Jacek Magiera: Rozwaliliśmy Legię z meczu z Realem

Piłka nożna
Jacek Magiera: Rozwaliliśmy Legię z meczu z Realem
fot. PAP
W składzie Legii Warszawa, która zremisowała 3:3 z Realem Madryt występował Miroslav Radović. Na zdjęciu w starciu z Karimem Benzemą.

To jest przykre i mówmy o tym wprost. Budując coś na dobrym poziomie, szybko to burzymy. Tamtą Legię również rozwaliliśmy. Rok później, kiedy już zostałem zwolniony, komentowałem mecz Realu z Tottenhamem w Londynie. W składzie Realu nie było tylko jednego piłkarza, który grał z Legią kilkanaście miesięcy wcześniej. W Legii zabrakło aż dziewięciu ze starcia z 2 listopada 2016 roku – tak Jacek Magiera, ówczesny trener drużyny z Łazienkowskiej, wraca do chwil sprzed dokładnie czterech lat.

Przemysław Iwańczyk: Dokładnie cztery lata temu Legia grała z Realem Madryt w Lidze Mistrzów. Na stadionie przy Łazienkowskiej nie było wówczas kibiców, choć nie w konsekwencji pandemii, a zakazu nałożonego przez UEFA. Spotkanie to przeszło do historii, bo niespodziewanie zakończyło się remisem 3:3.


Jacek Magiera: Zgodzę się z tym, że mecz przeszedł do historii. Mistrz Polski mierzył się z drużyną uznawaną za najlepszą na świecie. Świadczy o tym rekordowa liczba wygranych europejskich pucharów Realu, nie mówiąc już o krajowych trofeach. Dodatkowym smaczkiem tej rywalizacji były rozgrywki, w jakich oba zespoły się spotkały. To była Liga Mistrzów, na którą polski zespół czekał wtedy dwadzieścia lat. Mecz okrzyknięto wydarzeniem w całej Polsce, do dziś żałuję, że nie mogli wtedy wejść kibice. Zapamiętam go na długo, bo raz że bardzo dobrze graliśmy, a dwa zdobyliśmy bardzo cenny punkt, który okazał się przepustką do wiosennej potyczki z Ajaksem Amsterdam w Lidze Europy. Pamiętajmy, że obok Realu mieliśmy w grupie za rywali także Borussię Dortmund i Sporting Lizbona. To był piękny czas.


Pamiętam konferencję po wcześniejszym meczu w Lizbonie. Mówiłem: uczmy się Ligi Mistrzów. Najpierw strzelmy bramkę, później wywalczmy punkt, a na końcu wreszcie wygrajmy. Wszystko to krok po kroku zrealizowaliśmy. Najpierw w Madrycie w pierwszym starciu z Realem Miroslav Radović zdobył z karnego pierwszego gola dla nas w tych rozgrywkach. Później w Warszawie we wspominanym teraz meczu z Realem, a na koniec wygrywając u siebie ze Sportingiem 1:0.


Przed spotkaniem z Realem trener Jacek Magiera w przedmeczowym wywiadzie mówił: pora wreszcie zdobyć jakiś punkt. Wielu uznało to za niezły żart, a już na początku meczu Gareth Bale pięknym strzałem dał Realowi prowadzenie.


Po golu Bale’a w 35 minucie Karim Benzema zdobył kolejną bramkę i od tego momentu Legia zaczęła bardzo dobrze grać w piłkę. Konsekwencją tego było trafienie kontaktowe jeszcze przed przerwą otworzył nam oczy i uszy. Byliśmy pewni, że możemy osiągnąć korzystny wynik. Doskonale pamiętam przerwę, podczas której nakłanialiśmy naszych zawodników, by zagrali jeszcze odważniej, wykorzystując boczne sektory. By unikali zagrań do tyłu, starali się iść w ofensywę, mijając trzech, czterech, a nawet pięciu zawodników Realu. I stało się tak, jak oczekiwaliśmy Gol Radovicia, a później po świetnej akcji całego zespołu Thibault Moulin wyprowadził nas na 3:2. Oglądając to później wielokrotnie w telewizji słychać było na całym stadionie głos komentatora. Zabrakło niewiele, zaraz po meczu byłem trochę zły, że nie dowieźliśmy tego prowadzenia, bo Mateo Kovacić dał Realowi wyrównanie, ale co zrobić… Cieszyliśmy się z tego punktu, a teraz tym bardziej go doeceniamy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Vuković odczuł brak zaufania ze strony Mioduskiego


To nie był Real, który ma jakiekolwiek kłopoty. To była drużyna, która wygrała Ligę Mistrzów, potwierdzając swoje panowanie w dwóch kolejnych sezonach. Z Bale’em Cristiano Ronaldo, Alvaro Moratą czy Toni Kroosem.


Real wyszedł wtedy w najsilniejszym składzie z czterema ofensywnymi piłkarzami. To kazało przewidywać, że będą grać mocno do przodu, co z kolei powodowało, że każde zagranie za ich linię pomocy dawało nam szansę na zdobycie miejsca i gola. To wymagało odwagi, wprowadzania piłki, dryblingów. Pamiętajmy, że mieli także wspaniałych obrońców – Daniego Carvajala, Raphaela Varane’a, Nacho, Fabio Coentrao. Na ławce siedział wtedy Isco. Chcieli wygrać, na co wskazywał skład, ale się przeliczyli. Myśmy dokonali dobrych zmian. Michał Kucharczyk czy Aleksandar Prijović, wchodząc z ławki za Radovicia, zagrał do Moulina w akcji bramkowej. Zapamiętam z tego meczu także to, że mieliśmy 87-proc. skuteczność podań. Wykonaliśmy ich aż 520. Patrząc na to, z kim graliśmy, to naprawdę świetny wynik.


To był najważniejszy mecz w Pańskiej w karierze?


Trudno powiedzieć, na pewno był to ważny mecz. Dodajmy, że w bardzo intensywnym czasie. Obejmowałem Legię, która była na 14.iejscu w tabeli z 12-punktową stratą do lidera. Wiedzieliśmy, że mamy ciężkich przeciwników w pucharach, a pierwsze spotkanie jeszcze pod wodzą Besnika Hasiego Legia przegrała z Borussią Dortmund na własnym boisku aż 0:6. Nikt nie dawał nam szans, że ugramy cokolwiek w takiej stawce, my zaś byliśmy przekonani, że to jest możliwe przy pozytywnym nastawieniu do tego zadania. Liga Mistrzów miała nam dać naukę, ale miała również bawić, dawać pewność siebie, budować szybkość podejmowanych decyzji. Naszym nadrzędnym celem było zdobycie mistrzostwa Polski, bo tylko to pozwalało nam w kolejnej edycji pucharów grać o Ligę Mistrzów. Mam przed sobą notatki. Cztery dni po meczu z Realem graliśmy z Cracovią. Na konferencji, ale też i w szatni mówiłem piłkarzom, że to spotkanie jest najważniejsze w mojej kadencji. Właśnie wtedy, w atmosferze euforii po Realu, gdzie wszyscy nosili nas na rękach. I nie blefowałem, po prostu mieliśmy do odrobienia w lidze jeszcze dziesięć punktów. Wygraliśmy 2:0 po dobrym spotkaniu. Historia ta pokazuje, że bardzo ważnych dla nas spotkań było naprawdę wiele. W ten sam sposób mogę powiedzieć o starciu ze Sportingiem u siebie, gdzie tylko zwycięstwo pozwalało nam myśleć o pucharach na wiosnę. Pamiętajmy w tym wszystkim, że Legia zagrała w tamtym sezonie ze zwycięzcą Ligi Mistrzów, z którym zremisowała 3:3 oraz finalistą Ligi Europy [Ajax przegrał z Manchesterem United – red.], z którym zdobyła remis 0:0 i nieznacznie przegrała na wyjeździe.

 

ZOBACZ TAKŻE: Aleksandar Vuković nie spodziewał się zwolnienia w tym momencie


Że Pan wspomina tamten czas w tak drobnych szczegółach, jest zrozumiałe. Że kibice Legii go tak dobrze pamiętają, również. Ale jeśli cała Polska wraca do tych wydarzeń, to tym bardzie potwierdza, jak bardzo brakuje nam sukcesów w klubowej piłce. W jakim deficycie jakichkolwiek dobrych występów polskich drużyn żyjemy.


To jest przykre i mówmy o tym wprost. Niestety, budując coś na dobrym poziomie, szybko to burzymy. Tamtą Legię również rozwaliliśmy. Rok później, kiedy już zostałem zwolniony, komentowałem mecz Realu z Tottenhamem w Londynie. W składzie Realu nie było tylko jednego piłkarza, który grał z Legią kilkanaście miesięcy wcześniej. W Legii zabrakło aż dziewięciu z tamtego starcia z 2 listopada 2016 roku. To pokazuje, na jakim etapie jesteśmy, jeśli idzie o budowanie. Nie umiemy utrzymać składu, wzmocnić, sprzedajemy kogo się da, a później brakuje czasu. Gwarantem jakiegokolwiek sukcesu jest jakość piłkarzy, których trener ma do dyspozycji.


Rozmawiałem na ostatnim zgrupowaniu kadry do lat 19 z moim podopiecznym Filipem Marchwińskim z Lecha Poznań. O tym, jak poznaniacy czują się w tej europejskiej przygodzie. Powiedział mi, że dopiero teraz, grając z Benfiką Lizbona czy później Rangersami, zrozumiał, co do niego mówiłem, kiedy obrazowałem różnice między krajowym futbolem a europejskim.


Nasze doświadczenia z Legią w Lidze Mistrzów przenieśliśmy później na naszą ligę. I były efekty, kiedy zwyciężaliśmy 5:1, 5:0, 6:0. Dominowaliśmy w większości meczów, odrobiliśmy straty z początku sezonu. Dlatego szkoda, że ograniczamy się tylko do wspominek tego, co było cztery lata temu, a nie kontynuujemy tej pracy.


A jak ocenia Pan obecnego Lecha, który próbuje wojować w Lidze Europy?


Kibicuję Lechowi, chciałbym, żeby zdobywali punkty. Jestem pewien, że po meczu z Benfiką przyjdą trudniejsze wyzwania, bo po dobrym początku, odważnej grze, niestabilności czasów, w jakiej żyjemy, nie jest prosto utrzymać formę. Czy Lech dobrze buduje zespół? Zobaczymy za jakiś czas, jak będą się rozwijać młodzi, czy wszyscy zostaną. Mnie cieszy, że w pucharowej potyczce wyszli w linii środkowej sami Polacy i to ci, z którymi spotkałem się w kadrze – Michał Skóraś, Tymoteusz Puchacz, Jakub Moder, Filip Marchwiński. Wchodzą w dużą piłkę, grają bez kompleksów, Lech dobrze pracuje z młodymi.

 

Oglądaj na żywo największe europejskie gwiazdy piłki nożnej i ekscytujące zmagania najlepszych europejskich drużyn – fazy pucharowe Ligi Mistrzów UEFA i Ligi Europy UEFA 2020/2021 na kanałach Polsat Sport Premium 1 i Polsat Sport Premium 2, w Cyfrowym Polsacie, Plusie i IPLI. Prestiżowe rozgrywki dostępne są w telewizji, na komputerach, smartfonach i tabletach.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie