Romański w Energa Basket Lidze: Wejście Skiby

Koszykówka
Romański w Energa Basket Lidze: Wejście Skiby
Fot. Cyfrasport
Robert Skibniewski (z prawej) jako zawodnik bywał niepokorny. Jak sprawdzi się jako trener? 37-letni szkoleniowiec do zawodu przygotowywał się solidnie. Współpracował z wieloma indywidualnościami w tym fachu. Z kogo będzie czerapał: Andreja Urlepa, Saso Filipovskiego czy Mike’a Taylora?

Robert Skibniewski jako pierwszy trener w Energa Basket Lidze nie zaskakuje ani trochę, choć może być niespodzianką, że stało się to tak szybko – pisze po 11. kolejce Energa Basket Ligi w sezonie 2020/2021 Adam Romański, komentator Polsatu Sport. Oto przegląd najważniejszych wydarzeń poprzedniego tygodnia w EBL.

NAJWAŻNIEJSZA INFORMACJA TYGODNIA: Robert Skibniewski trenerem Polpharmy

 

W poniedziałek spadła siekiera na głowę trenerów Polpharmy Marka Łukomskiego i asystenta Rafała Franka, a we wtorek było już oficjalne potwierdzenie. Nowym trenerem Polpharmy Starogard Gdański będzie Robert Skibniewski. Były wieloletni reprezentant Polski, rozgrywający czołowych klubów, chyba właśnie w Starogardzie Gdańskim odniósł swój największy indywidualny triumf. W lutym 2011 roku w hali w Gdyni Polpharma w półfinale Pucharu Polski ograła wielki Asseco Prokom, a dzień później pokonała Anwil Włocławek i zdobyła to trofeum.

 

MVP tych rozgrywek został właśnie Robert Skibniewski i nie był to żaden gest wobec polskiego zawodnika kosztem zagranicznych koszykarzy. Był wtedy najlepszy. Pamiętam, jak spotkałem go w kuluarach z trofeami, bodaj w drodze na konferencję prasową. Emanował wówczas dumą i zasłużonym zadowoleniem.

 

Czy teraz te uczucia powrócą w Starogardzie? Polpharma ma bilans 1-9 i walczy o utrzymanie. Na dodatek ma teraz przed sobą niezwykle ciężkie zadanie. Najpierw zagra w Bydgoszczy, gdzie rywalem będzie rozpędzona ostatnio Enea Astoria, potem podejmuje Zastal Enea BC Zielona Góra, w następnie zagra mecz o wszystko, z dotychczasowym pracodawcą Skibniewskiego – MKS Dąbrowa Górnicza. Czy na tych meczach można zbudować dobrą serię? Można! Ale można też się mocno zakopać w mule.

 

Wierzę bardzo w koszykarską wiedzę 37-letniego Roberta Skibniewskiego. On do zawodu trenera przygotowywał się konsekwentnie od kilku lat. Jestem bardzo ciekawy, jaką z dróg wybierze jako szkoleniowiec, bo grając obserwował z bliska koncepcje tak różne jak te Andreja Urlepa, Saso Filipovskiego czy Mike’a Taylora. Jak będzie współpracował z zespołem złożonym z młodych i niedoświadczonych zawodników zagranicznych, jakich ma w Starogardzie, z których większość dopiero będzie zapoznawała się z rzeczami, do których on od lat jest przyzwyczajony. Po pierwszych meczach się o tym przekonamy, ale jasno muszę zaznaczyć, że mnie praca Skibniewskiego w roli pierwszego trenera w ogóle nie dziwi. Mam nadzieję tylko, że wyniki nie spowodują, że ktoś pomyśli „może jednak za wcześnie?”. To często jest kwestia nieprzewidywalna, a o łatkę nietrudno.

 

Wyzwaniem dla Skibniewskiego będą także emocje i budowanie relacji. Nie zawsze wokół niego w karierze koszykarskiej było spokojnie, choć trudno przekładać zachowania zawodnicze na charakter trenera. Często właśnie pewna buńczuczność jest oznaką własnego zdania i samodzielnego myślenia, co kluczowe przy pracy trenera. Co do relacji międzyludzkich, zwłaszcza w Starogardzie dotyczy to także nie tylko spraw wewnątrz drużyny, ale także wokół niej, wokół klubu, w szerokim środowisku koszykarskim i nie tylko.

 

ZOBACZ TAKŻE: Najlepsze akcje, MVP i drużyna 10. tygodnia wybrane (WIDEO)

 

Sam Robert pamięta momenty chwały, kiedy w ciągu kilkunastu miesięcy w latach 2010-2011 Polpharma zdobyła brązowy medal w lidze, wspomniany Puchar Polski i w końcu Superpuchar. Ale w kilkunastoletniej historii tego zespołu w ekstraklasie więcej było upadków i ciężkich chwil. Niejeden uznany trener tam sobie połamał zęby i niejeden ze zdziwieniem oglądał się za plecy. Boisko będzie ważne, ale ciekaw jestem, jak sobie poradzi „Skiba” poza nim. Szkołę przeszedł dobrą. Był jako zawodnik/trener u boku Radosława Hyżego w Śląsku jeszcze w pierwszej lidze, teraz testował się obok włoskiego trenera w Dąbrowie, a nauki pobierał także od mistrza budowania atmosfery i relacji Mike’a Taylora w kadrze.

 

Piszę o Skibniewskim, ale nie można w tym wątku nie poruszyć tematu sensowności samej zmiany. Marek Łukomski wygrał tylko jeden mecz z 10, ale już przed sezonem było wiadomo, że Polpharma nie będzie miała łatwo. U siebie grała tylko trzy z tych meczów i to z zespołami znacznie lepszymi, z Ostrowa, Warszawy i Szczecina. Wszystkie te mecze były toczone w walce o zwycięstwo. Podobnie jak kilka wyjazdów, w tym ostatnie do Gdyni i Torunia, przegrane niewysoko z mocnymi przeciwnikami.

 

Prezes klubu Jarosław Drewa to były koszykarz, więc świetnie ocenia sytuacje boiskowe. W wywiadzie w Sportowych Faktach podkreślał, że nie spodobała mu się gra zespołu w obronie. To fakt, że Polpharma nie broni najlepiej, ale postawienie przy niskim budżecie na zawodników zdolnych do gry w ataku było u Łukomskiego zabiegiem celowym i moim zdaniem uprawnionym. Co więcej, mam wrażenie, że z tego zestawu się dobrej obrony nie wyciśnie, choćby ugniatać tygodniami. Tacy to zawodnicy. Dziwi więc trochę, że oczywistość staje się zarzutem. Ale prezes klubu ma do ich stawiania pełne prawo. Zobaczymy, jak będzie wyglądać Polpharma Skibniewskiego. Na pewno będzie ciekawie.

 

POSTAĆ TYGODNIA: Maciej Raczyński, PGE Spójnia Stargard

 

To oczywiście nowy trener Spójni, dawny asystent, który przejął drużynę po zwolnionym Jacku Winnickim. 36-letni były gracz wysyła – w wypowiedziach oficjalnych i w tym, co słychać w kuluarach – sygnały, że nie za bardzo czuje się jeszcze gotowy do prowadzenia na stałe drużyny kalibru PGE Spójni Stargard. Trochę jest w tym przeciwieństwem Roberta Skibniewskiego, ale nie ośmielę się Raczyńskiego za to krytykować. Może rzeczywiście tak jest i za chwilę wróci na pozycję asystenta, a zespół poprowadzi kto inny, na przykład Marek Łukomski, który jako osoba związana z lokalnym środowiskiem (jest ze Szczecina, w Spójni kiedyś grał) pasuje bardzo dobrze do aspiracji i celów stargardzian. Byłoby to wręcz naturalne.

 

Trzeba jednak powiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze, badając sylwetkę Macieja Raczyńskiego odkryłem, że jako zawodnik grał on w ekstraklasie (PLK) aż 11 sezonów. Na ogół w epizodach, najlepszy był w fatalnej Noteci Inowrocław, często był zawodnikiem z pogranicza rotacji, ale jednak to było aż 11 lat i pewnie ze 20 trenerów w tym czasie. To spory bagaż doświadczeń. A po drugie, może właśnie taki trener, nieinwazyjny, pozytywny w tym momencie pomoże najbardziej Spójni, nawet wbrew wszelkiemu sztampowemu myśleniu. Było to widać w jego pierwszym meczu, wygranym z HydroTruckiem Radom, bardzo słabym HydroTruckiem, gdzie czasami po prostu trzeba było zespołowi pozwolić spokojnie realizować ustalone wcześniej rzeczy. Spójnia wygrała 84:71 i przecież o nic więcej w tym momencie sezonu stargardzianom nie chodzi. Z ciekawością będę się przyglądał, co dalej będzie w Stargardzie.

 

MOMENT KOLEJKI: Sześć punktów w mniej niż dwie sekundy

 

Bardziej Śląsk Wrocław zawalił czy HydroTruck Radom coś wywalczył? Chyba raczej to pierwsze. Mowa o sekwencji zdarzeń w ostatnich dwóch sekundach drugiej kwarty wtorkowego meczu w Radomiu. Śląsk miał w 20. minucie 11 punktów przewagi, ale nagle popełnił mnóstwo błędów. Najpierw dał się rozpędzić i sfaulował przy rzucie rozgrywającego HydroTrucka Nicka Neala (2 punkty z wolnych), później – po przerwie na żądanie na zaplanowanie tej akcji i kilku zmianach w składzie – Aleksander Dziewa wyrzucił piłkę z autu prosto na aut, a na koniec (zostało 1,5 sekundy) nie dość, że przeszło podanie do Filipa Zegzuły, to jeszcze środkowy Śląska Akos Keller wpadł na niego przy rzucie i po trafieniu za trzy rzucający radomian jeszcze wykorzystał rzut wolny. Łącznie padło sześć punktów.

 

To był zresztą jeden z nielicznych pozytywnych momentów HydroTrucka w tym meczu. Walka o zwycięstwo skończyła się w tym meczu gdzieś w połowie trzeciej kwarty i Śląsk ostatecznie wygrał 87:67. Rzut Zegzuły można zobaczyć tutaj: https://plk.pl/wideo/v/10282/filip-zegzula--akcja-3-1-na-koniec-kwarty---energabasketliga--plkpl.html

 

LICZBA KOLEJKI: 9

 

Tyle wygranych ma już na koncie Legia Warszawa i nie przestaje zadziwiać. Warto przypomnieć, że po powrocie do PLK warszawiacy dwa razy w całym sezonie (raz skróconym) nie byli w stanie wygrać tylu meczów (pięć w 2017/2018 i sześć w 2019/2020), a w swoim najlepszym (2018/2019, ćwierćfinał) dziewiątą wygraną mieli dopiero po 16 meczu.

 

W tym sezonie Legia przegrała tylko dwa razy, w Zielonej Górze (w czwartej kwarcie był remis) i we Włocławku (w czwartej kwarcie prowadzili nawet dziewięcioma punktami), a wygrała mnóstwo trudnych meczów, także nie u siebie, jak ostatnio w Lublinie z Pszczółką Startem (82:79). Mądrze i z doświadczeniem zbudowany zespół jest także mądrze prowadzony przez trenera Wojciecha Kamińskiego. Pytania są dwa, czy będą w stanie wznieść się na wyższy poziom bez wzmocnień (bo rywale będą na wiosną mocniejsi, tak to bywa) i czy przetrwają w dobrej dyspozycji najbliższe kolejki. W czterech pozostałych do połowy sezonu meczach Legia zmierzy się bowiem kolejno z Treflem Sopot u siebie, ze Śląskiem we Wrocławiu, z GTK Gliwice na Bemowie i w Szczecinie z Kingiem. Cztery mocne zespoły z podobnymi ambicjami.

 

Wyniki trudno przewidzieć, a stawka jest wielka. Pozostanie na wysokim miejscu, w połączeniu z niesłychanymi w historii naszej ligi upadkami (Anwil Włocławek poza play-off?) może dać niesamowity sezon.

 

CO DALEJ?

 

Koronawirusa na środę w Energa Basket Lidze nie stwierdzono, więc w planie jest aż dziewięć meczów na dni od środy do niedzieli. Oby się odbyły wszystkie. Najciekawiej zapowiada się mecz czwartkowy w Warszawie, gdzie grający w kratkę Trefl Sopot będzie starał się przerwać serię Legii. Nie bez emocji będzie na pewno w piątek we Wrocławiu i w sobotę w Ostrowie Wielkopolskim.

 

Transmisje w dniach 4-8 listopada:

środa 4 listopada, godz. 20.25, Polsat Sport News: Zastal Enea BC Zielona Góra – Asseco Arka Gdynia

czwartek 5 listopada, godz. 17.30, Polsat Sport News: Legia Warszawa - Trefl Sopot

piątek 6 listopada, godz. 17.30, Polsat Sport News: Śląsk Wrocław – King Szczecin

sobota 7 listopada, godz. 17.30, Polsat Sport News: Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp. - Polski Cukier Toruń

niedziela 8 listopada, godz. 17.30, Polsat Sport Extra: Anwil Włocławek – PGE Spójnia Stargard

 

Pozostałe mecze w tym czasie:

środa 4 listopada, godz. 17.30: Anwil Włocławek – Enea Astoria Bydgoszcz

sobota 7 listopada, godz. 19.30: Pszczółka Start Lublin – MKS Dąbrowa Górnicza

niedziela 8 listopada, godz. 15.30: HydroTruck Radom - GTK Gliwice

niedziela 8 listopada, godz. 19.30: Enea Astoria Bydgoszcz – Polpharma Starogard Gdański

 

Adam Romański, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Magazyn koszykarski - 27.09

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie