Dominik Zadora: Myślę, że poradziłem sobie z demonami z przeszłości

Sporty walki
Dominik Zadora: Myślę, że poradziłem sobie z demonami z przeszłości
fot. Polsat Sport
Czy Dominik Zadora skutecznie zrewanżuje się Wojciechowi Wierzbickiemu na gali FEN 30?

Sympatycy sportów walki z niecierpliwością czekają na sobotnią galę FEN 30 we Wrocławiu. Walkę wieczoru Robert Bryczek - Virgiliu Frasineac poprzedzi pojedynek pomiędzy Dominkiem Zadorą a Wojciechem Wierzbickim. Obaj panowie skrzyżują rękawice o pas mistrzowski FEN w kategorii półśredniej w K-1. "Japoński Drwal" liczy na udany rewanż za porażkę poniesioną przed rokiem - Czy mocno siedzi przegrana w głowie? To się okaże. Myślę, że poradziłem sobie z demonami z przeszłości - przyznał Zadora.

Igor Marczak: Czy ta porażka sprzed roku siedzi w twojej głowie? Dokładnie przeanalizowałeś pierwszą walkę z Wojciechem Wierzbickim?

 

Dominik Zadora: Tak. Przeanalizowaliśmy tę walkę. Czy mocno siedzi w głowie? To się okaże podczas pojedynku. Myślę, że poradziłem sobie z demonami z przeszłości.

 

ZOBACZ TAKŻE: FEN 30. Robert Bryczek przed walką wieczoru: Nie czuję żadnej presji

 

Twój przeciwnik wtedy skrupulatnie eliminował twoją nogę i to tak naprawdę było kluczem do zwycięstwa. Wydaje się, że tym razem będzie musiał użyć innych technik, bo na te, które prezentował ostatnio - będziesz przygotowany.

 

Nie wydaję mi się, że to właśnie to było kluczem do zwycięstwa. Przegrałem tamtą walkę, ponieważ przerwałem sobie ścięgna w ręce – zarówno w bicepsie jak i ramieniu. Faktycznie kopał mnie w nogę, ale to nie był powód przerwania tego pojedynku. Obecnie przygotowaliśmy kilka taktyk na to starcie. Wszystko wyjdzie w praniu.

 

Tamten okres był dla ciebie bardzo smutny. Po pierwsze przegrałeś pojedynek, a po drugie kilka dni później zmarł twój trener. Czy to jakoś w głowie ci utkwiło? Czy to będzie jakaś specjalne starcie? Będziesz walczył u siebie w mieście.

 

To będzie specjalna walka, którą dedykuję świętej pamięci trenerowi, który będzie tam na mnie patrzył z góry. Nie był to dobry czas. Przegrałem pojedynek i pas. Na dodatek nabawiłem się kontuzji. Wszystko na raz się nawarstwiło. To nie tak miało się potoczyć. Kolejnego dnia natomiast zadzwonili do mnie z wiadomością, że w mieszkaniu trener leży martwy. Pojechałem na miejsce i faktycznie tak było. Co mogę więcej powiedzieć? To był trudny rok. Musiałem zmienić team oraz trenera. Na dodatek walczyłem z depresją. Teraz mam nadzieję, że wszystko się unormuje i będzie w porządku.

 

 

Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.

Igor Marczak, PN, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie