Kowalski: Ogramy Włochów i z Holandią zawalczymy o awans do finału Ligi Narodów?

Piłka nożna
Kowalski: Ogramy Włochów i z Holandią zawalczymy o awans do finału Ligi Narodów?
fot. Cyfrasport
Ogramy Włochów i z Holandią zawalczymy o awans do finału Ligi Narodów?

Drużyna Jerzego Brzęczka znalazła się na rozdrożu. Patrząc na tendencje, mogłaby podczas ostatniej jesiennej partii meczów z Ukrainą, Włochami i Holandią pociągnąć wszystko co dobre w ostatnich kilku spotkaniach, dać ogromną nadzieję na udaną wiosnę (wtedy startują eliminacje mundialu) i na dobre odzyskać zaufanie kibiców.

Idiotyczny tytuł wewnętrznej produkcji para dokumentalnej o kadrze „Niekochani” straciłby resztki sensu, a sam selekcjoner tak prześladowany i wykpiwany przez ostatnie miesiące (były nawet nawoływania do dymisji po wygranych eliminacjach Euro), zyskałby zaufanie i spokój w pracy.

 

Drugą opcją są przeciętne mecze (powiedzmy zwycięstwo w towarzyskim meczu nad Ukrainą i dwie porażki z wyżej notowanymi rywalami w Lidze Narodów). Taki scenariusz oznaczać będzie status quo. I jednak poczucie, jeśli nie pewnej beznadziei, to świadomość dreptania w miejscu, braku postępu.

 

Mimo że nie jestem urodzonym optymistą, stawiam na pierwszą wersję. Jednak było widać w tych meczach wygranych z Bośnią, Finlandią czy zremisowanym z Włochami, że coś drgnęło. Młode szczupaki wpuszczone do stawu z nieco śniętymi rybami, rozruszały tę ekipę, dały nowy impuls i nikt już nie drży, że jak któryś z asów (poza Lewandowskim oczywiście), obniży loty, to nie będzie kim go zastąpić. Teraz wystarczy pójść za ciosem i ograć bardzo dobrego rywala. Czy można założyć, że kadra Brzęczka będzie w stanie wygrać na wyjeździe z Włochami? A czemu nie?

 

ZOBACZ TAKŻE: "Brak Lewandowskiego to dobra informacja także dla was"

 

Roberto Mancini powołał ponad czterdziestu zawodników na zgrupowanie, a kolejni odpadają z powodu korona wirusa lub przepisów wewnątrz klubowych, które zakazują zawodnikom podróży zagranicznych. A zatem jest więcej niż prawdopodobne, że Italia zagra w składzie w jakim nigdy wcześniej nie występowała i nigdy później nie wystąpi. My przeciwnie, poza Jakubem Kamińskim, który po raz pierwszy został powołany do kadry (kontuzja), nikt nie odpadł. Ekipa jest coraz lepiej zgrana, coraz bardziej pobudzona i coraz pewniejsza siebie. Wygrana jest jak najbardziej możliwa. A w takiej sytuacji przed ostatnim meczem z Holandią u siebie staniemy przed szansą gry o zwycięstwo w grupie Ligi Narodów i znalezienia się w turnieju finałowym tych rozgrywek. Niemożliwe? Przecież w czterech ostatnich meczach Holendrzy przegrali z Meksykiem, Włochami i dwa razy zremisowali (Włochy, Bośnia).

Oczywiście oprócz prestiżu to byłby oczywisty mocny sygnał, że wreszcie zrobiliśmy postęp i mamy zespół gotowy jeśli nie do rzeczy wielkich to przynajmniej powtórzenia na Euro tego co udało się osiągnąć w 2016 roku. To nie są Himalaje.

 

Te trzy zbliżające się mecze mają też inne kolosalne znaczenie. To jest już koniec selekcji. Po nich przystępujemy do eliminacji mundialu w marcu, a później mistrzostw Europy latem. Owszem, będzie jeszcze jeden termin na mecz towarzyski, ale tuż przed samym turniejem, już po ogłoszeniu ostatecznych powołań.

 

Jeśli zatem selekcjoner nie jest przekonany, do któregoś zawodnika, to ten czas jest ostatnim, w którym taki gracz będzie miał szansę, aby to przełamać. Później okazji już nie będzie. To właśnie teraz kształtuje się niemal ostatecznie kształt tej kadry, która ruszy na Euro. I choćby z tego powodu możemy oczekiwać, że nasi zagrają tak, że będą wióry lecieć.

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie