EBL: Wysoka wygrana PGE Spójni, emocje w Ostrowie, triumf Pszczółki i udana pogoń GTK

Koszykówka
EBL: Wysoka wygrana PGE Spójni, emocje w Ostrowie, triumf Pszczółki i udana pogoń GTK
fot. PAP
EBL: Wysoka wygrana PGE Spójni, emocje w Ostrowie i triumf Pszczółki.

Wiele się działo w Energa Basket Lidze w niedzielne popołudnie. PGE Spójnia przełamała się i wygrała swój drugi mecz w tym sezonie Energa Basket Ligi, pokonując MKS Dąbrowa Górnicza 82:67, Arged BMSlam Stal wygrała z WKS Śląskiem Wrocław 76:72, z kolei Pszczółka Start pokonała na wyjeździe Trefl Sopot 76:70. GTK Gliwice pokonało zaś Polpharmę Starogard Gdański 91:77.

Przełamanie PGE Spójni!

Dąbrowianie lepiej rozpoczęli to spotkanie - dość szybko zdobywali małą przewagę dzięki akcjom Sachy Killeya-Jonesa oraz Lee Moore’a. Sytuację starał się zmieniać bardzo aktywny Ricky Tarrant. W pewnym momencie PGE Spójnia zanotowała serię 9:0 i po akcji Mateusza Kostrzewskiego było już 21:12. Drugą kwartę stargardzianie rozpoczęli od… kolejnej serii - tym razem 10:1 - i po rzutach wolnych Filipa Matczaka prowadzili aż 31:13. Dopiero później za odrabianie strat wzięli się Moore i Killeya-Jones. Całkiem nieźle radził sobie też Ivan Karacić, ale to ciągle było za mało na rywali. Raymond Cowels oraz Baylee Steele ustawili wynik spotkania po pierwszej połowie na 43:28.

 

Na początku trzeciej kwarty obie drużyny miały małe problemy w ofensywie, ale to oznaczało jednocześnie, że PGE Spójnia zachowywała swoją przewagę. Mecz był wyrównany, a o lepszą sytuację swojej drużyny walczyli Killeya-Jones i Mazurczak. Kolejne akcje Tarranta oznaczały jednak, że po 30 minutach było 57:41. Cowels i Matczak w ostatniej kwarcie sprawiali, że gospodarze ciągle utrzymywali bezpieczną przewagę. Elijah Wilson rzucał trójki, ale różnica była już zbyt duża. Zespół trenera Jacka Winnickiego już do końca kontrolował wydarzenia na parkiecie i zwyciężył ostatecznie 82:67.

 

Po 18 punktów dla gospodarzy zdobyli Ricky Tarrant i Raymond Cowels. W ekipie gości po 19 punktów zdobyli Sacha Killeya-Jones oraz Elijah Wilson.

 

PGE Spójnia Stargard - MKS Dąbrowa Górnicza 82:67 (21:12, 22:16, 14:13, 25:26)

 

Zobacz także: EBL: W Anwilu Włocławek rozczarowanie. Trener Dejan Mihevc stracił pracę

Emocje w Ostrowie

Na początku spotkania po akcjach Aleksandra Dziewy to WKS Śląsk potrafił zdobywać przewagę. Gospodarze ciągle byli jednak bardzo blisko, a po trafieniu Shawna Kinga wychodzili na minimalne prowadzenie. Później uaktywnił się także Chris Smith - to dzięki jego akcji 2+1 po 10 minutach było 18:14. Wrocławianie dzięki Dziewie na początku drugiej kwarty znowu byli minimalnie lepsi, ale Arged BMSlam Stal zanotowała serię 10:0 i po dwóch trójkach Jakuba Garbacza zaczęła przejmować inicjatywę. Nevels i Jovanović starali się nawiązać rywalizację, ale rzut z dystansu Taureana Greena oznaczał już 13 punktów przewagi ekipy trenera Olivera Vidina. Część strat zmniejszali jeszcze Dziewa oraz Musiał, ale po pierwszej połowie to ostrowianie wygrywali 41:34.

 

W trzeciej kwarcie gospodarze dość szybko uciekali nawet na 19 punktów - było to możliwe dzięki akcjom 2+1 Shawna Kinga oraz trójce Taureana Greena. WKS Śląsk starał się odpowiadać małymi seriami punktowymi, a bardzo aktywni byli Strahinja Jovanović oraz Garrett Nevels. Po 30 minutach jednak to zespół trenera Łukasz Majewskiego ciągle był lepszy - 64:52. W kolejnej części meczu trójki Jakuba Garbacza ponownie dawały sporo spokoju gospodarzom. Dopiero w końcówce wrocławianie zaskoczyli rywali - cztery trójki z rzędu Elijaha Stewarta zbliżyły ich na zaledwie dwa punkty, a to oznaczało spore emocje! W ostatnich sekundach Sobin i Smith trafili jednak kluczowe rzuty wolne i to ostrowianie cieszyli się ze zwycięstwa 76:72.

 

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Jakub Garbacz z 21 punktami i 4 zbiórkami. Aleksander Dziewa zdobył dla gości 23 punkty i 8 zbiórek.

 

Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp. - Śląsk Wrocław 76:72 (18:14, 23:20, 23:18, 12:20)

 

Zobacz także: EBL: HydroTruck Radom uległ Pszczółce Startowi Lublin. Piąta wygrana gości

Pszczółka Start wygrała w Sopocie

Początek spotkania był bardzo wyrównany - w Treflu można było w pierwszych minutach wyróżnić Karola Gruszeckiego, natomiast w przeciwnej ekipie nieźle prezentował się Kamil Łączyński. Sopocianie potrafili uciec na pięć punktów, ale Start bardzo szybko niwelował straty, w czym pomagał Lester Medford. Ostatecznie jednak T.J. Haws oraz Paweł Leończyk ustawili wynik po 10 minutach na 17:12. W drugiej kwarcie ekipa trenera Davida Dedka błyskawicznie doprowadzała do wyrównania, ale obie drużyny miały małe problemy w ataku. Trójki Karola Gruszeckiego i Michała Kolendy po chwili dały jednak aż 11 punktów przewagi gospodarzom. Rzut z dystansu dołożył również Witalij Kowalenko, a po pierwszej połowie było 38:27.

 

Trzecią kwartę Pszczółka Start rozpoczęła od serii 8:0 i po wsadzie Sherrona Dorsey-Walkera znacznie zbliżyła się do rywali. Dodatkowo nieźle radził sobie Josh Sharma. Mimo tego, Trefl potrafił utrzymać niską przewagę. Później aktywny był też jednak Damian Jeszke, a goście wychodzili na prowadzenie! Mecz był bardzo zacięty - trójka Dariousa Morena ustawiła wynik po 30 minutach na 52:51. Ostatnią część meczu ekipa trenera Marcina Stefańskiego rozpoczęła od serii 8:0. Reagował na to Dorsey-Walker, ale Pszczółka Start nie potrafiła doprowadzić chociażby do remisu. Dopiero później, dzięki Romanowi Szymańskiemu, goście zbliżyli się na punkt. Po chwili trójka Łączyńskiego dała przewagę lublinianom! W końcówce ważny rzut trafił także Dorsey-Walker, a dodatkowo lublinianie byli skuteczni na linii rzutów wolnych. Ostatecznie wygrali 76:70.

 

Najlepszym graczem zespołu z Lublina był Sherron Dorsey-Walker z 15 punktami i 4 asystami. 20 punktów i 4 zbiórki dla Trefla zdobył Karol Gruszecki.

 

Trefl Sopot - Pszczółka Start Lublin 70:76 (17:12, 21:15, 14:24, 18:25)

Udana pogoń GTK, zwycięstwo nad Polpharmą

GTK świetnie weszło w ten mecz - po trafieniach Jordona Varnado i Daniela Gołębiowskiego prowadziło już 9:2. Później jednak coraz lepiej prezentował się Peter Olisemeka, a trójki Grzegorza Surmacza i Stevena Haneya dały przewagę przyjezdnym! Dzięki rzutom wolnym Sebastiana Waldy po 10 minutach to Polpharma prowadziła 24:21. Drugą kwartę starogardzianie rozpoczęli od serii 7:0 i po rzucie z dystansu Jamesa Washingtona mieli już 10 punktów przewagi. Rhett oraz Varnado starali się wykorzystywać swoją przewagę fizyczną, ale to zespół trenera Marka Łukomskiego ciągle utrzymywał prowadzenie. Po pierwszej połowie goście wygrywali 45:36.

 

Od początku trzecia kwarta była bardzo wyrównana, ale jednocześnie oznaczało to, że Polpharma zachowywała swoją przewagę. Ciągle swoje robił James Washington, a do tego skuteczność pokazywał Trevon Allen. Nawet mała seria 8:0 nie wystarczała GTK, aby doprowadzić do wyrównania. Dopiero późniejsza trójka Terry’ego Hendersona oznaczała remis! Trafienie Allena ustawiło wynik po 30 minutach na 62:61 dla gości. Rhett i Varnado dawali prowadzenie zespołowi trenera Matthiasa Zollnera już w czwartej kwarcie. Mecz był niesamowicie zacięty, ale tylko do pewnego momentu. Gliwiczanie zanotowali serię 9:0 i po wsadzie Rhetta mieli już siedem punktów przewagi. Polpharma walczyła do samego końca, ale w końcówce nie wytrzymała tempa rywali. Ostatecznie GTK zwyciężyło 91:77.

 

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Jordon Varnado z 30 punktami, 6 zbiórkami i 2 blokami. Trevon Allen rzucił 22 punkty dla gości.

 

GTK Gliwice - Polpharma Starogard Gd. 91:77 (21:24, 15:21, 25:17, 30:15).

agb, plk.pl
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie