskich interesach nie leży też eskalowanie tego konfliktu i dlatego rosyjska dyplomacja aktywnie zaangażowała się w próbę rozwiązania sporu.


Jaka jest geneza sporu, który trwa już ponad 30 lat?


Spór o Górski Karabach korzeniami sięga co najmniej lat 80. XX w., kiedy, jeszcze w czasach ZSRR, pojawiły się tam napięcia etniczne. Obecnie jest to region zamieszkany przez Ormian i funkcjonuje jako tzw. para-państwo przy politycznym, wojskowym i gospodarczym wsparciu Armenii. Górski Karabach powstał w wyniku zajęcia przez armeńskie wojska – przy wsparciu Rosji – terytorium Autonomicznego Okręgu Górskiego Karabachu (AOKG) oraz siedmiu przyległych azerskich prowincji w trakcie wojny armeńsko-azerbejdżańskiej w latach 1988–1994. Od tamtego czasu regularnie dochodzi do potyczek zbrojnych między siłami Armenii i Azerbejdżanu stacjonującymi w pobliżu tzw. linii rozgraniczenia.

 

ZOBACZ TAKŻE: Azerska przeszkoda Legii i Belgowie na drodze Lecha


Pani kolega z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Arkadiusz Legieć w jednym z wywiadów opisał ten konflikt słowami: "Każdy, kto chciałby rozwiązać ten spór w sposób ostateczny, musiałby całkowicie pokonać przeciwnika. Żadne z tych państw nie dysponuje odpowiednimi siłami, żeby to osiągnąć." W takim razie po co obu stronom zaognienie konfliktu w trakcie pandemii koronawirusa i czasie ogólnej niepewności?


To prawda, że aby odbić Karabach Azerbejdżan musiałby całkowicie pokonać Armenię, co jest niemożliwe. Jednocześnie, jak już wspomniałam, rozwiązania konfliktu w drodze interwencji zbrojnej od władz państwa domagają się Azerbejdżanie. Warto też nałożyć kontekst ostatnich wielkich ćwiczeń wojskowych - azersko-tureckich z jednej i rosyjskich Kaukaz 2020 z udziałem Armenii z drugiej strony. Decyzja o zaostrzeniu jest też wynikiem długotrwałych procesów politycznych - głównie w Azerbejdżanie.


Wróćmy jednak do sportu, choć nadal będziemy zahaczać o dyplomację. Sport to jedno z ważniejszych narzędzi w budowaniu wizerunku Azerbejdżanu. W Baku odbył się niedawno finał Ligi Europy, Igrzyska Europejskie, regularnie ścigają się tam kierowcy Formuły 1. To chyba nie przypadek, że w stolicy kraju odbywa się tyle sportowych wydarzeń?


Sport jest ważnym narzędziem promocji dla władz Azerbejdżanu. Nie jest zatem przypadkiem, że tak wiele ważnej rangi wydarzeń odbywa się w stolicy tego państwa - Baku. Przy tej okazji Azerbejdżanie mogą się pochwalić rosnącym dobrobytem, który widać w przebudowywanej i unowocześnianej stolicy.


Nieprzypadkowa jest też nazwa najbliższego rywala Legii - Karabachu Agdam, którego siedziba znajduje się przecież w Baku i de facto nie ma nic wspólnego z Karabachem. Czy to też element soft-power w wykonaniu Aljewa?


Stosowanie nazwy klubu - Karabach Agdam - który od lat gra w Baku nie jest przypadkowe. Miasto Ağdam zostało zdobyte przez siły armeńskie w lipcu 1993 r. Pozostawienie nazwy pokazuje zatem, że klub wywodzi się z miasta w granicach spornego regionu. Ma też rodzić międzynarodowe skojarzenia Azerbejdżanu z Karabachem i podkreślać przynależność regionu do tego państwa.


Jak inne państwa wykorzystują sport w dyplomacji i budowaniu relacji ze światem?


Sport jest dla wielu państw bardzo ważnym elementem budowania marki i narzędziem promocji. Nie bez powodu wiele krajów zabiega o prawo do organizacji najważniejszych turniejów jak Igrzyska Olimpijskie czy mistrzostwa świata (bądź kontynentu) w najbardziej popularnych dyscyplinach. Nawet jeśli organizatorzy muszą dołożyć do takiego przedsięwzięcia liczą, że zwróci im się to w kolejnych latach np. za sprawą zwiększonego ruchu turystycznego. Sport jest też narzędziem dyplomacji rozumianej dwojako. Z jednej strony wielkim wydarzeniom mogą towarzyszyć rozmowy przywódców państw, które są zwaśnione. Czasem były do tego wykorzystywane choćby mecze piłki nożnej. Z drugiej strony państwa zabiegające o organizację dużej imprezy sportowej również prowadzą działania dyplomatyczne np. w ramach międzynarodowych federacji jak UEFA czy FIFA. Również decyzja o wspólnym organizowaniu jakiegoś turnieju wymaga podjęcia działań dyplomatycznych przez poszczególne państwa.

 

ZOBACZ TAKŻE: Mecz Legii ze Śląskiem przełożony


To teraz już tak czysto piłkarsko: kto wygra w czwartkowym spotkaniu, oczywiście jeśli dojdzie ono do skutku?


Dla mnie - wieloletniej kibicki wojskowych - odpowiedź na pytanie o to kto wygra nie może być inna niż Legia. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę z wielu wyzwań jakie stoją przed Legią. Wrócę tu do propagandowego znaczenia sportu dla władz Azerbejdżanu. Drużyna Karabachu, jeśli ostatecznie do Warszawy przyleci, będzie dodatkowo zmobilizowana sytuacją w kraju. Będzie jej podwójnie zależało na osiągnięciu sukcesu sportowego. Oznacza to, że dla Legii będzie to bardzo trudne spotkanie.


Anna Maria Dyner jest analityczką Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ds. Białorusi i polityki bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej w programie Bezpieczeństwo Międzynarodowe. Jej zainteresowania badawcze obejmują rosyjską polityką bezpieczeństwa, rolę Rosji na obszarze postsowieckim oraz politykę wewnętrzną i zagraniczną Białorusi.

Piotr Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie